Rozmowa z Leszkiem Wiśniewskim, reżyserem i scenarzystą filmu o ks. Piotrze Ściegiennym.
– Ściegienny może nie jest zapomniany, bo przecież jego imię noszą szkoły, ale rzeczywiście mało się o nim wie. Na lekcjach historii nauczyciele tylko się po nim prześlizgują. Słabo są znane jego pisma. Tymczasem należał do najważniejszych osób w XIX wiecznym polskim podziemiu niepodległościowym. Był związany z naszym regionem. Pracował jako kleryk w Opolu Lubelskim, wikariusz w Wilkołazie i Chodlu, po powrocie z zesłania został kapelanem w szpitalu w Lublinie. Szukając tematu na film pomyślałem, że warto przybliżyć jego postać, szczególnie młodym ludziom. Film powstał na zlecenie TVP Historia, gdzie będzie miał premierę w tym miesiącu, powtórzy go również TVP Lublin.
• Czego dowiemy się z pana filmu o ks. Ściegiennym?
– W filmie „Ewangelia i bunt – opowieść o księdzu rewolucjoniście” przedstawiłem jego życie do momentu aresztowania w 1844 roku. To wtedy Ściegienny założył konspiracyjny Związek Chłopski, spiskował, napisał fałszywą bullę papieską „List Ojca Świętego Grzegorza Papieża do rolników i rzemieślników” i „Złotą książeczkę”. Nakręciłem fabularyzowany dokument; inscenizacje wprowadziły dramaturgię i plastyczność. Szczególnie dramatyczne są sceny z przesłuchania ks. Ściegiennego. W filmie na dziesięć scen z udziałem aktorów, cztery dotyczą przesłuchań. Śledztwo było skrupulatne i długotrwałe; zajęło Rosjanom dwa lata. Bardzo chciałbym nakręcić kolejny film, opowiedzieć o losach ks. Ściegiennego na zesłaniu i po powrocie do Lublina po 25 latach.
• Czego możemy nauczyć się od ks. Ściegiennego?
– Idee Ściegiennego - solidarności, braterstwa i sprawiedliwości - wciąż są żywe. Przypomina o tym w moim filmie prof. Eugeniusz Niebelski, historyk z KUL.
• Ściegienny twierdził, że to Chrystus nawołuje do obalenia niesprawiedliwego systemu jaki panuje na ziemi. Podobne hasła głosili kilkadziesiąt lat temu, czasem z karabinami w rekach, księża z Ameryki Łacińskiej nawiązujący do tzw. teologii wyzwolenia.
– Coś w tym jest. Poglądy Ściegiennego były bliskie socjalizmowi utopijnemu. Przedstawiciele lewicy składają kwiaty na grobie Ściegiennego na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie. Jednak historycy, z którymi rozmawiałem odżegnują się od nazwania go księdzem rewolucjonistą. Choć taki właśnie podtytuł ma mój film.
• Ściegienny chciał likwidacji prywatnej własności.
– I równouprawnienia kobiet. To były wówczas bardzo radykalne propozycje.
• Czy ks. Ściegienny może być patronem szeroko rozumianej lewicy?
– Pewnie tak. Jednak mogą się do niego przyznawać również inne ugrupowania i nie koniecznie radykalne. W dość bogatej spuściźnie Ściegiennego wielu polityków może znaleźć coś dla siebie, np. partie chrześcijańsko-demokratyczne. Trzeba też pamiętać, że był działaczem niepodległościowym, chciał wolności dla ludzi i kraju.
•Ale nie był specjalnie skuteczny…
– Dlatego mówię o jego marzycielstwie i idealizmie. Liczył, że skoro ludzie przejrzą na oczy, to nie trzeba będzie używać przemocy. Wierzył, że wojsko i urzędnicy przejdą na jego stronę.