W latach 70. i 80-tych ubiegłego wieku furorę robiły koszule wykonane z niemnącego się materiału non iron. Plusem było rzeczywiście to, że nie potrzebowały żelazka, ale minusem był surowiec – sztuczne tworzywo, które nie przepuszczało powietrza i latem takie koszule nie były zbyt praktyczne – podobnie jak ortalionowe płaszcze.
W tym samym czasie w sklepach odzieżowych pełno było ubrań z krempliny, materiału zwanego też bistorem. Był to podobny materiał poliestrowy, z którego szyto m.in. garsonki, spodnie czy też garnitury.
Moda peerelowska uwzględniła swego czasu srogie zimy w kraju. Stąd też kożuchy i futra były nie tylko szczytem elegancji, ale również dobrze chroniły przez przenikliwym zimnem. Kożuchy służyły często przez lata. Wielu lublinian jeździło specjalnie do Kurowa, gdzie mieściło się najwięcej zakładów futrzarskich.