Ubywa nam mieszkańców, ale wreszcie mamy dodatni przyrost naturalny. Cieszyć może też znaczny wzrost wynagrodzeń i liczba ofert pracy. Cieszymy się też lepszym zdrowiem, a na ulicach jest odrobinę bezpieczniej
Mało nas
Spadku ogólnej liczby mieszkańców nie powstrzymuje dodatni przyrost naturalny. W 2009 wyniósł ponad 0,4 promila. Wynika on jednak z faktu, że żyjemy coraz dłużej. W ciągu dziesięciu lat przeciętna długość życia w regionie wzrosła o ponad dwa lata. Mężczyźni żyją dziś średnio prawie 71 lat, czyli 10 lat krócej niż kobiety. Na co umieramy? Największe żniwo zbierają choroby układu krążenia i nowotwory. Cierpią na nie głównie mężczyźni.
Do spadającej liczby mieszkańców przyczyniają się również migracje. Od kilku lat z Lubelskiego wyjeżdża od 3 do 5 tys. osób rocznie.
– Skutki tego zjawiska zależą od tego, kto, po co i na jak długo wyjeżdża – mówi dr Paweł Kaczmarczyk, zastępca dyrektora Ośrodka Badań nad Migracjami. – Sądzę, że emigrujący za granicę niebawem wrócą. Przywiozą ze sobą nie tylko kapitał, ale i cenne doświadczenia zawodowe. To może zaprocentować w przyszłości.
Główną przyczyną wyjazdów jest zła sytuacja ekonomiczna regionu. – Ludzie będą emigrować, dopóki jest to opłacalne – dodaje Kaczmarczyk. – Jeśli nie będzie lepszej pracy i płac, nie zatrzymamy tego zjawiska. Myślę, że owoce dzisiejszego wzrostu gospodarczego zaobserwujemy najwcześniej za 5 lat.
Według statystyków, Lubelskie robi postępy, ale pod względem wysokości płac nadal jesteśmy w ogonku. Zajmujemy 12 miejsce w kraju. Cieszyć może tylko szybki wzrost wynagrodzeń. Pod tym względem jesteśmy jednym z liderów.
Pracy też mniej
Pracę ma u nas ponad 360 000 osób. Większość mieszka w Lublinie i sąsiednich powiatach. Z końcem 2009 roku średnia pensja w regionie wyniosła ponad 2891 zł brutto. Dla porównania, cztery lata wcześniej zarabialiśmy przeciętnie 2180 zł. Statystycy zbadali zarobki w poszczególnych częściach województwa. Najgorzej jest w rejonie Białej Podlaskiej, gdzie średnia pensja to niecałe 2,5 tys. zł. O prawie 200 zł więcej zarabiają mieszkańcy okolic Zamościa, Chełma i Puław. W Lublinie i pobliskich miastach średnie wynagrodzenie przekroczyło 3,1 tys. zł. Najgorzej zarabia się w powiatach zamojskim, janowskim i kraśnickim. Tam przeciętna pensja mieści się w przedziale od 2350 do 2390 zł brutto.
Ze statystyk wynika, że bez pracy pozostaje blisko 120 000 mieszkańców. W 2009 roku stopa bezrobocia w regionie wyniosła 2,9 proc. Wskaźnik ten rośnie od kilku lat. Na szczęście, nieznacznie i dużo wolniej niż w innych województwach. Tradycyjnie najmniejsze bezrobocie panuje w Lublinie i okolicach. Najgorzej jest w rejonie Białej Podlaskiej, gdzie bez pracy pozostaje blisko 16 proc. osób w tzw. wieku produkcyjnym. Od lat niechlubnym rekordzistą jest powiat włodawski. Poziom bezrobocia przekracza tam 20 proc.. Niewiele lepsza sytuacja panuje w powiecie kraśnickim, gdzie wskaźnik ten wyniósł ponad 17 proc.
Prywatni dają więcej
Większość poszukujących pracy ma nie więcej niż 34 lata. Zwykle legitymują się dyplomem gimnazjum lub zasadniczej szkoły zawodowej. Najmniejsze kłopoty ze znalezieniem posady mają absolwenci uczelni wyższych i liceów.
Ponad 21 tys. bezrobotnych szuka pracy dłużej niż 2 lata. Blisko 16 000 osób pozostaje w rejestrach pośredniaków przez 12 lat lub dłużej. Ze statystyk wynika, że największe kłopoty mają ludzie z niewielkim doświadczeniem oraz ci, którzy dopiero startują na rynku pracy. Takich osób jest w naszym regionie ponad 60 tys. Blisko jedna trzecia tej grupy mieszka w rejonie Chełma i Zamościa.
