Palą śmieci w piecach – alarmuje student Jerzy Litwinow, który w grudniu skierował do władz Łukowa wnioski o interwencję w tej sprawie. Urzędnicy tłumaczą, że kontrole nie wykazały nieprawidłowości. A pan Jerzy poskarżył się na burmistrza do rady miasta.
– Mnie jako studentowi prawa i pracownikowi państwowego urzędu centralnego zależy na walce z trucicielami powietrza w Łukowie – tłumaczy młody człowiek.
Wszystko zaczęło się w grudniu. – Złożyłem wnioski do urzędu poprzez ePUAP o kontrolę, bo moim zdaniem w kilku domach mieszkańcy palili w swoich piecach odpady, być może plastik. Załączyłem zdjęcia dymów z komina. To było w okresie bożonarodzeniowo–sylwestrowym – zaznacza pan Jerzy.
Chodziło o kilka domów na osiedlu Poetów. – Nie można było otworzyć okna, od tego dymu bolała głowa i zbierało na wymioty – dodaje student prawa.
Jego zdaniem, urzędnicy mogli przeprowadzić niezapowiedzianą kontrolę w domostwach, bo pozwala na to ustawa o ochronie środowiska. Mieszkaniec złożył jednak skargę na burmistrza do rady miasta, bo w jego ocenie zbyt późno przystąpiono do interwencji. – Dokładnie po 20 dniach od mojego wniosku – precyzuje.
Ale władze miasta tłumaczą, że zajęły się sprawą należycie. – Niezwłocznie rozpoczęliśmy prace nad wnioskiem, czynności podjęliśmy krok po kroku. Przekazaliśmy też pismo na policję. A 21 stycznia odbyła się kontrola nieruchomości – zaznacza burmistrz Piotr Płudowski. Z protokołu pokontrolnego wynika, że nieprawidłowości nie potwierdziły się. – Nie stwierdzono by w paleniskach palono nieodpowiednim paliwem. Wokół paleniska był porządek. Do kontroli dołączona jest dokumentacja fotograficzna – dodaje Płudowski.
Samorząd przypomina też, że w ubiegłym roku rada przyjęła program ograniczenia niskiej emisji w mieście.– Jest jeszcze dużo gospodarstw domowych, gdzie pali się węglem. To pokazują choćby statystyki dotyczące wywozu popiołu. A dym z komina nie jest dowodem na spalanie śmieci. To nadinterpretacja. Spalenie węgla powoduje określony rodzaj emisji – tłumaczy burmistrz. Poza tym, samorządowiec podkreśla, że miejska spółka rozbudowuje sieć ciepłowniczą. – W ubiegłym roku podłączyliśmy 200 nowych domostw.
Wnioskodawca chce jednak, aby władze miasta ponownie przyjrzały się sprawie. – Czujnik jakości powietrza w Łukowie pokazywał, że w ubiegłym roku przez blisko 120 dni normy dotyczące smogu były przekroczone. Tymczasem, władze miasta przeprowadziły w ubiegłym roku tylko 5 kontroli palenisk – dziwi się Litwinow. – Rozpoczęliśmy te kontrole w ubiegłym roku, a ponieważ była pandemia, dlatego tak niewiele ich przeprowadzaliśmy – odpowiada Piotr Krasuski, zastępca burmistrza. – Poza tym, najpierw edukujemy mieszkańców, a karanie to ostateczność – dodaje Krasuski.
Pomysły mają za to radni. – Może warto zastanowić się nad zakupem odpowiedniego drona, który polatałby nad domami. Mieszkaniec zastanowiłby się wtedy, co wkłada do pieca – proponuje z kolei radny Grzegorz Gomoła.
Okazuje się, że urzędnicy już się dowiadywali i dron antysmogowy „Sowa” to wydatek ok 100 tys. zł. Władze miasta mają jednak przygotować radnym różne propozycje rozwiązania tego problemu. – Jeśli będzie taka wola, to możemy pójść w taką stronę – zaznacza zastępca burmistrza. Jednocześnie radni komisji uznali skargę młodego mieszkańca za bezzasadną.
Okazuje się jednak, że mieszkańcy zgłaszają takie sprawy również na policję. W ubiegłym roku Komenda Powiatowa Policji w Łukowie otrzymała 42 zgłoszeń „dotyczących spalania niedopuszczalnych materiałów, w tym śmieci w piecach domowych”. – W ubiegłym roku policjanci wystawili 5 mandatów, wobec sprawców wykroczeń, którzy spalali śmieci i inne materiały zakazane– zaznacza asp. szt. Marcin Józwik rzecznik prasowy. Jeśli chodzi o sprawy przekazane w tym roku przez łukowski magistrat, to w trzech przypadkach policja prowadzi postępowania o wykroczenia.