Takie pikniki już się w naszym województwie i w całym kraju odbywały. Kolejny w Lublinie w niedzielę. Zdaniem opozycji imprezy nie są niczym innym, jak prowadzoną za publiczne pieniądze kampanią wyborczą rządzącej partii.
– Pikniki te to kampania propagandowa finansowana z naszych pieniędzy. 10 mln zł, które zostały przeznaczone na pikniki powinny być odłożone na wypadek klęski lub ewentualnego zdarzenia losowego, a nie do walki ze swoją przyszłą klęską wyborczą – stwierdziła dzisiaj na konferencji prasowej Zborowska.
Przekonywała, że rodziny w Polsce są udręczone drożyzną, a muszą płacić za "pluszowe misie i baloniki w swoich zawyżonych rachunkach za prąd czy na stacjach benzynowych". I zapowiedziała, że działacze Nowoczesnej będą otwarcie mówić o tym, ile kosztują działania Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie jest to żaden piknik rodzinny, ani promujący 800+ tylko zwykły piknik wyborczy. Przemawiają na nich politycy PiS, którzy
niekoniecznie mówią o tym programie, tylko o swojej polityce, planach, programie i działaniach. Kancelaria Premiera mówi, że celem pikników jest informowanie o 800+. Przeznaczanie na to takich pieniędzy jest bezsensowne w sytuacji, gdy większość Polaków uprawnionych do pobierania tego świadczenia je zna i pobiera. To zwyczajne robienie sobie kampanii wyborczej za publiczne pieniądze – argumentował Szymon Bednarczyk.