Fundacja nieźle zarabia na prowadzeniu dworca, większość pieniędzy zgarnia jej personel, a prezes zarabia krocie. Gdy traci prawo do terenu, nie chce go oddać właścicielowi, zamierza zarabiać dalej. Dwa różne podmioty twierdzą, że to one rządzą dworcem. A pasażerowie i przewoźnicy boją się, że zostaną na lodzie