Miał być słaby wynik, a wyszedł… najlepszy w historii. Takiego obrotu sprawy podczas zbiórki na cmentarzu przy ul. Lipowej nie spodziewał się nikt.
- Kiepsko, bardzo kiepsko - żalił się w weekend Konstatny Frączek, weteran lubelskiej kwesty, potrząsając tylko do połowy pełną puszką. - W tym będę miał niewiele ponad połowę kwoty, którą zebrałem rok wcześniej.
Podobnie zapowiadał się wynik całej kwesty. W niedzielę po południu (czyli na kilka godzin przed końcem trwającej trzy dni zbiórki) w sztabie organizacyjnym było zaledwie 40 tys. zł.
- Na pewno kilka tysięcy jest jeszcze w puszkach, z którymi ciągle stoją na cmentarzu nasi kwestarze - mówił o godz. 15 Andrzej Mleczek, organizator zbiórki. - Ale już można śmiało powiedzieć, że do zeszłorocznego rekordu (70 tys. zł - przyp. red.) będzie daleko.
Tymczasem po podsumowaniu wszystkich zebranych pieniędzy okazało się, że w tym roku kwestarze nie tylko dorównali rezultatowi sprzed roku, ale nawet go pobili. - Zebraliśmy około 75 tys zł - mówi Stanisław Santarek ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków.
Skąd tak dobry wynik mimo wcześniejszych, kiepskich prognoz? Jak mówią organizatorzy, przeważyła zbiórka w niedzielę po południu. Przy pięknej pogodzie cmentarz odwiedziło wtedy wielu lublinian.
Pieniądze zostaną przeznaczone na remont 9 pomników, które wytypował SKOZL. Dzięki 21 poprzednim edycjom lubelskiej kwesty udało się odrestaurować ponad 220 zabytkowych nagrobków.