Przed ołtarzem kościoła pw. Znalezienia Krzyża Świetego w Końskowoli olbrzymi bukiet żółtych tulipanów, trochę kurzu, a w posadzce prezbiterium właz. To wejście do krypty grobowej, która właśnie w kościele została odkryta.
Opowieści
Zlęknionym robotnikom ukazały się trumny i szczątki ludzkie. Kryptę po paru godzinach zamurowano, ale legenda zaczęła się tworzyć. – Relacje z tamtych lat były skrajnie różne – dodaje Pytlak. – Jedni mówili, że były 4 trumny, inni że kilkanaście. Mówili, że są tam złote kielichy, bogate szaty i jakieś skarby. Mnie dziadek opowiadał, że widział 4 trumny oraz że robotnicy bali się zejść do ciemnej czeluści. Otwór zamurowano i przykryto posadzką. Ale gruz wsypał się do środka. Gdyby nie darowizna Zakładów Azotowych "Puławy”, krypta nadal byłaby zamurowana.
Proch
Mimowolnie wszyscy mówią cicho. – Dziś jest dużo lepiej – kiwa głowa Niedźwiadek. – Wczoraj, żeby się tu dostać, musieliśmy wydobyć stąd stos gruzu, podawać go do góry przez ten mały otwór… Proszę nie stanąć na to białe – ostrzega.
"To białe” to są ludzkie kości. Niedźwiadek delikatnie pędzelkiem omiata zachowane piszczele.
– Kości powinny się rozłożyć, ale wszystko zależy od tego, jakie mikroby tu żyją, od wentylacji, temperatury i wielu czynników. Czasem po otwarciu i zaburzeniu dotychczasowych warunków grzyby zaczynają się błyskawicznie namnażać.
Skarby
– W tamtej trumnie widać zachowane gałązki – pokazuje Rafał Niedźwiadek. – Zioła, jakie wkładano do trumny, miały wieloraki charakter. Niwelowały przykry zapach rozkładającego się ciała, miały właściwości aseptyczne, kładziono je pod głowę, pod korpus, ale też znamy takie przypadki, kiedy do trumny wkładano kwiaty albo małe kwietne wianuszki i to wszystko miało charakter bardzo ludzki, osobisty.