O miejsce w czołowej dziesiątce najgłupszych bramek świata z wpadką Kuszczaka rywalizować może inny gol. W istocie kuriozalny farfocel, wpuszczony do angielskiej bramki przez Paula Robinsona. Przy próbie wybicia piłki Robinson "machnął się”, a futbolówka, ku radości rywali, majestatycznie wtoczyła się do siatki. Anglia przegrała wtedy z Chorwacją 0:2. Cóż, zdarza się.
Chińczyk też potrafi
Samobójcze trafienie bramkarza nie jest czymś wyjątkowym, ale jeśli dodać, że dziarski Chińczyk, Li Shuai, uczynił to z pięciu metrów, do tego głową, a jeszcze wcześniej piłka odbiła się od poprzeczki?! Cóż, mówi się, że dobry bramkarz powinien też być choć trochę szalony.
I niezniszczalny. W trakcie meczu Chelsea dwóch bramkarzy opuściło stadion na noszach. Petr Cech doznał kontuzji już w 20 sekundzie gry. Po uderzeniu w głowę przez rywala został zniesiony z boiska. W podobnych okolicznościach zakończył rywalizację zastępujący go Carlo Cudicini. Obaj spotkali się w szpitalu. W bramce stanął kapitan zespołu John Terry, mimo to Chelsea wygrała 1:0.
Trenować należy jednak od najmłodszych lat. Niekoniecznie przerabiając lekcję, przez którą przebrnął niespełna dwuletni mieszkaniec Dallas. Mały adept sztuki bramkarskiej włożył głowę w oko piłkarskiej siatki. Matka znalazła go wiszącego tuż pod poprzeczką. Dzięki szybkiej interwencji pogotowia może nadal kontynuować swoją pasję.
Do trzech razy sztuka
Czerwona kartka w futbolu oznacza natychmiastowe usunięcie z boiska. A jeśli ukarany piłkarz ogląda ją trzykrotnie? Do takiego zdarzenia doszło w II lidze szkockiej. Andy McLaren, piłkarz Dundee United, obejrzał trzy czerwone kartki. Pierwszą trzy minuty przed końcem spotkania, kiedy dopuścił się taktycznego przewinienia. Schodząc z boiska poczęstował jeszcze "piąchą” jednego z rywali. Po spotkaniu arbiter wpisał ten incydent do meczowego protokołu i przy okazji przyznał McLarenowi drugą czerwoną kartkę. Krewki Szkot nie zdzierżył. Skopał drzwi sędziowskiej szatni, wdarł się do niej i powiedział arbitrowi, co o nim sądzi. Ujrzał więc trzeci czerwony kartonik.
Mecz w niższej lidze walijskiej pomiędzy Barmouth & Dyffryn i Realem Llandudnom prowadził Anthony Warren. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że arbiter liczył sobie 82 lata. Na spotkanie wybrał się w roli widza. Na skutek kontuzji sędziego i po gorących prośbach piłkarzy wziął się za gwizdanie. Zawodnicy zagrali spokojnie, więc Anthony wytrzymał tempo. Kłopot sprawiło mu jedynie odmierzanie czasu. Nie wziął zegarka i opierał się na informacjach podawanych z trybun.
Prostytutki odpadają
Niecodzienne zdarzenie piłkarskie z antypodów zrobiło prawdziwą furorę w internecie. Temat szybko pojęły największe stacje telewizyjne. Niejaki Joel Griffiths z Newcastle Jets, uznał orzeczenie arbitra za wielce krzywdzące. Zdenerwowany do granic możliwości zdecydował się odreagować na sędzim liniowym i poczęstować go kopniakiem w krocze. Na filmiku ze zdarzenia, nie widać, żeby cios wywarł jakiekolwiek wrażenie na arbitrze. Stał niewzruszony jak terminator. Co najdziwniejsze, niesportowy wyskok Griffithsa nie miał żadnych konsekwencji. Piłkarz nie został zawieszony, nie zobaczył nawet żółtej kartki. Wykluczeni, i to z udziału w przyszłej olimpiadzie, zostali dwaj piłkarze olimpijskiej reprezentacji Chin. Podczas obowiązkowego szkolenia wojskowego zblazowani młodzieńcy kategorycznie zażądali od przełożonego zamówienia... prostytutek. Oficer nie miał dobrego humoru i doniósł o zajściu sztabowi trenerskiemu. Piłkarze zamiast do kadry, trafili do karnego batalionu.
Aż po grób
Od kołyski, aż po grób. Jedno miasto, jeden klub - śpiewają między innymi "szalikowcy” lubelskiego Motoru. W Hamburgu kibicowską miłość potraktowano dosłownie. Władze HSV budują przy stadionie klubowy cmentarz. Dzięki temu kibice będą mogli również po śmierci być przy swojej ukochanej drużynie.
Pomysł - choć niecodzienny - to nie nowy. Kibice Evertonu Liverpool mogą na przykład ubiegać się o pochówek przy samym boisku.
Najgłupsze kontuzje
Uprawianie sportu jest nierozerwalnie związane z niebezpieczeństwem złapania kontuzji. W dodatku nie znamy dnia i godziny. Napastnik Reading, Leroy Lita, naderwał nerw w nodze podczas... porannego przeciągania. Bramkarz Santiago Canizares przeciął ścięgno, po tym jak upuścił na nogę flakonik wody po goleniu. Problem z chwytem miał również inny golkiper, David Beasant, który upuścił sobie na nogę butelkę. Darren Barnard zaniósł do klubu L4 po tym, jak przeżył niekontrolowany poślizg na kałuży pozostawionej przez swojego psa. Wszystkich wymienionych przebijają jednak baseballiści. Nolan Ryan został ugryziony w rękę przez kojota. John Smoltz poparzył się prasując koszulę, którą... miał na sobie. Mark Smith postanowił sprawdzić, dlaczego klimatyzator nie działa. Włożył rękę...
Taki dziwny gracz
Wesoło jest również, gdy przyjeżdżający do pracy obcokrajowiec, w porę nie opanował najpopularniejszych zwrotów odwiedzanego kraju. - Po jednym z pierwszych treningów Leo Beenhakker zapytał mnie, który z graczy ma pseudonim "kur...a”. I dlaczego koledzy ciągle wołają na niego podczas treningu i czego od niego chcą - przyznał w jednym z wywiadów menedżer reprezentacji Polski Jan de Zeeuw.
Przy opracowaniu tekstu korzystałem z portalu www.sport.pl