Dzieciaki na pytanie, kim chciałyby zostać w dorosłym życiu odpowiadają standardowo - strażakiem, policjantem, żołnierzem.
Piotr Parys Junior z Lublina nie jest za duży, ale strasznie ruchliwy. Żywe srebro. Ojciec, też Piotr, mówi wręcz, że Junior jest żylasty, zwarty w sobie i silny. - To dobrze. Kierowcy wyścigowi nie mogą być ogromni. To nie zapasy czy boks. W tym sporcie chodzi o niską wagę, wytrzymałość i to coś od Boga. Te wszystkie cechy ma Junior - mów Kuba Jankowski, osobisty trener małego zawodnika z Lublina.
Żeby dostawał
Gdy przyszła zima 2005/2006, młody Piotr już miał dość jazdy na nartach, czekał aż przyjedzie wiosna i znowu będzie można poszaleć na kartach. I tu zaskoczenie. - Okazało się, że nie będzie już kartingu w Lublinie. Kilka telefonów i Junior miał sprzęt sprowadzony z Włoch. W maju 2006 Junior rozpoczął regularne treningi na karcie z najmniejszym silnikiem o pojemności 50 centymetrów. Kuba Jankowski wraz Markiem Wyrzykowskim zaczęli trenować syna - dodaje ojciec.
Za rok to sobie możesz
Włoskie gokarty szybko przestały nadążać za talentem młodego kierowcy. - Junior jechał pełnym "gwizdkiem” po całej długości toru w Lublinie. Nawet na chwilę nie odejmował przed zakrętami. Na treningach zaczął się nudzić. Coś trzeba było z tym zrobić - opowiada Parys senior.
I zrobił. Dzięki kontaktom biznesowym w Holandii, zorganizował synowi sesję treningową w słynnej holenderskiej stajni kartingowej PDB Racing, należącej do mistrza świata, Petera de Bruijna.
Pierwszy test młody Piotr miał w Amsterdamie. Od razu musiał wsiąść do profesjonalnego karta. - Na torze w Holandii warunki były wredne. Siąpił deszcz, a na kołach wyczynowego gokarta były sliki, czyli gładkie jak jajko opony. Mimo to egzamin zdał bardzo dobrze. Rozmowa kwalifikacyjna, testy psychologa i Junior załapał się do teamu PDB. Od razu dostał kask, kombinezon i rękawice. Zapytali mnie jeszcze, czy jestem zdecydowany iść na całość z treningami syna. Coś tam zacząłem marudzić, że to jeszcze dziecko, że może za rok?
Odpowiedź była krótka: za rok, to ty sobie w Polsce będziesz jeździł.
Ojciec z synem nie mieli innego wyjścia i wyzwanie podjęli.
28 kilogramów bezwładu
Tej wiosny w Holandii było już znacznie lepiej. Junior znowu był najmłodszy w stawce, przyjechał w środku. Do zwycięzcy stracił tylko 3,5 sekundy. - I tylko, dlatego że jechał za 14-letnia dziewczyną, która pokonywał trasę po optymalnym torze. Potem mi powiedział, że cały czas analizował jej styl jazdy, dlatego jej nie wyprzedzał, bo się chciał nauczyć - wyjaśnia tata.
Kierownica mi się popsuła
- Najbardziej lubię prędkość i jedzenie - mówi tymczasem Junior. - Sam sobie robię jajecznicę, tylko ktoś musi mi rozbić jajka, bo ja jeszcze nie umiem.
Junior ściga się też na komputerze. - Wygrałem nawet z Leszkiem Kuzajem i Mariuszem Stecem. Tylko teraz mi się kierownica popsuła, trochę skrzypi. Tata musi kupić nową.
Tata doskonale wie, że bez profesjonalnego zaangażowania nic się nie osiągnie. W Polsce trenowaniem Juniora zajmuje się Kuba Jankowski, zaś obsługą techniczną gokartów Marek Wyrzykowski. Z ramienia holenderskiej stajni PDB lubelskim zawodnikiem opiekuje się Mario Siegersem, mistrz Europy. Holender, gdy zobaczył Juniora w tym roku na torze, stwierdził, że młody Polak zrobił ogromny skok. - Jeżeli jego rozwój utrzyma tempo, to ma wielka karierę przed sobą - skwitował Holender
W tym roku Piotr Parys Junior będzie brał udział w cyklu zawodów w Holandii i w Polsce.