Anna Mazurek z Lubartowa zachorowała dwa lata temu. Trafiła pod chirurgiczny nóż po tym, jak wyczuła pod palcami guz w piersi. Była jedną z uczestniczek sobotniego marszu nadziei.
W takim właśnie wieku były uczennice z Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego w Lublinie, które przyprowadziły na marsz nauczycielki: Zofia Janczewska-Prus i Elżbieta Sienkiel. - W naszej szkole odbywają się zajęcia z profilaktyki raka piersi - mówią. - Organizujemy prelekcje, wyświetlamy filmy, robimy pokazy samobadania.
Marsz był po to, by zwrócić uwagę opinii publicznej na zagrożenie chorobą nowotworową. Był apelem o łączenie się ponad podziałami politycznymi w wysiłkach dla poprawy sytuacji chorych i polskiej onkologii. - Coraz więcej osób choruje - nie ukrywa Dariusz Surdyka, kierownik Ośrodka Profilaktyki Nowotworów i Promocji Zdrowia Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. - Rocznie zapada na nowotwory około 110 tysięcy osób w Polsce. Przewiduje się, że w 2010 roku będzie ich 160 tysięcy. A liczba zgonów z powodu nowotworów wzrośnie z 80 do 100 tys. w roku.
Rocznie w poradniach COZL udziela się 45 tys. porad, a w jego szpitalnych oddziałach leczy się 5 tys. pacjentów. Chorych na raka leczonych w szpitalach całego województwa jest wielokrotnie więcej. Wśród mężczyzn dominuje rak płuc, wśród kobiet rak piersi i narządów rodnych. COZL jest jedynym w województwie lubelskim ośrodkiem mającym aparaturę do radioterapii, z której korzysta rocznie 2 tys. chorych. - Szansa na wyleczenia wynosi w Polsce średnio 30 procent - dodaje Surdyka. - Jest to najniższy wskaźnik w krajach poszerzonej Unii Europejskiej. Osiągnięcie lepszych wyników w leczeniu jest możliwe w ciągu 5-10 lat. Trzeba jednak stworzyć właściwy system finansowania badań naukowych, profilaktyki, wczesnego rozpoznawania i leczenia w ramach Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych.