Spółka Kom Eko chciała bezprawnie zdominować rynek wywozu odpadów – uznał lubelski Ratusz. Według urzędników, spółka pozorowała w przetargu rywalizację z inną firmą, by ugrać większe zlecenie. Tyle, że firmy łączy wspólny adres, telefon, a do niedawna nawet prezes. Nawet ich oferty wyglądały tak samo. Oferty odrzucono, ale to może być dopiero początek problemów.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Rozstrzygnięty wczoraj przetarg dotyczył wywozu śmieci od wszystkich mieszkańców Lublina. Miasto podzielone zostało na siedem sektorów. Żadna z firm nie mogła starać się o więcej niż trzy sektory. Taki warunek ustalił Ratusz. I właśnie ten warunek, zdaniem urzędników, wspólnie chciały ominąć dwie spółki.
Pierwsza z nich to znana na śmieciowym rynku firma Kom Eko, która złożyła oferty na sektory nr II, III i VI. Ofertę na inne trzy sektory (nr I, V i VII) złożyła spółka Kom Eko Serwis działając w konsorcjum z firmą MST z Łomianek.
Zdaniem Ratusza konsorcjum „zostało zawiązane tylko dla pozoru”, a oferty złożyło „w celu wywołania wrażenia, że oferty w tych sektorach nie składa faktycznie Kom Eko” oraz „w celu powiększenia obszaru geograficznego zamówienia przez Kom Eko z trzech sektorów do sześciu ”.
W jaki sposób spółka miałaby przejąć sześć rejonów starając się o trzy? – Kom-Eko miało być podwykonawcą konsorcjum – wyjaśnia Marcin Rycaj, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
Urzędnicy zwracają uwagę także na inne szczegóły. Obie spółki mają tę samą siedzibę i numer telefonu, a do 31 sierpnia miały nawet tego samego prezesa. Również do 31 sierpnia spółka Kom Eko była jedynym wspólnikiem spółki Kom Eko Serwis. Ta zaś dopiero po ogłoszeniu przez miasto przetargu wystąpiła o wpisanie jej do rejestru firm wywożących śmieci.
Uwagę komisji przetargowej zwróciło też podobieństwo ofert.
– Są identyczne zarówno w zakresie treści, rozmieszczenia tekstu na stronie, czcionki, różnią się jedynie nazwą podmiotu – czytamy w piśmie Elżbiety Daszyńskiej, szefowej Biura Zamówień Publicznych w Urzędzie Miasta. – Powyższe okoliczności wskazują na przygotowanie obu tych ofert przez jedną osobę, na tym samym sprzęcie komputerowym.
Jak te zarzuty komentuje Kom Eko? Chcieliśmy wczoraj spytać o to prezesa spółki, ale mimo kilku prób nie udało nam się z nim skontaktować.
Ostatecznie Ratusz uznał, że mogło dojść do zabronionej prawem zmowy i odrzucił oferty obu podmiotów. Oznacza to, że w przetargu nie ugrały nic. I wcale nie musi to być jedynym zmartwieniem przedsiębiorców, bo teraz całą sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
– Przyjrzymy się temu przetargowi, zapoznamy z jego dokumentacją – zapowiada Ewa Wiszniowska, dyrektor lubelskiej delegatury UOKiK.
Gdyby potwierdziły się ustalenia Ratusza, wtedy UOKiK mógłby sięgnąć po kary finansowe wynoszące nawet 10 proc. obrotu firmy za rok obrotowy poprzedzający wydanie decyzji.
Kto ma odbierać nasze odpady
Tylko trzem z siedmiu sektorów miasta Ratusz wybrał firmy odbierające śmieci od mieszkańców. W pozostałych musi powtórzyć przetarg. Tymczasem za kilka dni inna firma ma przejąć odpady od mieszkańców części miasta. Czy zmiana usługodawcy odbędzie się płynnie?
Dziś jest ostatni dzień, w którym firma SITA Wschód jest zobowiązana opróżniać pojemniki i worki wypełnione śmieciami mieszkańców Bronowic, Kośminka, Dziesiątej, Głuska i Abramowic. Jutro będzie miała prawo wszystkie swoje pojemniki zabrać. I zapowiada, że to zrobi. – Zamierzamy je zabrać niezwłocznie – zapowiada Robert Wiciński, prezes spółki, która nie będzie już obsługiwać tego sektora miasta.
Sektor ten ma przejąć kraśnicka spółka Ekoland, bo to ona wygrała miejski przetarg w tej części Lublina. – Umowę z firmą Ekoland podpiszemy po upływie 10 dni – poinformowała wczoraj Marta Smal-Chudzik, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
10 dni to termin na uprawomocnienie się przetargu. Kto przez ten czas ma odbierać śmieci ze wspomnianych dzielnic? – Podejmiemy rozmowy z firmami – deklaruje Marcin Rycaj, zastępca dyrektora wydziału.
Obaw o płynne przejście ze starej umowy na nową nie muszą mieć mieszkańcy Wieniawy, Starego Miasta, Śródmieścia i dzielnicy Za Cukrownią. Tu też umowa wygasa z końcem września, ale nie zmieni się firma przyjeżdżająca po odpady, nadal będzie to SITA Wschód. Nową umowę z tą spółką miasto może podpisać jeszcze dziś, bo o ten sektor nie walczył nikt inny, więc nie ma też przegranego, któremu trzeba by dawać 10 dni na ewentualne odwołanie.
Zmiana firmy wywożącej śmieci czeka też – ale dopiero od 1 stycznia – mieszkańców Czubów Południowych, Wrotkowa i Zemborzyc. Także tu wkroczyć ma Ekoland.
Umowy z wybranymi wczoraj firmami mają obowiązywać do połowy 2018 r.
W pozostałych częściach miasta przetarg został unieważniony. Miasto musi ogłosić nowy, który ma zagwarantować, że po 1 stycznia będzie miał kto odbierać odpady z Czubów Północnych, Węglina, Konstantynowa, osiedli LSM, Szerokiego, Sławina, Sławinka, Czechowa, Ponikwody, Kalinowszczyzny, Tatar, Hajdowa-Zadębia i Felina.
Dzielnice te znajdują się w granicach czterech sektorów, w których miasto unieważniło przetarg. W trzech z tych sektorów nie została ani jedna ważna oferta po tym jak miasto odrzuciło te złożone przez spółki Kom Eko i Kom Eko Serwis zarzucając im działanie w zmowie. W czwartym pozostała po tym jedna oferta, ale zbyt droga.
Ile zapłaci miasto
Za odbiór śmieci w sektorze I miasto zapłaci spółce Ekoland 17 mln zł. W sektorze IV oferta spółki SITA Wschód opiewała na 13,3 mln zł (wliczając tzw. prawo opcji). Za usługi w sektorze VII miasto ma zapłacić 8,5 miliona zł.