Poszukiwacze skarbów wykryją pod ziemią praktycznie każdą rzecz. Nawet fragment łepka od szpilki. Najczęściej znajdują kapsle od piwa i łuski po nabojach.
Namierzanie żelastwa
Przeciętny koszt wykrywacza to około 1000 zł. Wśród urządzeń służących do wykrywania metalowych elementów w ziemi często spotyka się tzw. samoróbki. Są dosyć ciężkie, ale zaletą jest ich niska cena. Profesjonalne wykrywacze kosztują nawet kilka tysięcy złotych. Niejednokrotnie są bardziej precyzyjne aniżeli przestarzały sprzęt używany przez saperów. Praktycznie wszystkie te urządzenia potrafią rozróżniać metale kolorowe od żelaza. Wybór odpowiedniej funkcji pozwala się skupić np. wyłącznie na poszukiwaniu monet. Najdroższe potrafią nawet określić kształt przedmiotu ukrytego głęboko pod ziemią.
Zardzewiałe „precjoza”
Poszukiwacze mają swoje niepisane prawa. Po pierwsze unikają rozgłosu. Anonimowość wynika z faktu, że zgodnie z prawem wszystko, co znajduje się w ziemi jest własnością Skarbu Państwa. Z zasady nic nie chcą mówić o swojej pasji ludziom z zewnątrz. Teren penetrują najczęściej w dwóch lub trzech. To, co uda im się odnaleźć wzbogaca ich prywatne kolekcje. Niektórzy sprzedają „towar” na targach staroci lub przez Internet. Na jednej z aukcji internetowych niedawno znajdowało się ogłoszenie o sprzedaży... niemieckiego pocisku V1!
Ceny reguluje rynek. Stosunkowo niewiele warte są „precjoza” z II wojny światowej. Jest ich po prostu najwięcej. Do rarytasów należy broń biała; szable, kordziki oficerskie itp. Dużym powodzeniem cieszą się unikalne egzemplarze broni palnej. Niezwykle rzadko trafiają stare niemieckie mapy, odnajdywane łącznie ze skórzanymi mapnikami. Ich dokładność nawet dziś robi wrażenie. Amunicji jest dosłownie w bród. Jednemu z poszukiwaczy udało się niedawno natrafić pod drzewem pod Puławami na około trzy kilogramy pełnowartościowych nabojów do pepeszy z 1943 roku. Po wyczyszczeniu cena jednej sztuki nie przekroczy 2 zł.
Elita zaciera ślady
Niewybuchy lub niewypały wykopują z ziemi tylko najodważniejsi. Co z nimi robią? Tego żaden z nich nie chce zdradzić. Zdarza się jednak, że wykopana bomba pozostawiana jest na miejscu. Niestety, najczęściej bez oznakowania i powiadomienia odpowiednich służb o istniejącym zagrożeniu. Takim brakiem wyobraźni wykazują się początkujący poszukiwacze. Elita, stara się zawsze zacierać po sobie ślady poszukiwań.