Gwałt to piekło dla kobiety. Tym większe, kiedy sprawcą jest ten, któremu ona ufa. Przyjaciel, mąż, czasem ojciec...
Rodzinna tajemnica
Piekło zaczęło się rok po ślubie, miesiąc po narodzinach dziecka. Mąż pił coraz więcej. Kiedy był pijany, nie żałował jej razów. Zaczął też wymuszać na niej "wypełnianie małżeńskich obowiązków".
- Zaciskałam zęby i czekałam aż zaśnie. A potem płakałam do poduszki. Nienawidziłam siebie, bo nie potrafiłam tego przerwać. Nie potrafiłam od niego odejść - nikomu o tym nie mówiła. Nie wiedziała o tym ani rodzina, ani najbliższa przyjaciółka. Nikt. - Jedyne co mogłam robić, to każdego dnia modlić się o śmierć dla niego - wyznaje. I pewnego dnia odszedł. Do innej kobiety. - Niestety, zrobił to dwadzieścia lat za późno. Wtedy byłam już wrakiem człowieka - wspomina Krystyna. Potrzebna była pomoc psychologa, żeby nauczyła się znowu uśmiechać. - Ale chociaż rozwiodłam się osiem lat temu, to nawet teraz często budzę się zlana potem ze strachu. I pewnie nigdy się nie uwolnię od tego koszmaru - mówi.
W 83 proc. przypadków sprawcami gwałtów są osoby, które kobieta zna i którym ufa. W 20 proc. są to stali partnerzy, a w 33 proc. mężowie ofiar.
Gwałt na randce
Jedynie 9 proc. gwałtów ma miejsce poza domem. Kobiety zgwałcone w mieszkaniu rzadziej zgłaszają to na policję z obawy, że i tak nikt im nie uwierzy.
Ważne pierwsze godziny
- Najważniejsze są pierwsze godziny - podkreśla Wójtowicz. - Trzeba natychmiast zadzwonić na policję. Staramy się przyjechać jak najszybciej, żeby zabezpieczyć ślady i zebrać dowody. Nie zgłaszając przestępstwa ofiary popełniają błąd. Robią sobie krzywdę, bo horror trwa nadal.
Dwie na pięć badanych kobiet zostały zgwałcone lub stały się ofiarami innych form przemocy seksualnej. Tylko 20 proc. tego rodzaju przestępstw jest zgłaszanych organom ścigania.
Winna ofiara
- Kiedy sprawcą jest ktoś bliski, wtedy jeszcze trudniej kobiecie pójść na policję. Myśli, że jak zgwałcił ją w domu, to nikt jej nie uwierzy - mówi Nowakowska. - Za niskie są też kary za gwałt, a i sądy nie są bez winy.
Szefowa Fundacji niedawno spotkała się z zadziwiającym orzeczeniem sądu w sprawie o gwałt: sędzina w wyroku uzasadniała, że gdyby kobieta nie odmawiała współżycia, do gwałtu by nie doszło.