Rozmowa z Radosławem Janikiem, prezesem zarządu już 80-letniej Spółdzielni Pszczelarskiej "Apis” z Lublina.
– Bieda. W latach 30-tych minionego wieku trwał, podobnie jak teraz, kryzys. Producenci miodu mieli problem ze zbytem "płynnego złota”. Receptą na kłopoty była spółdzielnia. Zresztą przed II Wojną Światową była to bardzo popularna forma zrzeszania się polskich rolników czy producentów żywności. Okres tworzenia spółdzielni zbiegł się w czasie z najbardziej krytycznym stanem gospodarki krajowej od chwili odzyskania niepodległości. Pomimo tego, od początku celem założycieli spółdzielni było urządzenie miodosytni i produkcja na skalę światową miodów pitnych, co w tamtych czasach było wielkim wyzwaniem.
• Ten cel, patrząc z perspektywy 80 lat, Apis osiągnął. Jesteście liderem w produkcji miodu pitnego.
– Warto podkreślić, iż miody pitne są jedynymi polskimi alkoholami zarejestrowanymi w Komisji Europejskiej w kategorii "Gwarantowana Tradycyjna Specjalność”, a Spółdzielnia Pszczelarska "Apis” jest pierwszym producentem, który pozytywnie przeszedł certyfikację uprawniającą do zamieszczania tego znaku na etykiecie miodu pitnego, którym jest trójniak "Staropolski Tradycyjny”. Rocznie wytwarzamy blisko milion litrów półtoraka, dwójniaka, trójniaka i czwórniaka. Nasze miody znane są smakoszom na całym świecie. Na rynki unijne i rynki eksportowe trafia kilkanaście procent całości sprzedaży. Do odbiorców zagranicznych należą m.in. takie kraje jak: USA, Niemcy, Belgia, Szwecja, Włochy, a od niedawna także Japonia i Wielka Brytania.
• Ale nie tylko miody pitne produkujecie?
– Także miód spożywczy w kilkunastu gatunkach, propolis, mleczko pszczele, węzy, czyli zaczątki plastrów. Warto też podkreślić, że najwyższej jakości surowiec pozyskujemy od naszych, chyba najlepszych w świecie, pszczelarzy. Gros z nich działa na terenie Lubelszczyzny. Otaczamy ich stałą opieką specjalistów z Instytutu Pszczelarskiego czy PIWET Puławy.
• "Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni ziemi, to człowiekowi pozostaną już najwyżej cztery lata życia” powiedział Albert Einstein. Miał rację?
– Święte słowa. Pszczoły są w pewnym sensie demiurgiem życia. To one odpowiadają za zapylanie roślin. A jeżeli nie będzie pszczół, nie będzie roślin, wyginą zwierzęta, potem przyjdzie czas na człowieka. Słowem: bez pszczół ludzie nie mają większych szans na przeżycie, bo 90 proc. drzewek owocowych zapylają pszczoły. Wprawdzie w Chinach były próby sztucznego zapylania, ale skuteczność była na poziomie 30 proc. Pszczoły są niezastąpione.
• Obserwujemy jednak masowe ginięcie całych rojów.
– Niestety straty w pszczelarstwie, a szczególnie w USA, są ogromne. Odpowiada za to, tak zwany zespół colony collapse disorder CCD, którego na razie nikt nie potrafi wytłumaczyć. Całe roje umierają w samotności. Jest to wielki problem, z którym przyjdzie się nam zmierzyć. Na razie jednak nasza część kraju nie jest nim dotknięta na skalę masową.
• Wróćmy na Lubelszczyznę: miód z naszego regionu należy do najlepszych w kraju. Dlaczego?
– To jest jeden z nielicznych pozytywnych efektów zapóźnienia rozwoju ekonomicznego naszego regionu. Lubelscy rolnicy stosują najmniej chemii w kraju, w przeliczeniu na hektar. Dlatego mamy największy odsetek upraw ekologicznych, uwielbianych przez pszczoły. Przypomnę także, że Lubelszczyzna to także jedyne w naszej "galaktyce” Technikum Pszczelarskie w Pszczelej Woli. Mamy zatem ekologiczne użytki, kadry, tradycje, wiedzę i ogromne doświadczenie w produkcji miodu. Grzechem byłoby tego nie zdyskontować.
