Uchylony został wyrok uniewinniający prezydenta i sekretarza miasta w sprawie wynajmu biur w nieistniejącym budynku. Komisja przy ministrze finansów uznała, że doszło do zlecenia budowy bez przetargu. Winnych ma wskazać komisja w Lublinie, która ponownie zbada sprawę. – To wyrok na polityczne zlecenie – komentuje prezydent.
Poniedziałkowe orzeczenie dotyczy wynajęcia dla Urzędu Miasta około 14 tys. mkw. w biurowcu, który przy ul. Wieniawskiej stawia lubelski deweloper Edward Leńczuk (na zdjęciu). Umowę najmu zawarł latem 2014 r. sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki mając pełnomocnictwo prezydenta Krzysztofa Żuka. Dla obu samorządowców był to początek kłopotów.
Najem czy budowa?
Umowę zakwestionował Urząd Zamówień Publicznych widząc w niej zlecenie budowy bez obowiązkowego przetargu. Żuk i Wojewódzki stanęli przed Regionalną Komisją Orzekającą obwinieni o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Obaj tłumaczyli, że był to najem, a nie budowa, bo w 2014 r. polskie prawo nie mówiło, że wynajmowany budynek musi już istnieć. Mówiła o tym unijna dyrektywa, ale nie była przeniesiona do polskiej ustawy. Dlatego obu uniewinniono.
To nie zamknęło sprawy, bo od wyroku wpłynęło odwołanie do drugiej instancji, czyli Głównej Komisji Orzekającej przy Ministerstwie Finansów.
W poniedziałek zapadło orzeczenie. Komisja wcale nie odniosła się do przepisów dotyczących najmu, bo jej zdaniem doszło tu do zlecenia robót budowlanych bez przetargu.
– Czyn został popełniony. Umowa ma charakter umowy na roboty budowlane. Te elementy są wyraźne i niewątpliwe – mówił Tomasz Słaboszewski, przewodniczący składu orzekającego. – Teraz trzeba ustalić sprawcę czynu i stwierdzić, czy działał w sposób zamierzony i jaki jest stopień społecznego niebezpieczeństwa.
Kto jest winny?
Tym zajmie się komisja w Lublinie, która ponownie rozpatrzy sprawę, ale według wytycznych z wczorajszego orzeczenia, bo jest ono dla niej wiążące. Komisja ma ocenić, czy winien jest sekretarz, prezydent, czy też obydwaj.
Najsurowsza z możliwych kar skutkowałaby utratą stanowisk. Ta kara jest przeznaczona dla spraw „rażących”, a w tej sprawie miasto nie poniosło żadnych wydatków związanych z umową najmu, która została już rozwiązana. Ustawa nie mówi jednak, jaki przypadek jest „rażący”.
Ratusz nie zgadza się z twierdzeniem, że doszło do zlecenia robót budowlanych. – Posiadamy ekspertyzę prawną i wyroki sądów powszechnych potwierdzające, że to umowa najmu – podkreśla Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta. – Umowa najmu nie jest umową o roboty budowlane i jeśli będzie taka konieczność, kolejny raz będziemy dowodzić tego w sądzie.
Polityczny wyrok?
Zdaniem prezydenta wczorajsze orzeczenie ma charakter polityczny.
– Określiłbym je jako wyrok na polityczne zlecenie – twierdzi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina i podkreśla, że będący tu oskarżycielem główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych (w poniedziałek na sali rozpraw był jego zastępca) to wiceminister w rządzie PiS, a skład komisji zmieniono niedługo przed werdyktem. – Spodziewałem się takiego orzeczenia, bowiem już w trakcie kampanii wyborczej parlamentarzyści PiS używali tego oskarżenia. Dziś sięga się po kolejne narzędzia mające na celu dyskredytację mojej osoby.
– To zabawne, że orzeczenie pan Żuk określa jako rozgrywkę polityczną – komentuje Grzegorz Muszyński, radny wojewódzki PiS. – Kiedy sprawą zajmował się Urząd Zamówień Publicznych i KIO, ster rządów dzierżyła PO. Trudno więc mówić, że pierwsze decyzje w tej sprawie miały charakter polityczny. To co dzieje się w tej chwili jest naturalną konsekwencją tamtych wydarzeń.
Rzeczniczka Ratusza zapowiada, że w razie niekorzystnego werdyktu lubelskiej komisji, prezydent złoży odwołanie do komisji przy ministrze, a potem także do sądów.
"Nie złamałem prawa i dzisiejsze orzeczenie tego też nie stwierdza. Określiłbym je jako wyrok na polityczne zlecenie. Nie znam drugiego takiego przypadku unieważnienia uniewinniającego postanowienia Komisji Regionalnej przy RIO.
Przypominam, że oskarżającym Głównym Rzecznikiem Dyscypliny jest Wiceminister Finansów w rządzie PiS, a od czasu ostatniego posiedzenia Głównej Komisji w tej sprawie, które odbyło się 30 stycznia 2017 r., zmieniony został jej skład orzekający. Podkreślić należy, że Regionalna Komisja, która ponownie ma rozpatrzyć sprawę, już dziś dostała wiążące ją zalecenia co do kierunku rozpatrywania sprawy (pod kątem charakteru umowy - jako umowy o roboty budowlane, a nie umowy najmu).
Będę bronił swojego dobrego imienia. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będę także dochodził swoich praw przed sądem administracyjnym w obu instancjach.
Spodziewałem się takiego orzeczenia, bowiem już w trakcie kampanii wyborczej parlamentarzyści PiS (K. Michałkiewicz i G. Czelej wraz z moim kontrkandydatem G. Muszyńskim) używali tego oskarżenia. Dziś sięga się po kolejne narzędzia mające na celu dyskredytację mojej osoby. Przypominam zatem politykom PiS, że wybory wygrywa się przekonując mieszkańców do swojego programu, a nie przy użyciu nieuczciwych instrumentów politycznych