Stan tego budynku woła o pomstę do nieba – alarmują rodzice, których dzieci chodzą do Przedszkola nr 28 przy ul. Kruczej. Zdesperowani zebrali podpisy pod petycją do prezydenta. – Coś wreszcie trzeba z tym zrobić – podkreślają.
Efekt? Elewacja odpada całymi płatami, w niektórych miejscach nie ma jej już wcale. Podobnie z gzymsami. A te fragmenty tynku, które pozostały, są zamalowane – często wulgarnymi – napisami. – Pamiętajmy, że to przedszkole! Do którego chodzi setka malutkich dzieci – podkreśla Małgorzata Zawadzka, codziennie posyłająca tam syna.
– Przedszkole jest świetnie prowadzone. Znakomita kadra, bardzo dobra kuchnia. Panie, które tam pracują, są dla dzieci jak ciocie. Maluchy uwielbiają tam chodzić – zaznacza Iwona Wojdat, której syn również jest podopiecznym przedszkola. – Tylko ten budynek...
Zdaniem rodziców, to wstyd dla miasta, żeby tak wyglądało miejskie przedszkole w samym centrum. – Stan tego budynku woła o pomstę do nieba – podkreśla Wojdat.
Dyrektor placówki od lat pisze do miasta w tej sprawie. – I co roku dostaję tę samą odpowiedź: Ze względu na brak środków, prosimy zwrócić się w przyszłym roku – mówi Elżbieta Krzyżanowska.
Z pieniędzy, które kilka lat temu zostały rozdzielone między miejskie przedszkola, na Kruczej wyremontowało sale, w których przebywają dzieci. – Udało się też zrobić jedną toaletę – dodaje Krzyżanowska. – Ale pozostałe są wręcz "zabytkowe”.
Skoro prośby dyrektorki nie pomogły, w sprawę zaangażowali się rodzice. Właśnie zebrali podpisy większości osób, których dzieci chodzą do przedszkola. Razem z apelem o pomoc i zdjęciami zrujnowanego budynku zamierzają je zanieść do prezydenta Lublina. – Musimy interweniować. Coś wreszcie trzeba z tym zrobić – podkreśla Iwona Wojdat.
Rodzice liczą, że pieniądze na remont znajdą się w przyszłorocznym budżecie miasta, nad którym teraz debatuje Ratusz i Rada Miasta (budżet ma być przyjęty pod koniec grudnia). Szansa jest.
– Mamy podobny problem w kilkudziesięciu obiektach w mieście. Każdy z nich mam przed oczami. Przedszkole z ul. Kruczej też – mówi Tadeusz Dziuba, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów w Urzędzie Miasta. – Zobaczymy, czy uda się je zmieścić w przyszłorocznym budżecie. Na pewno będziemy je mieli na uwadze.
Rodzice liczą na pomoc nie tylko od miasta, ale szukają również prywatnych sponsorów. Niedawno PZU ufundowało za 6 tys. zł huśtawkę na plac zabaw obok przedszkola. – Być może znajdą się sklepy czy firmy budowlane, które zechcą nas wesprzeć – mówi Małgorzata Zawadzka. – Każda pomoc się przyda.