Ilu przedstawicieli będzie miał polski boks na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie? Jednego – Karolinę Michalczuk. To właśnie pięściarka Paco Lublin jako jedyna spełniła minimum i w nagrodę wystąpi w stolicy Wielkiej Brytanii.
– Bardzo cieszę się z tego medalu, choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób powie, że to tylko brąz. Cenię sobie go jednak dużo bardziej, niż ten sam krążek zdobyty dwa lata temu w Bridgetown na Barbadosie – stwierdziła Michalczuk, która cztery lata temu była już mistrzynią świata. Wówczas jednak rywalizowała jeszcze w wyższej kategorii wagowej.
Dziwne punktowanie
W Chinach pięściarka Paco Lublin stoczyła łącznie cztery walki. Chociaż Polka była rozstawiona, to los w 1/16 finału jej nie oszczędził. Trafiła na bardzo mocną Turczynkę Sumeyrę Yazici, z którą kilka tygodni wcześniej boksowała podczas warszawskiego Turnieju im. Feliksa Stamma.
Przez trzy rundy wszystko szło zgodnie z planem, a Michalczuk prowadziła 14:9. W ostatniej fazie walki nasza pięściarka nieco rozluźniła się, a przewaga zaczęła błyskawicznie topnieć. Pojedynek zakończył się rezultatem 16:14. Kibice 32-letniej bokserki najedli się strachu.
– Przede wszystkim nie uważam, że przegrałam ostatnią rundę –tłumaczy Michalczuk. – Boksowałam równo przez cały pojedynek, ale sędziowie w końcówce zaczęli dziwnie punktować. Dla mnie to była najtrudniejsza walka w tej imprezie.
Regulaminowe zawiłości
– Przed turniejem mówiono, że do Londynu pojedzie najlepsza ósemka z mistrzostw świata. Podczas zawodów okazało się jednak, że z Europy na Igrzyska mogą pojechać jedynie trzy zawodniczki. A w ćwierćfinale znajdowały się cztery reprezentantki Starego Kontynentu – tłumaczy zawiłości regulaminowe Michalczuk.
O awans do Igrzysk Olimpijskich trzeba było walczyć z Bułgarką Stojką Petrową, jedną z największych niespodzianek chińskiej imprezy. W drodze do ćwierćfinału Petrowa pokonała m.in. Francuzkę Sarah Ourahmone, aktualną wicemistrzynię Europy. Michalczuk nie pozostawiła wątpliwości komu należy się bilet do Londynu i po jednostronnym pojedynku wygrała 27:14.
W Londynie będzie inaczej
W półfinale los zetknął Polkę z reprezentantką gospodarzy, Ren Cancan. Już po pierwszej rundzie lublinianka przegrywała 3:5.
– Powiedziałam wtedy w narożniku, że tej walki nie da się wygrać. Zadawałam znacznie więcej ciosów, ale sędziowie byli mało obiektywni. Aby zwyciężyć, musiałabym Chinkę znokautować. Na tym poziomie w ciągu czterech rund nie da się tego zrobić – wyjaśnia Michalczuk. Ostateczny wynik, 18:27, został odebrany w środowisku bokserskim jako bardzo niesprawiedliwy.
– Nie mam wątpliwości, że Karolina była najlepsza na tym turnieju. W Londynie nie powinno być takich problemów z arbitrami, gdyż będą oni pracowali w świetle wielu kamer – twierdzi Andrzej Stachura, prezes Paco.
Podziały
Sukces Michalczuk mocno fałszuje obraz polskiego boksu amatorskiego. Środowisko jest mocno podzielone, czego efektem są coraz gorsze wyniki naszych pięściarzy. Wystarczy wspomnieć, że w klasyfikacji medalowej turniejów olimpijskich "biało-czerwoni” zajmują drugie miejsce z ponad czterdziestoma krążkami na koncie. Jednak ostatni z nich zdobyliśmy w 1992 r., kiedy Wojciech Bartnik stanął na najniższym stopniu podium Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Dlaczego nie potrafimy wyjść z kryzysu?
– Winne temu są podziały między trenerami. Proszę sobie wyobrazić, że opiekun reprezentacji Polski, Leszek Piotrowski nie zabrał do Qinhuangdao Władysława Maciejewskiego, szkoleniowca Karoliny. Uważam, że brak Maciejewskiego w narożniku pozbawił Michalczuk szans na złoty medal – tłumaczy Stachura.
– Mam wielki żal do trenera Piotrowskiego. Kazano mi składać dokumenty potrzebne do wyrobienia chińskiej wizy. O tym, że nie jadę do Qinhuangdao dowiedziałem się ze strony internetowej Polskiego Związku Bokserskiego – komentuje Maciejewski. – Nie pozwolono mi na udział w najważniejszej imprezie w karierze mojej podopiecznej.
Bez trenera nie jadę
Michalczuk stoi murem za swoim szkoleniowcem.
– Ta sytuacja bardzo mnie boli. Informuję, że jeżeli trener Maciejewski nie poleci ze mną do Londynu, to ja nie wezmę udziału w Igrzyskach Olimpijskich. A jeżeli ja nie pojadę do Wielkiej Brytanii, to żaden polski trener nie będzie obecny na Igrzyskach. W końcu jestem jedyną reprezentantką Polski w turnieju bokserskim – zapowiedziała Michalczuk.
Lublinianka chcę wszystko podporządkować wyjazdowi do Londynu i nawet w Chinach ostro trenowała. Kiedy część reprezentacji wybrała się, aby obejrzeć słynny Wielki Mur, Michalczuk w tym czasie pozostała w bazie i ćwiczyła. – Taki wyjazd zakłóciłby mój cykl treningowy oraz mógł spowodować zmęczenie – tłumaczy.
Po powrocie do Polski brązowa medalistka mistrzostw świata dostała kilka dni odpoczynku. – Marzę, aby się wyspać oraz zjeść dobry obiad – przyznała tuż po przyjeździe do Lublina. Przerwa potrwa jednak tylko do piątku, bo w sobotę Michalczuk musi stawić się na obozie w Cetniewie. Później pojedzie jeszcze na obozy do Wałcza, Karpacza i ponownie do Cetniewa.
– W ciągu najbliższych dwóch miesięcy będziemy pracować głównie nad poprawieniem szybkości ataku Moją podopieczną stać na medal olimpijski. Proszę mi uwierzyć ona ma jeszcze spore rezerwy – przyznał Maciejewski.
Impreza życia
Co widzi Michalczuk, kiedy zamyka oczy? – Na pewno nie widzę siebie na olimpijskim podium. Śpię spokojnie i czekam na swój start – zapewnia bokserka Paco. Szansa na medal jest jednak ogromna, bo w Londynie do wywalczenia go może wystarczyć zaledwie jedno zwycięstwo. W turnieju olimpijskim weźmie udział dwanaście pięściarek, a cztery z nich będą rozstawione i swoje zmagania rozpoczną dopiero od ćwierćfinału.
– Liczę, że trzecie miejsce w Qinhuangdao zapewni Michalczuk wolny los w pierwszej rundzie, który pozwoliłby jej zaoszczędzić nieco sił – dodaje Stachura.
– Londyn 2012 to będzie impreza mojego życia. Będą to pierwsze i zarazem ostatnie zawody olimpijskie w mojej karierze. Za cztery lata, w Rio de Janeiro, przekroczę limit wiekowy uprawniający do startu w Igrzyskach – przyznaje Karolina Michalczuk. – Obecnie wynosi on 34 lata. Medal będzie spełnieniem moich najskrytszych marzeń i zrobię wszystko, aby go wywalczyć.