Ostatnim spotkaniem podczas 30-godzinnej wizyty premiera Donalda Tuska w Stanach Zjednoczonych było spotkanie z liderami znaczących organizacji żydowskich.
Nie brakowało obaw, czy niektórzy z uczestników nie będą "konkretni do bólu”, co zburzy atmosferę uśmiechów i wzajemnego porozumienia, ale na szczęście podpowiadaczom, aby nie zapraszać "trudnych” organizacji, nie dano ucha.
Im mniej kompanii tym więcej wesela
Porzucono dawniejszą, powszechnie krytykowaną tradycję ściągania na spotkania z polskimi oficjelami dziesiątków przedstawicieli najróżniejszych obszarów żydowskiej rzeczywistości, co może zaspokajało czyjeś ambicje pokazania, ilu się Żydów zna, ale bez konsekwencji dla bezpośredniego "okrągłostołowego dialogu” możliwego tylko w mniejszym gronie.
Zaproszeni przez premiera ten wariant komplementowali, a jeden z nich przytoczył nawet żydowskie porzekadło, że im mniej gości, tym więcej wesela. Czytaj: konkretów.
Donald Tusk przybył na spotkanie ze swymi dwoma najbliższymi współpracownikami: szefem gabinetu min. Sławomirem Nowakiem i szefem dyplomacji min. Radosławem Sikorskim. Obecny był niedługo obejmujący placówkę w Waszyngtonie ambasador Robert Kupiecki. O klimat starał się jak mógł konsul generalny Krzysztof Kasprzyk.
Jak Kaszub z Żydem...
"Icebreakerem” spotkania, przełamywaczem pierwszych towarzyskich lodów, gdy ludzie widzą się pierwszy raz, okazała się refleksja Tuska, że jest w stanie dobrze rozumieć sytuację mniejszości narodowych czy etnicznych, bo sam jest Kaszubem i wie, ile musieli oni przejść i wycierpieć w związku ze swą "odmiennością”. Rozumie zatem całą złożoność związaną z żydowską obecnością w Polsce, której byli i są wartościową częścią. Było to otwarcie, o którym mówi dziś żydowski Nowy Jork.
Dalej premier powiedział, że jego rząd ma determinację, by wszelkie problemy w stosunkach polsko-żydowskich rozwiązywać szybko i rzetelnie, zgodnie ze standardami cywilizacji Zachodu i normami Unii Europejskiej.
Dyskusja potoczyła się wokół czterech tematów
Antysemityzm jako fakt
Liga Przeciw Zniesławianiu wręczyła premierowi swój raport o wzroście antysemityzmu w Europie, którego publikacja zbiegła się z ubiegłoroczną wizytą w USA prezydenta RP. Dokument został przekazany ambasadzie RP w Waszyngtonie, ale nie doczekał się jakiejkolwiek reakcji strony polskiej, jeżeli nie brać za nią zdawkowej wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego podczas spotkania ze środowiskami żydowskimi (też w nowojorskim konsulacie), że w Polsce antysemityzmu nie ma, ani też nie ma na niego miejsca.
Poparty rzetelnymi badaniami raport mówi natomiast, że poziom zachowań antysemickich w niektórych obszarach polskiej rzeczywistości wzrasta. Zresztą nie tylko u nas, bo i w Europie zachodniej także.
"Nie formułowaliśmy żadnych postulatów w związku z antysemityzmem. To jest problem globalny, a nie specyficznie polski. Co bardzo ważne, Polska wcale nie jest liderem tej stawki, bo jest wiele innych miejsc, gdzie antysemityzm jest silniejszy i bardziej widoczny. Jednak tezy o zupełnym braku antysemityzmu w Polsce nie da się obronić” - powiedział Michael Salberg, zastępca dyrektora ADL.
W dyskusji zwracano m.in. uwagę na antysemickie poczynania Radia Maryja i środowiska o. Rydzyka (w tym Roberta Jerzego Nowaka), a także południowoamerykańskiego polonusa Jana Kobylańskiego.
