

W ostatni weekend minęły cztery lata od koszmarnie wyglądającego wypadku Roberta Kubicy w GP Kanady. Rok później Robert w Kanadzie wygrał. Teraz coraz konkretniej mówi się o powrocie Kubicy na tor po jeszcze gorszym wypadku z lutego.

Bez kontrolowania
W Monako wypowiedź szefa prostował Eric Bullier, dyrektor teamu. Francuz oględnie mówił, że jest za wcześnie, by wydawać kategoryczne sądy. Natomiast Włoch Daniele Morelii, menadżer Kubicy w wypowiedzi dla agencji Reuters poszedł o krok dalej – Myślę, że musicie spytać Gerarda Lopeza, dlaczego wydaje oświadczenia sprzeczne z tym, co mówią specjaliści. Wszyscy lekarze, nie tylko nasi, nie przekreślają szans na powrót Roberta do ścigania jeszcze w tym sezonie. Uważam, że wypowiedź Lopeza jest nieprawdziwa. Jeżeli Robert będzie powracał, to od razu do ścigania i nie widzę potrzeby kontrolowania jego umiejętności poprzez piątkowe sesje treningowe.
Z innej gliny
– Lekarze nie są wciąż w stanie podać dokładnego terminu powrotu Roberta na tor – studzi optymizm Mikołaj Sokół, dziennikarz motoryzacyjny i przyjaciel Kubicy. – Jednak ja osobiście wierzę, że Robert wróci do sportu. Widziałem po wypadku jego siłę, determinację i wiarę w to, że się uda. On jest tak zmotywowany, że całym sercem czuję, że zobaczymy go na torze. Jest tylko kwestia: kiedy.
Raz mu się już udało. 10 czerwca 2007 roku bolid Polaka przy prędkości 230 km/h rozbił się o betonową barierę. Ojciec Kubicy wyleciał wtedy ze studia Polsatu jak z procy. Komentator Polsatu, Andrzej Borowczyk, nie chce nawet wracać do tych chwil tuż po wypadku. Wszyscy, którzy widzieli bolid myśleli, że Polak nie jest w stanie z tego wyjść cało. Tymczasem szybko opuścił szpital (miał tylko skręconą kostkę i wstrząs mózgu) i wrócił na tor. Po roku wygrał w Kanadzie wyścig. To pokazało jego siłę.
Rok później
Polak nie jest tu wyjątkiem w wyścigowym światku. W 1976 na Neurburgring rozbił się i zapalił bolid Niki Laudy. Austriaka z kokpitu wyciągnęli inni kierowcy. Miał rozległe obrażenia, uszkodzone płuca. W szpitalu otrzymał już od księdza ostatnie namaszczenie. Zapadł w śpiączkę. Nikt nie przypuszczał, że kierowca wróci na tor. Tymczasem już po dwóch miesiącach wystartował, a po roku został mistrzem świata.
Takie przypadki kierowców F1, którzy otarli się o śmierć, a potem wracali na tor i wygrywali można mnożyć. W innych sportach motorowych mamy też świetny przykład: Waldemar Marszałek. Starsi kibice doskonale pamiętają wielokrotnego mistrza świata w sportach motorowodnych, który zaliczył wiele wypadków podczas startów. W 1982 roku w Berlinie stwierdzono u niego stan śmierci klinicznej. Lekarze uratowali mu jednak życie, a w kolejnym sezonie został mistrzem świata.
Ci co znają Kubicę osobiście, mówią, że on jest stworzony z takiej gliny. Wróci do sportu i będzie jeszcze silniejszy.
Jedną ręką się nie da
O ile Kubica z wypadku w Kanadzie wyszedł cało, to szóstego lutego tego roku w rajdzie w Ligurii nie miał tyle szczęścia. Lekarze uratowali mu życie, które długo wisiało na włosku. Groziła mu amputacja dłoni. Przeszedł cztery operacje ręki, strzaskanego łokcia i nogi. W praktyce z jego prawej ręki zostały strzępy. W prowadzeniu bolidu F1 to kluczowa ręka.
Bolidem F1 przez ponad połowę okrążenia kieruje się jedną ręką. Drugą w tym czasie kierowca musi włączać różne przyciski na kierownicy (w tym sezonie jest ich 30). Zmienia biegi (łopatki na kierownicy), uruchamia KERS, ruchome tylne skrzydło, radio, itd. Ręce musi mieć więc sprawne, szczególnie prawą, którą wykonuje się więcej czynności w bolidzie.
Jest możliwość takiego skonstruowania kierownicy, by więcej rzeczy robiło się lewą ręką, ale jedną sprawną nie da się jeździć bolidem F1. Co do nóg, to był przypadki, że kierowcy radzili sobie nie mając sprawnej stopy. W bolidzie F1 prawą nogą operuje się gazem, a lewą hamulcem. Johny Herbert przed debiutem w 1988 roku w wyścigu F1 miał wypadek i akumulator zmiażdżył mu stopę. Choć chodził kulach, po pojechał w F1 i wygrał nawet trzy wyścigi.
Kombinezon
Kluczowa w ocenie szans Kubicy jako kierowcy jest więc prawa ręka. Niedawno Polak był w Genui na kontroli u ortopedy ręki Igora Rossello, który go operował, zaś w Modenie przechodził ćwiczenia związane z kuracją łokcia. Odwiedza też ośrodek medycyny kierowców F1 w Lucca. – Robert nie pojawił się w padoku podczas GP Monako, bo zamieszanie z tym związane byłoby zbyt duże i dla niego groźne. Kubica wstaje z łóżka, robi samodzielnie kroki – uspokaja Morelli. Zdaniem menadżera Kubica wróci do świata F1, gdy będzie gotowy do ścigania. – Powróci tutaj tylko wtedy, kiedy będzie mógł ubrać swój kombinezon.
Wszyscy czekają
Osoby blisko związane z Robertem twierdzą, że dopiero w sierpniu publicznie zostanie ogłoszone kiedy Kubica wróci na tor. – Bardzo ciężko pracuje, przez pięć godzin dziennie wykonuje ćwiczenia. Nie ma żadnych komplikacji, a stan kończyn poprawia się i nie ma żadnego ryzyka wystąpienia infekcji – tłumaczy Morelli. – Potrzebny jest tylko czas.
Na powrót Kubicy czekają przyjaciele, fani i zespół, gdyż zastępujący Polaka Nick Heidfeld radzi sobie ze zmiennym szczęściem. Czekają też rywale, którzy podkreślają, że wyścigi z Polakiem są ciekawsze.