– Statystyczny rodak rocznie zjada 60 deko miodu. Podczas gdy nasz sąsiad zza Odry czy nieco dalszy znad Sekwany, co roku spożywa 3,5 kilograma miodu. Rodacy nie doceniają walorów smakowych, leczniczych i medycznych miodu. Przypomnę tylko, że miód to doskonałe źródło energii w postaci dobrze przyswajalnej glukozy oraz źródło witamin i minerałów niezbędnych do zdrowego funkcjonowania organizmu. Nie załamujemy jednak rąk i prowadzimy szeroką kampanię edukacyjną, mające na celu pobudzenie mody na miód, który jest po prostu "cool”. W działaniach marketingowych zawsze podkreślamy nasze lubelskie korzenie.
• Jednak waszą specjalnością są miody pitne.
– Nie da się ukryć, że miód pitny jest na nowo odkrywany przez mieszkańców naszego kontynentu. Staropolskie receptury i najnowocześniejsze standardy jakości produkcji – tak można określić przenikanie się tradycji ze współczesnością. A co ciekawsze, miód pitny przestaje być postrzegany, jako delikatny napitek li tylko pory zimowe czy jesiennej. Sprawdza się także w letnich drinkach z kostka lodu i miętą. Doskonale orzeźwia w letnie wieczory. Wielokrotnie sprawdzone…
• Nie ma jednak, co ukrywać, że kryzys dotyka także branże miodu i miodosytników. Podobno na celowniku macie teraz Bliski Wschód?
– Arabowie uwielbiają miód. Uczestniczyłem w rządowej wizycie premiera Tuska w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Efekty są obiecujące, bo arabscy kontrahenci są bardzo zainteresowani naszym miodem, szczególnie rzepakowym. Jest to duży perspektywiczny, a co najważniejsze, bogaty rynek.
Spółdzielnia Pszczelarska APIS w Lublinie uznana została za jedną z najbardziej dynamicznych firm naszego regionu i otrzymała nagrodę w konkursie "Lubelski Orzeł Biznesu” organizowanym przez Lubelski Związek Pracodawców. APIS może poszczycić się też znakiem "Marka Lubelskie”.
O PSZCZOŁACH
rodzina błonkówek z podrzędu żądłówek; ok. 3 tys. gatunków (w Polsce ok. 500); zamieszkują głównie stepy Azji Środkowej, północną Afrykę, Amerykę Północną i Środkową, Europę Środkową; średniej wielkości (3-30 mm dł.), silnie owłosione, żywo ubarwione (często brązowe z żółtym i czerwonym rysunkiem). Zbadano, że pszczoła wracając do ula z nektarem i obnóżem pyłku, dźwiga ciężar równy połowie wagi jej ciała. A dziennie wykonuje nawet kilkanaście takich lotów.
Na wytworzenie 1 kg miodu robotnice (rodzina pszczela składa się z królowej, trutni i robotnic) muszą zebrać nektar z kilku milionów kwiatów oraz poddać ten nektar, już w ulu, szeregowi zabiegów.
O MIODZIE
Krystalizacja miodu
Stan stały (skrystalizowany) jest naturalną, prawidłową strukturą miodu. Miody nektarowe krystalizują od kilku dni (miód rzepakowy), do kilku tygodni. Tylko miód akacjowy i miody ze spadzi iglastej pozostają w stanie patoki (płynne) około roku. Skąd zatem w sklepach, czy u pszczelarza na targowisku, można kupić miód w stanie ciekłym o każdej porze roku? Miód w naczyniach zbiorczych (beczki, konwie), został poddany dekrystalizacji, dla łatwiejszego konfekcjonowania (słoikowania). Niestety, często został przegrzany i utracił wiele cennych składników, w tym aminokwasy i witaminy. W domu, dla łatwiejszego nabierania ze słoika, smarowania bułki czy chleba, miód z powodzeniem można wyluzować w kąpieli wodnej. Słoik z miodem wkładamy do większego naczynia z wodą, podgrzewamy, pomieszamy łyżką dla równomiernego podgrzania. Miód powinien uzyskać jednorodną gęstą masę (a nie rzadką, krystaliczną ciecz), jego temperatura nie może przekroczyć 40 stopni.