W odpowiedzi, liderzy usłyszeli, iż rząd ma świadomość sytuacji w tym obszarze i nie zamierza pobłażać jakimkolwiek przejawom antysemityzmu. Zdaje sobie także sprawę z wagi i specyfiki problemu, jakim dla polskiego społeczeństwa i Kościoła jest toruńska radiostacja oraz jakie reakcje międzynarodowe implikuje. Jeżeli będzie ona naruszać prawo, napotka to adekwatna reakcję.
Zauważono też, że władze polskie w żaden sposób nie identyfikują się z poczynaniami Jana Kobylańskiego i jego poglądami (w tym m.in. na temat Żydów), nie zamierzają także stwarzać jakichkolwiek pozorów afirmowania czy tolerowania jego akcji.
Zwrócono uwagę, jak wielkie znaczenie dla formowania społeczeństwa wolnego od antysemityzmu ma edukacja młodego pokolenia, w tym m.in. na temat Holocaustu oraz powszechna wymiana młodzieży polskiej i żydowskiej.
Restytucja jako obowiązek
Ten temat nie mógł się nie pojawić. Wyłonił się jednak nie w atmosferze roszczeniowej, a wzajemnej woli zakończenia wieloletnich, często jałowych debat, jak zrekompensować straty w mieniu poniesione obywatelom Polski przedwojennej.
Jak podkreślił Kalman Sultanik, wiceprezes Światowego Kongresu Żydów (WJC), premier sam zainicjował ten temat zapewniając, że prace nad restytucją i reprywatyzacją już się toczą. Donald Tusk poinformował, że niebawem powołana zostanie specjalna komisja sejmowa mająca się zajmować tylko tym problem.
Zobowiązał się, że do końca br. cała legislacja przejdzie przez Sejm i Senat oraz trafi na biurko prezydenta RP do podpisu. Czy i kiedy ją podpisze pozostaje już poza zasięgiem kompetencji rządu i parlamentu.
- Nie mam cienia wątpliwości, że premier wywiąże się z obietnicy - skomentował Eli Zborowski, wiceprezes Światowej Federacji Żydów Polskich i przewodniczący International Society for Yad Vashem.
Oczywiście nie chodzi w reprywatyzacji wyłącznie o obywateli pochodzenia żydowskiego, bo przede wszystkim polskiego.
Ze strony żydowskiej nie padły żadne oczekiwania procentowe, co zawsze do tej pory wzbudzało wielkie emocje po stronie polskiej. Zwracano jedynie uwagę na moralny aspekt przeciągającego się rozwiązania problemu. Codziennie odchodzi na zawsze kilkadziesiąt osób, którzy przed wojną posiadali w Polsce swe domy, fabryki czy inne nieruchomości. Umierają w poczuciu krzywdy, jakiej doznali najpierw od hitlerowców, a potem od komunistów grabiących ich mienie.
Dlatego tak ważne jest, aby rozwiązania były przede wszystkim - szybkie, po drugie zaś - proste. Chodzi o wyścig z czasem. Tak argumentował Roman Kent, prezes Żydowskiej Fundacji na Rzecz Sprawiedliwych. Premier Tusk prosił o wyrozumiałość dla faktu iż Polska nie jest w stanie usatysfakcjonować tych, którzy oczekują wysokich, liczonych w dziesiątki procent wartości majątku rekompensat. Nie krył, że reprywatyzacja będzie taka, na jaką stać będzie państwo. Trudno też zakreślić jej horyzont czasowy, ale musi ona wreszcie się rozpocząć.
Gideon Taylor z Claims Conference, wiceprezes wykonawczy Claims Conference zwracał uwagę na aspekty techniczne i proceduralne restytucji. Komplementował dobrą współpracę z wiceministrem skarbu Krzysztofem Łaszkiewiczem pozostającym w stałym kontakcie z organizacjami żydowskimi, partnerami reprywatyzacyjno-restytucyjnymi instytucji polskich.