W 2009 roku w całym regionie powstało prawie 17 000 nowych miejsc pracy. To głównie zasługa sektora prywatnego. Pracowników potrzebował przede wszystkim przemysł, handel i budownictwo. Pracę w administracji publicznej znalazło ponad 2 tys. osób.
W Chełmie najgorzej
Statystycy przyjrzeli się również lokalnym władzom. Zbadali dochody i wydatki samorządów, w przeliczeniu na mieszkańca. Sprawdzili też, ile z wydawanych funduszy przeznacza się na inwestycje. Okazało się, że gminy są pod kreską. Dochody na jednego mieszkańca wyniosły tam nieco ponad 2330 zł. Wydatki blisko 2500 tys. Z tej kwoty tylko 489 zł przeznaczono na inwestycje.
W miastach i powiatach dochód na jednego mieszkańca wyniósł blisko 460 zł. Wydatki były nieznacznie mniejsze. Na inwestycje najwięcej wydaje Zamość. W przeliczeniu na mieszkańca miasto przeznaczyło na ten cel ponad 890 zł. W stolicy województwa wskaźnik ten osiągnął 767 zł. Niewiele mniej wydano w Białej Podlaskiej.
Najgorzej wypadł Chełm, gdzie wydatki inwestycyjne wyniosły 266 zł na mieszkańca. Warto przy tym dodać, że dochód w przeliczeniu na jednego obywatela jest tam niewiele mniejszy niż w Zamościu. Na jakie cele przeznaczane są pieniądze z publicznej kasy? Głównie na służbę zdrowia. Na drugim miejscu są wydatki na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego. Trzecią pozycję ma utrzymanie samych urzędników. Najmniej pieniędzy trafia do najbiedniejszych. Opieka społeczna zajmuje ostatnie miejsce w rankingu urzędowych wydatków.
Jest bezpieczniej
Z informacji GUS wynika, że w Lubelskiem jest coraz bezpieczniej. W ubiegłym roku liczba przestępstw spadła o 1,1 proc. W tym samym czasie wykrywalność poprawiono o ponad 2 proc. Blisko trzy czwarte sprawców przestępstw udaje się zatrzymać. Szans na uniknięcie odpowiedzialności nie mają sprawcy wypadków drogowych. Najgorzej jest w przypadku przestępstw kryminalnych. Tu policjantom udaje się wykryć tylko ponad połowę sprawców.
To ważne, bo właśnie przestępstwa kryminalne dominują w statystykach. Rocznie popełnia się ich u nas ponad 30 000. Eksperci zbadali, jak wygląda praca policji w poszczególnych miastach i powiatach. Szczegółowe dane na ten temat obejmują 2009 rok. W całym regionie zanotowano wówczas ponad 48 tys. przestępstw, z czego blisko połowę w Lublinie.
Choć policjantów za mało
– To charakterystyczne dla każdej aglomeracji – mówi Janusz Wojtowicz, rzecznik lubelskiej KWP. – W dużym mieście łatwiej o anonimowość. W porównaniu z krajami zachodniej Europy mamy bardzo dobre wyniki. W skali kraju Lublin jest jednym z najbezpieczniejszych miast. Z roku na rok poprawiamy wykrywalność przestępstw.
Największą plagą w stolicy regionu są kradzieże. W Lublinie i okolicznych powiatach zanotowano ich ponad 4500. Do tego należy doliczyć kradzieże z włamaniem, których było o tysiąc mniej. Wojewódzkie statystyki wykrywalności zaniżają właśnie policjanci z Lublina i okolic. Udaje im się zatrzymać nieco ponad połowę sprawców wszystkich przestępstw. W innych miastach wskaźnik ten oscyluje wokół 80 proc.
– Sam Lublin generuje 40 proc. wszystkich przestępstw w regionie – komentuje Wójtowicz. – W przeliczeniu na mieszkańca jest też mniej policjantów niż w innych miastach. Mimo tego poprawiamy wyniki. Również jeśli chodzi o kradzieże.
Złodzieje śpią spokojnie
To najpopularniejsze przestępstwa. Ich sprawcy śpią jednak spokojnie. W powiecie lubelskim udaje się wykryć tylko 17 proc. złodziei. Podobna skuteczność dotyczy ścigania włamywaczy. W znacznie gorszej sytuacji są sprawcy pobić i napadów. Od 50 do 80 proc. z nich udaje się zatrzymać.