Na dworze minus siedem stopni (według morsów – warunki cieplarniane). Śnieg chrzęści pod stopami. A nad jeziorem Firlej pełnia sezonu na pływanie. Kilkanaście osób zdejmuje ubrania – i hyc do przerębli! Brrr!...
d
Kto ich do tego namówił? Doktor Olesiejuk – odpowiadają zgodnie. Doktor Antoni Olesiejuk, chirurg z lubartowskiego szpitala, z Włodzimierzem Żurkiem, nauczycielem wf to weterani, bo w zimie kąpią się najdłużej. Mors Żurek (wytrzymuje w przerębli nawet kwadrans) najpierw chodził do sauny, brał zimne prysznice, potem wybiegał na śnieg, żeby się natrzeć. W końcu pomyślał, że
zima to nie przeszkoda
i można przecież popływać.
Cztery lata temu morsy weterani wyrąbali pierwszy przerębel. Tak się im te zimowe kąpiele spodobały, że przyjeżdżają do dzisiaj, i to w coraz liczniejszym towarzystwie. Grupa liczy już 26 osób. Doktor namówił synów – 17-letniego Michała, oraz 9-letniego Piotrka, najmłodszego morsa, któremu niestraszne zimowe kąpiele w firlejowskim jeziorze. Inni wciągnęli żony, kolegów. Oprócz niedziel, nad Firlej przyjeżdżają też w Boże Narodzenie i Nowy Rok. No i powoli myślą nad sformalizowaniem swej działalności, o zarejestrowaniu koła.
Debiutanci i weterani
Niedziela, tuż po dwunastej. Pomost przy ośrodku Marta nad Firlejem. Pojawiają się pierwsze morsy. Artur Lesic jest tu dopiero drugi raz. Oczywiście – namówiony przez Olesiejuka. Po raz pierwszy wskoczył do przerębla przed tygodniem. Najpierw była rozgrzewka, a potem do wody. Na początek tylko na kilka sekund. Jakie to uczucie?
– Fantastyczne, jakby kłuły tysiące igiełek – mówi.
Rozgrzewka jest obowiązkowa.
– Po to, by poszerzyć naczynia, które pod wpływem zimna się kurczą – tłumaczy doktor Olesiejuk. – Dłużej można wytrzymać w wodzie.
Morsy biegną więc wokół firlejowskiego jeziora. Cztery kilometry w dwadzieścia minut. Wcześniej mors Żurek tuż przy pomoście wyrąbuje siekierą przeręblę. Szeroką na metr i długą na dwa metry. Lód ma piętnaście centymetrów grubości. Morsy szybko zdejmują ubrania. Rozbierają się do kapielówek, ale czapek nie zdejmują. I do wody.
– Zimno! Zapalenie płuc murowane! – krzyczą.
Ale to tylko żarty.
Mors Marek Filipiuk, nauczyciel wf, odczuwa to tak:
po wskoczeniu jest mały szok termiczny,
woda ściska płuca, trzeba uspokoić oddech, po pół minucie czuje się chłód, po dwóch organizm jest już zaadaptowany do zimna, po pięciu, ośmiu minutach zaczyna się kryzys, szczypanie.
Kąpiel staje się międzynarodowa. W przerębli ląduje Gebhard, Niemiec, który od paru lat przyjeżdża do Lubartowa. Czy w zimie kąpie się również u siebie?
– W Niemczech jest za ciepło – odpowiada.
Pierwszy z wody wyskakuje debiutant mors Lesic. Mors Żurek trzyma się najdłużej. Z wody wychodzi po 12 minutach. Potem morsy szybko się wycierają i wskakują w ubrania.
– Kiedy ostatnio byłem przeziębiony? Nie pamiętam...
– zapewnia mors Krzysztof Posio, administracyjny pracownik szpitala. – Od kiedy zacząłem się tak kąpać, to nie chorowałem.
Namówiony (oczywiście – przez doktora Olesiejuka) po raz pierwszy wskoczył do przerębli przed dwoma laty. Najpierw były miesięczne przygotowania: kwadrans w saunie w temperaturze 100 stopni, potem wybiegał na mróz i nacierał się śniegiem przez kilka minut, brał zimny prysznic – i wszystko od początku. Potem dopiero wziął pierwszą kąpiel.
– Przez pół minuty to tak, jakby się do wody wchodziło w lipcu, potem jest szczypanie, a dalej to się już nic nie odczuwa – mówi.
– Jednym słowem: super!
Jak wychodzę z wody, to aż mnie energia rozpiera.
Najniższa temperatura, w której się kąpali? Minus 20 – to było w tamtym roku. Jeszcze się nie zdarzyło, by przyjechali, popatrzyli: zimno, pada, dzisiaj nic z tego. Pływali podczas takich zawieruch, że na kilka metrów nic nie było widać. Najgorsza nie jest jednak niska temperatura, ale silny, przenikliwy wiatr.
– Ale wtedy najbardziej chce się wskoczyć do wody, bo jest tam cieplej niż na powietrzu – mówi mors Żurek.
Kto może zostać morsem?
Mówi Antoni Olesiejuk
lubartowski mors-weteran, chirurg z miejscowego szpitala :
- Morsem może zostać każdy, kto ma trochę odwagi i chce się cieszyć dobrym zdrowiem. Jeśli by się wszyscy kąpali, to szpital nie miałby pracy. Przeszkodą są choroby skóry, niewydolność krążeniowa. No i żeby zacząć się tak kąpać, to trzeba być zdrowym.
Regularne kąpanie się w przerębli podnosi wytrzymałość organizmu, bardzo dobrze robi na bóle reumatyczne. Nikt z nas nie narzeka na bóle stawów czy kręgosłupa. Nie przechodzimy żadnych przeziębień, nie bierzemy szczepionek.