Finalizując temat, nikt na sali nie wyniósł wrażenia, że polski rząd zamierza kontynuować grę pozorów, a zmierza ku rozstrzygnięciom definitywnym, choć na pewno niepopularnym dla znacznej części społeczeństwa polskiego.
Polska, Izrael, świat
Zdecydowanie łatwiejszym tematem był związki Polski i Izraela, które od lat są bardzo dobre i mogą ulegać jedynie poprawie. Współpraca rozwija się w wielu dziedzinach, w tym także wojskowej. Polska wspiera stanowisko Izraela na arenie międzynarodowej. Dostrzega również zagrożenia płynące z Iranu z jego obecnym przywództwem i wraz z całą społecznością międzynarodową zamierza się im przeciwstawiać. Przede wszystkim zbudowaniu irańskiej broni nuklearnej mogącej stać się zagrożeniem dla całego świata.
W kwietniu br. Donald Tusk udaje się z wizytą do Izraela i w tym samym miesiącu z wizytą do Polski przybędzie prezydent tego kraju, wielki przyjaciel Polaków - Szimon Peres. Będzie ona bezpośrednio związana z obchodami 65. rocznicy powstania w Getcie Warszawskim, którego zryw jest oficjalnie obchodzony i czczony w RP.
Dziedzictwo
Ostatnim, choć z pewnością nie najmniej ważnym tematem było żydowskie dziedzictwo w Polsce. Organizacja Agudath Israel poruszyła kwestię żydowskich cmentarzy w Polsce, których stan woła o ratunek. Padały konkretne liczby i przykłady. Premier przyznał, iż nie był świadom skali zjawiska, ale się nim pilnie zainteresuje. Dodał, że problem opieki na cmentarzami, zwłaszcza tymi, gdzie nie dokonuje się już pochówków, jest generalnym problemem.
Znaczniej jaśniejszą stroną dialogu o wspólnym dziedzictwie była niezwykle emocjonalna wypowiedź Romana Kenta o Janie Karskim, z którym łączyła go wieloletnia przyjaźń. Mówiąc o gigantycznej misji polskiego bohatera na rzecz ginącego narodu żydowskiego, podkreślał jego znaczenie w historii ludzkości generalnie.
Nie ma alternatywy dla dialogu
Taka była konkluzja kończącego półtoragodzinne spotkanie wystąpienia Eli Zborowskiego, który przypomniał, że związki polsko-żydowskie są starsze i przetrwają kolejne rządy oraz organizacje. Nie może nigdy dochodzić do sytuacji, aby doraźna polityka zagrażała globalnym związkom polsko-żydowskim. Jako przykład podał akcję dialogową, jaką podjął z grupą liderów żydowskich w połowie lat 70., gdy na Polskę skierowany był ostracyzm międzynarodowy w związku z haniebnymi wydarzeniami antysemickim Marca'68 i późniejszym eksodusem ludności pochodzenia żydowskiego.
Mimo wielu sprzeciwów w świecie żydowskim, krok po kroku, udawało się osiągać zmiany w ówczesnej Polsce, wydobywając ją z izolacji. "Często dla dobra sprawy, jaką jest wspólnota losu polsko-żydowskiego trzeba iść pod prąd stereotypom i emocjom, nie zważając na koszta własne -konkludował Zborowski.
Donald Tusk opuszczając miejsce spotkania znalazł chwilę czasu na serdeczną rozmowę z Elim Zborowskim po polsku.
Malcolm Hoenlein, wiceprezes Presidents Conference of Major American Jewish Organizations, komentując spotkanie powiedział: "W ostatnich kilkunastu lata spotkałem wielu polskich przywódców, ale po dzisiejszym spotkaniu odnoszę wrażenie, że premier Donald Tusk reprezentuje zupełnie nową generację liderów Polski o nowych horyzontach”.
Donald Tusk powinien te słowa zapamiętać i zrozumieć, jak wielki ładunek nadziei na lepsze w stosunkach polsko-żydowskich niosą. Ma kredyt zaufania. Piłka jest przy jego nodze.