Przejeżdżający koło stacji w Motyczu Leśnym zwalniali, by nagle przyspieszyć. Jak ufać oczom i głowie, gdy na torach widać piratów walczących z wiedźmami pod dyktando czarownika? Nic tylko dodać gazu.
A grzybki w tym lesie zbieracie do jedzenia? Czy raczej zioła? – Zwykle ludzie pytają czy coś bierzemy – wzrusza ramionami Andrzej. I przyznaje, że niektórzy uczestnicy robią sobie przerwę na papierosa.
Notatki od Mistrza
Ale jak tu nie pytać o wspomaganie wyobraźni, gdy się patrzy na około 30 dorosłych osób biegających po całym Ośrodku Edukacji Społecznej w Motyczu Leśnym? Jedni urządzają błękitne i oświetlone lampkami choinkowymi pomieszczenie gdzie bohaterowie gry przebywają, gdy ich postacie śnią. Drudzy wkuwają informacje o swojej postaci, bo to kiepskie, gdy krasnolud gra z nosem w notatkach, które dostał od Mistrza Gry.
Malownicze malowanie
W kolejnym pokoju przerobionym na charakteryzatornię Małgosia Sobczyk pracuje nad makijażem i przerabia Michała Kuśmirowskiego na Jacka Sparrowa ("Piraci z Karaibów”). – Podnieś głowę. Nie, nie wsadzę ci tej kredki do oka tylko zrobię kreski – tłumaczy. Po pomalowaniu wszystkich uczestników zabawy będzie ledwo żywa, a jeszcze sama się musi przeobrazić w kogoś na kształt kapłanki. – Powiązaliśmy scenariusz gry z motywem pór roku i ja jestem związana z jesienią – mówi dodają, że mimo narzekania Sparrowa lepiej jej się maluje chłopaków niż dziewczyny. – One z zasady chcą ładnie wyglądać i malownicza blizna przez policzek albo podbite oko je nie cieszy. A ja robię bardzo ładne blizny.
Kim jestem?
Charakteryzatorka w świat fanów fantastyki i gier trafiła przez lekturę "Wiedźmina” Sapkowskiego.
– Ja jestem ofiarą Tolkiena, ale nie ma pojęcia, kim jestem – uśmiecha się Marcin Słowikowski, prywatnie i zawodowo związany z lubelskim teatrem. Tu w Motyczu jest guru od warsztatów z podstaw sztuki aktorskiej. Ubrany w połyskliwą wrzosowo-fiołkową koszulę ozdobiona czarnymi koronkami trzyma miedziany kufel. – O swojej postaci wiem tylko tyle, że jestem człowiekiem a nie np. krasnoludem. I mam jakąś tajemnicę, muszę się jak najwięcej o swojej przeszłości dowiedzieć, poszukać postaci, które mi w rozwikłaniu zagadki pomogą – tłumaczy Marcin, który prowadził warsztaty podstawy gry aktorskiej, by uczestnicy łatwiej wyrażali swoje uczucia i wcielali się w swoich bohaterów.
Serek? Wykluczone!
Jesteśmy w karczmie. Tu będzie można za niby-pieniądze kupić coś na kolację i spotkać się z innymi graczami. – Ograniczamy przedmioty, które nas wiążą z rzeczywistością. Dlatego w menu żadnych serków topionych, bo są w folii, ani puszek z colą. Mają być napoje i dania z naszego świat gry – tłumaczy Andrzej Smyk z Fundacji Szczęśliwe Dzieciństwo. Fundacja przygotowuje program promujący fantastykę wśród społeczności międzynarodowej. Pomaga jej w tym lubelski Studencki Klub Miłośników Fantastyki "Grimuar”.
Ofiary pająka
Wtorkowa gra – LARP (Live Action Role Playing – odmiana gry fabularnej rozgrywana na żywo) – zaczęła się koło 22 i trwała przez całą noc. Byli ludzie z Litwy, Bułgarii i Węgier. Wcześniej; w zimowej części brali udział Turcy i Włosi. – To oni współtworzyli scenariusz wtorkowego szaleństwa dokładając swoje kulturowe motywy i tak powstała włoska opowieść o ofiarach pająka tarantuli. Ofiary, by zneutralizować jad musza tańczyć taniec zwany tarntellą. Turcy opowiedzieli o swoich czarownikach, którzy rzucają uroki na ciężarne kobiety – tłumaczy Marcin Słowikowski.
– Scenariusz przewiduje wykreowania świata zwanego Nasionem i w nim zawarliśmy wszystko, co znają i czego używają uczestnicy gry: pałac, las, karczmę. Wszystko. Świat zewnętrzny przestaje istnieć. Zwykle LARP porównuje się do sztuki teatralnej. Tylko, że w sztuce wiadomo jak się spektakl zakończy, my tego nie wiemy – dodaje Smyk.
Bitwa na stacji
"Skrzydla wyobraźni” (Under the wing of imagination) to projekt, którego efektem będzie stworzenie internetowej platformy komunikacji między fanami fantastyki z wielu krajów. Program współfinansowany jest ze środków unijnych. Więcej na www.imaginaryrealms.org. Powstaje również film dokumentalny. We wtorek w czasie zachodu słońca ekipa filmowa kręciła sceny bitwy na pobliskiej stacyjce kolejowej.