Na opowieść o sobie wybrał środę popielcową. - To ważny dzień. Popiół sypany przez księdza na głowę to symbol krótkiego czasu, który mamy tu na ziemi - mówi Jakub Zamojski. Właśnie kończy studia na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu - na kierunku akustyka, specjalność: reżyseria dźwięku - gdzie badał oddziaływanie ultradźwięków na ciecz magnetyczną.
Słowiki i puzon
Jego dzieciństwo i młodość to Lublin. Muzyki specjalnie w domu nie było.
- Z tym, że ojciec zawsze słuchał dobrych płyt. Przygoda z muzyką zaczęła się w momencie, kiedy Bronisław Mikita, dyrygent chóru Słowiki Lubelskie zrobił w naszej klasie przesłuchania. Przesłuchał chłopaków i wziął tylko mnie - opowiada Jakub Zamojski.
W Słowikach śpiewał osiem lat. Pieśni sakralne, ludowe i kolędy. W liceum zapisał się do szkoły muzycznej. Przez dwa lata uczył się grać na puzonie. Dlaczego puzon? - Chciałem grać na trąbce, wybrałem puzon, na którym można grać i śpiewać jednocześnie. To jest jedyny instrument, na którym można uzyskać pełne portamento, czyli płynne przejście z jednego dźwięku do drugiego - tłumaczy Jakub.
Kiedy doszło do wyboru studiów, poszedł na elektronikę i komunikację na Politechnikę Poznańską. - Było mi bardzo ciężko, po roku uznałem, że to jednak nie to.
Ciecz elektromagnetyczna
Wybrał reżyserię dźwięku na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dziś musi jeszcze obronić pracę magisterską. Rozpoczął także drugie studia z protetyki dźwięku. A wracając do reżyserii dźwięku - z niej zrobił pracę licencjacką. Na potrzeby pracy magisterskiej badał ciecz magnetyczną.
- Ciecz magnetyczna to jest jedyna ciecz sztucznie utworzona przez człowieka. Za pomocą ultradźwięków badałem jej właściwości. Za pomocą strzykawki umieszczałem ją w komorze pomiarowej i badałem współczynnik pochłaniania i prędkość propagacji dźwięku. To w wielkim skrócie - śmieje się Jakub. Po co komu takie badania? - Wchodzą do medycyny i nauk technicznych - dodaje Jakub.
Na studiach muzyki nie zostawił. W Poznaniu śpiewał w chórze "Dominicantes”, "Fermata”, chórze UAM. - Jeśli dodać do tego śpiew w poznańskiej cerkwi, to 12 lat zeszło mi na śpiewaniu - mówi Jakub. Chyba bez muzyki nie potrafi żyć.
B.R.O.
To pierwszy projekt muzyczny Jakuba Zamojskiego.
- Przygotowałem go z moim kuzynem Konradem Zamojskim. Skrót z jednej strony nawiązuje do słowa "brothers”. Ponieważ obaj byliśmy zafascynowani muzyką hip-hop, nawiązaliśmy do terminu Big Rap Obsession - opowiada Zamojski. Także w 2008 wydał minialbum "Etudes EP”. Umiejętnie łącząc jazzowe sample z lat 50., 60. i 70. i własne kompozycje.
W 2010 roku wydał "Analog People In A Digital word” (Noecho Records, UK 2010). Płyta zdobyła uznanie zarówno słuchaczy, muzyków jak i dziennikarzy muzycznych. - Tak się stało, że płyta zyskała uznanie szefa brytyjskiej wytwórni. To dodało mi sił. Tytuł też nie jest przypadkowy: Analogowi ludzie w cyfrowym świecie. Ważna metafora - mówi Zamojski. Po płycie wydawał podcasty, przygotowując się do pierwszej solowej płyty.
Bliżej nieba
Choć wiele czasu poświęca muzyce religijnej, nie czuje się odmieńcem. - Myślę, że w życiu jest czas na modlitwę, śpiew, robienie muzyki, kontakt z przyjaciółmi, taniec w klubie. Jeśli się dobrze zorganizuje czas, to można sobie wszystko ułożyć. I w ciągu dnia i w życiu. Tylko trzeba mieć pewne priorytety. I trzymać się przykazań bożych. Warto taką drogą iść, bo można dużo zyskać - mówi Jakub Zamojski, zamyśla się. - A wracając do Środy Popielcowej. Popiół jest znakiem, że wszystko co robimy, robimy w kontekście wieczności, a nie w kontekście tych sześćdziesięciu czy siedemdziesięciu lat życia.
Skąd tak poważna perspektywa? - Mam dwadzieścia pięć lat. I mam priorytet. Wejść do Królestwa Niebieskiego. Za wszelką cenę. Staram się też rozdawać miłość. - dodaje z uśmiechem.
Sześć
Czyli sześć utworów. I pięć wersetów z Pisma Świętego do tego. Dwa wersety się powtarzają, bo na płycie jest remix jednego z utworów. Werset to jedno, dwa zdania, wybrane tak, by wyrazić sedno jakiejś opowieści. Premiera: 8 lutego 2014.
O czym jest płyta?
- O tym, co się działo w moim życiu. Na płycie odnoszę się do ksiąg Pisma Świętego - tłumaczy Zamojski.
Skąd takie odniesienie?
- W 2013 roku przeżyłem nawrócenie. Po grecku metanoja, zmiana myślenia. Pod wpływem rekolekcji odrzuciłem z życia rzeczy, które niepostrzeżenie stały się moimi bogami. Wyraźnie zobaczyłem, że mam tylko jednego Boga w życiu i jedną drogę - mówi Jakub Zamojski. - Co odrzuciłem? Uzależnienie od muzyki. Bogiem była praca, stawała się najważniejsza, stając nad prawdziwym Bogiem. Bogiem mogą być inni ludzie, których stawiamy nad Bogiem prawdziwym. Co jeszcze? Cały czas czuję się analogowym człowiekiem wrzuconym w cyfrowy świat. Czuję, że moja prawdziwa ojczyzna jest gdzie indziej. A co do cytatów z biblii: są na płycie. Ale nie ma obowiązku otwierania Pisma Świętego. Werset, który jest tytułem pierwszego utworu brzmi: " I ujrzałem ziemię nową i niebo nowe, bo pierwsza ziemia i pierwsze niebo minęły i morza już nie ma”. Może to jest przesłanie mojej solowej płyty?
Na okładce płyty, w otwartej przestrzeni, na drodze stoi fiat 125 p. - Jak robiliśmy sesję zdjęciową w Poznaniu, akurat przyszedł Mieczysław Hryniewicz, który grał taksówkarza Jacka Żytkiewicza w serialu Stanisława Barei "Zmiennicy”. Taki przypadek. Co teraz? Koncerty…
jZAMOJSKI (Jakub Zamojski)
Producent, instrumentalista, realizator i inżynier dźwięku. Współtworzy od 2008 roku duet B.R.O., który w styczniu 2012 zmienił nazwę na HALF OF A dB. Wspólnie wydali 2 albumy, EP oraz dwa podcasty. Ich ostatnie duże wydawnictwo to "Analog People In A Digital Word” (Noecho Records, UK 2010), a portal nowamuzyka.pl zaliczył ich do grona najciekawszych twórców nowego pokolenia. W listopadzie 2011 zagrali minitrasę, w trakcie której dzielili scenę m.in. z Emiką (Ninja Tune) czy Dosh'em (Anticon Records).
Informacje o koncertach: https://www.facebook.com/jakubzamojski