

Policjanci z Lublina wożą zatrzymanych na ogólne badania lekarskie aż do Łęcznej. Żaden z lubelskich szpitali nie zdecydował się współpracę z mundurowymi. Lecznice postawiły zaporowe ceny. Jak słyszymy nieoficjalnie, medycy nie chcieli mieć do czynienia z brudnymi i często agresywnymi pacjentami.

Większość osób zatrzymanych przez mundurowych (w tym każda nietrzeźwa), które mają później trafić do policyjnego aresztu, przechodzą ogólne badanie lekarskie. Do końca kwietnia zajmowali się tym lekarze ze Szpitala Wojskowego w Lublinie. Umowa jednak wygasła i teraz policjanci muszą wozić zatrzymanych aż do szpitala w Łęcznej. To ok. 30 km w jedną stronę.
– Z punktu widzenia szybkości pracy policjantów oczywiście byłoby lepiej, gdyby badania przeprowadzano w Lublinie – przyznaje nadkom. Renata Laszczka-Rusek, rzecznik lubelskiej policji. – Nie było jednak takiej możliwości.
Poszukiwania nowej lecznicy trwały od początku stycznia. Komenda opublikowała ogłoszenie i wysłała zawiadomienia do sześciu szpitali w Lublinie, które mogłyby prowadzić badania dla tutejszej komendy.
– Postępowanie to, podobnie jak dwa kolejne, zostało jednak umorzone – wyjaśnia nadkom. Laszczka – Rusek. – Oferenci zaproponowali ceny znacznie przekraczające nasz budżet.
Z postępowania na postępowanie stawki rosły, zbliżając się do 1,5 mln zł (policja prognozowała, że w ciągu 3 lat szpitale będą musieli obsłużyć ok. 7000 pacjentów). To ponad dwa razy więcej niż oczekiwali policjanci. Mundurowi rozsyłali więc zapytania do lecznic spoza Lublina: Bychawy, Bełżyc i Świdnika. Również bez rezultatu.
Dwa kolejne postępowania udało się rozstrzygnąć, ale przedstawiciele szpitali za każdym razem w ostatniej chwili rezygnowali z podpisania umowy. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, wszystko przez swoisty „bunt” lekarzy. – Uznali, że klient policji niekoniecznie jest dobrym klientem dla nich. Bywa brudny, pijany i agresywny – przyznają nieoficjalnie mundurowi.
Wśród lecznic, które zrezygnowały z umowy, był szpital im. Jana Bożego w Lublinie. Kierownictwo placówki przekonuje, że nie było żadnego sprzeciwu lekarzy. Umowy nie podpisano z przyczyn ekonomicznych.
– Takie przedsięwzięcie byłoby dla naszego szpitala nierentowne. Po wstępnej analizie finansowej złożyliśmy ofertę, ale potem okazało się, że faktyczne koszty byłyby niewspółmierne do przychodów – tłumaczy Marzena Kowalczyk, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie.
Policja dopiero za szóstym razem znalazła szpital, który będzie badał zatrzymanych. W czerwcu rozesłano zapytania do czterech lecznic. Odpowiedziała placówka z Łęcznej. Trzyletni kontrakt zakłada przebadanie ok. 7 tys. pacjentów. Za każdego szpital ma inkasować ok. 150 zł. Stawki lecznic z Lublina były znacznie wyższe.
– Nawet po doliczeniu wszystkich dodatkowych kosztów, wykonywanie badań w Łęcznej nadal jest uzasadnione finansowo – dodaje nadkom. Laszczka-Rusek. – Poza tym tamtejszy szpital był jedyną placówką, która złożyła ofertę w ostatnim postępowaniu.