Rozmowa z prof. Grzegorzem Jakielem, kierownikiem lubelskiej Kliniki Rozrodczości i Andrologii
- Z Łęczną sprawa nie jest jeszcze przesądzona. To nie jest łatwe się tam przenieść. Po pierwsze Łęczna jest oddalona od stolicy regionu o kilkadziesiąt kilometrów. A taki ośrodek, zresztą jedyny w województwie, powinien mieścić się właśnie w Lublinie. No bo chociażby tutaj jest Akademii Medyczna, której podlega klinika. Po drugie przenosiny oznaczałyby konieczność budowania zespołu medycznego od nowa, zwłaszcza, że ten obecny raczej nie dotrwa do przenosin.
- Dyrekcja szpitala likwiduje go. Lekarze dostają wypowiedzenia i są przenoszeni na inne oddziały. Z położnych zostały już tylko dwie. I to do stycznia. W pewien sposób takie działania są zrozumiałe skoro działalność kliniki jest śladowa. Jednak szkoda zespołu fachowców budowanego przez wiele lat. To nie sztuka postawić łóżka szpitalne. Sztuką jest zgromadzić kadrę, która odpowiednio zajmie się pacjentkami.
• Pański zespół ma wieloletnie doświadczenie. Ilu parom mającym problemy z poczęciem dziecka pomogliście?
- Prowadzimy wszystkie rodzaje leczenia niepłodności, oprócz zapłodnienia in vitro. Rocznie hospitalizowaliśmy ok. 1,2 tysiąca pacjentek. W poradni szpitalnej leczyło się 5 tysięcy.
Rozmawiała Ewa Stępień