(fot. Maciej Kaczanowski)
To będą hiobowe wieści dla tych, którzy wnukom opowiadają jak szli na wagary do kina Wyzwolenie a potem po sąsiedzku na pizzę. Zniknęła pizzeria „Pod Koziołkiem”. W jej miejscu będzie kebab. To nie jedyne pożegnanie z lubelskimi lokalami
Pizzeria „Pod Koziołkiem” była jednym z dwóch pierwszych lokali tego typu w Lublinie. Drugim była nieistniejąca już dziś pizzeria „Piccolo” z Domku Saskiego przy Alejach Racławickich. Obie powstały na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Ta z ulicy Peowiaków - wtedy jeszcze przodownika pracy, górnika Wincentego Pstrowskiego - była pizzerią spółdzielczą prowadzoną przez właścicielkę kamienicy, w której działała.
- To było miejsce niepowtarzalne. Hitem był podawany tam napój firmowy oraz kwadratowe pizze na grubym cieście podawane z farszem pieczarkowym lub z kurczaka. W czasach, gdy pojawiły się trudności z mięsem serwowano tam pizzę z kwaszoną kapustą – opowiada Krzysztof Załuski, autor „Kulinarnego Lublina”, publikacji o kilkudziesięciu latach gastronomii w Lublinie. – Pamiętam, że widzowie pobliskiego kina Wyzwolenie potrafili wychodzić kilka minut przed zakończeniem seansu żeby ustawić się w kolejce do „Pod Koziołkiem”.
Kolejki i tak ustawiały się na ulicy, a klienci musieli uzbroić się w cierpliwość, bo na jednej wyciąganej z pieca blasze (placki były przygotowywane przez 20-30 minut – red.) mieściło się zaledwie 16 porcji. Amatorzy potrafili kupić na wynos całą blachę.
Ostatnim właścicielem lokalu był Dariusz Kwiatosz.
- Bardzo zależało mi na zachowaniu kultowego charakteru tego miejsca - opowiada. – Z każdym rokiem przychodziło jednak coraz mniej klientów. Oczywiście mieliśmy stałych klientów, ale to zbyt mało by prowadzić lokal. Zdecydowaliśmy się na zamknięcie z przyczyn ekonomicznych. Trudno było prowadzić lokal, którego nie jest się właścicielem i trzeba ponosić koszty czynszu.
Decyzja zmartwiła miłośników tego miejsca.
- Szkoda, „Pod Koziołkiem” to kawał historii Lublina – słyszymy w sąsiednim sklepie. - Chodziłem tam i w czasie nauki w podstawówce i na studiach. Potem odwiedzałem je od czasu do czasu z własnymi dziećmi na taką sentymentalną podróż w czasie. Szkoda, że więcej już tego nie zrobię – słyszymy w innym sklepie z ul. Peowiaków.
• Z ulicy Narutowicza zniknął espersso bar Dobro&Dobro. Serwowano w nim około 20 różnych rodzajów kaw. Można było także zamówić tzw. zawieszoną kawę, czyli zapłacić za napój, który otrzymywały osoby potrzebujące.
• Z ulicy Kapucyńskiej zniknęła natomiast Mrau Cafe.
- Niestety w związku z ogromnymi podwyżkami czynszu które na nas spadły, musimy ogłosić koniec naszej działalności na ul. Kapucyńskiej – napisali właściciele na swoim fanpage'u. - Od samego początku mieliśmy całe wsparcie na jakie mogliśmy liczyć i bardzo dziękujemy za wszystko. Zarówno fundacje jak i nasi klienci pomogli znaleźć nam dom dla wielu kotów ze schroniska i oczywiście nie zamierzamy się zatrzymywać.
Mrau Cafe działa już tylko przy ul. Orlej.