Lutnia Piszczac po pierwszej części sezonu okazała się najlepsza i może świętować awans do IV ligi. Wszystko wskazuje na to, że na wyższym poziomie rozgrywek drużyny nie poprowadzi już obecny szkoleniowiec Henryk Grodecki.
Na półmetku rozgrywek zespół prowadzony przez doświadczonego trenera miał na koncie 30 punktów i z przewagą czterech prowadził nad Bizonem Jeleniec, a pięciu nad trzecim Gromem Kąkolewnica. Po udanej pierwszej rundzie w Piszczacu na poważnie rozważali walkę o wejście do IV ligi. W zimowej przerwie klub prowadził politykę wzmacniania kadry. W defensywie wiosną mieli zagrać Miłosz Pawlak i Patryk Janisiewicz.
W drugiej linii szkoleniowiec liczył na powracającego do treningów Mateusza Cydejkę (rocznik 1993) oraz młodszego o cztery lata Pawła Matycza. Ostatni jesienią był zawodnikiem Startu Krasnystaw. Z kolei Janisiewicz wcześniej występował w Promniku Łaskarzew.
– Kompletowaliśmy zespół na walkę o IV ligę. Mieliśmy do gry co najmniej 20 piłkarzy – mówi Grodecki. – W życiu bym się jednak nie spodziewał, że ostatecznie bez gry awansujemy do wyższej ligi. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Analizując jednak okres przygotowawczy i rozegrane sparingi byliśmy dobrze przygotowani do rundy rewanżowej.
Przed rundą wiosenną poprzedniego sezonu na trenerskiej ławce zasiadł doświadczony Henryk Grodecki. Rok temu, po słabej jesieni, nie udało się włączyć do walki o awans. Konkurentów zdeklasował Huragan Międzyrzec Podlaski. Ekipa z Piszczaca zajęła dopiero czwarte miejsce tracąc do zwycięzcy aż 20 punktów. Przed obecnym sezonem wyciągnięto wnioski. Klub zaczął budować kadrę po kątem walki o wyższą ligę.
Przede wszystkim wzmocniono obsadę bramki. Z Tytana Wisznice pojawił się Sebastian Nowachowicz. Do pomocy ściągnięto 28-letniego Piotra Bołtowicza z Granicy Terespol. Do ataku przybył Damian Leśniak z Podlasia Biała Podlaska. Wyniki z jesieni potwierdziły dobry kierunek działań klubu na drodze do powrotu do IV ligi. Uzyskana zaliczka punktowa wprawdzie nie przytłaczała rywali, ale Lutnia z nadzieją mogła patrzeć na rundę rewanżową.
Wszystko wskazuje na to, że do nowego sezonu drużyna przystąpi już z nowym trenerem. – Przychodząc do Lutni miałem na początku prowadzić ją tylko przez jedną rundę. Jak się okazało szybko zrobił się z tego rok, a teraz półtora. Chciałbym już odpocząć, móc spokojnie z żoną pojechać w weekend na mecz jako kibic lub poza miasto na wycieczkę. Klub znajdzie kandydata na moje miejsce – mówi Grodecki.