Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

19 grudnia 2002 r.
12:23
Edytuj ten wpis

Woli pędzel od skalpela

0 0 A A
Danuta i Stanisław Winiarscy poznali się na studiach w Lublinie. – Warto było już choćby dlatego iść
Danuta i Stanisław Winiarscy poznali się na studiach w Lublinie. – Warto było już choćby dlatego iść

Droga do Ciechanek tuż za Łęczną skręca w pola. Ośnieżone, białe płaszczyzny przecinają sznury czarnych gawronów i kępy krzaków.
Na samym jej końcu, tam gdzie z jednej strony urwisty brzeg zamarzniętej rzeczki, a z drugiej niewielki zagajnik, stoi dom Winiarskich - lekarza, który postanowił zostać artystą i lekarki,
która w pełni akceptuje wybór męża

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Może sami o tym nie wiedzą albo ich to nie obchodzi, że znajdują się "na widelcu” i kulturalne środowisko Łęcznej pilnie obserwuje ich życie. Bo jakże to: mieć taki zawód i stać z pędzlem przed sztalugami?! No i ta żona to ma świętą cierpliwość, że się na to godzi i sama utrzymuje rodzinę. A jak jest naprawdę?

Ich miejsce

- Budowaliśmy nasz dom tylko rok - wyjaśnia gospodyni. - Szybko, bo sprzedaliśmy mieszkanie w Łęcznej i przeprowadziliśmy się do domku na działkę. Trzeba było przed zimą mieć cieplejszy dach nad głową. Trzy lata temu Boże Narodzenie spędzaliśmy już tu. Do wigilijnego stołu usiadło blisko 30 osób. Choinka pachniała wysoka, aż pod sufit. W tym roku będzie podobnie. Tu, w salonie, drzewko, liczna rodzina. Ja mam cztery siostry, rodziców, mąż czterech braci... Jest dla kogo łupać orzechy.
Obok rozpalonego kominka stoi popiersie Jana Tęczyńskiego, założyciela Łęcznej. Tego miasta, o którym pani Danuta - żona artysty - mówi, że jest bez korzeni, sztuczne.
- Zlepek ludzi z różnych stron Polski, którzy kiedyś za chlebem przyjechali do ziemi obiecanej. Dziś blokowiska i bezrobocie.
- Ale to nie znaczy, że nie jesteśmy z tym miejscem związani sentymentalnie - protestuje on, wysoki przystojny mężczyzna, artysta ubrany z niedbałą nonszalancją w angielskie tweedy, z włosami spływającymi lekko na ramiona i zadbaną brodą. - Ja urodziłem się w Łęcznej, mój ojciec po studiach medycznych właśnie tu dostał nakaz pracy.
"Nakaz pracy” - dziś to brzmi jak bajka o żelaznym wilku. A kiedyś jednym z efektów takiej polityki było przemieszanie ludności.
- Ja już wrosłem w Łęczną. Miałem iść do Lublina, do "zamoja”, ale nie chciałem. Wybrałem tutejsze liceum. Jednak po maturze poszedłem na studia medyczne. Czy była to sugestia rodziców? - zastanawia się. - Chyba nie, nigdy nie wywierali na mnie presji, choć ojciec na pewno ucieszył się, że kontynuuję tradycję rodzinną. W każdym razie przeniosłem się do lubelskich akademików na Chodźki. Kto nie mieszkał w akademikach, ten wiele stracił - śmieje się. - To była prawdziwa szkoła koleżeńskości, życia towarzyskiego i kulturalnego. Przyjeżdżał Sojka, Zembaty, Wały Jagiellońskie, prężnie działał klub Medyk, tam miałem pierwsze wystawy. Co tu dużo mówić - wtedy poznałem żonę i warto było już choćby dlatego iść na medycynę - obejmuje ramieniem Danutę, też lekarkę, kiedyś koleżankę ze studiów, dziś towarzyszkę życia.

Będę artystą

Po studiach Stanisław Winiarski wrócił do Łęcznej. - Pracowałem w kopalni na Bogdance - mówi z pewną niechęcią. - W porównaniu z innymi zakładami, warunki jak na froncie. Ciężko i prymitywnie. Do dziś mam przed oczami niektóre drastyczne wypadki. Rozpocząłem II stopień specjalizacji. Kiedyś, udzielając pomocy poszkodowanemu, sam uległem wypadkowi. Po tym postanowiłem nie wracać do zawodu, który nie dawał mi satysfakcji, był nadzwyczajnie stresujący...
Z kuchni dobiegają smakowite zapachy. Danuta, nim pójdzie na dyżur, poda jeszcze mężowi obiad.
- Skończył medycynę, bo ją zaczął - mówi o nim żona. - Jest ambitny i solidny, ale ta praca bardzo go eksploatowała. Jednak w nim zawsze siedział artysta. Oczywiście, mógł pracować dalej jako lekarz, ale postanowił podjąć studia artystyczne. Skończył je na Wydziale Artystycznym UMCS.
Siedzę przy kuchennym stole, obok krząta się żona artysty, lekarka, która ma na głowie utrzymanie domu.
- Czy miałam obawy, kiedy mąż postanowił poświęcić się sztuce i znów studiować? Tak, jak każda kobieta, myślałam o tym, czy sobie poradzimy bo już mieliśmy dwie córki. Ale w pełni i bez zastrzeżeń akceptowałam jego wybór. Zresztą zawsze mogłam liczyć na pomoc rodziny.
Skromnie uczesana, szczupła i elegancka krząta się sprawnie po dużej, jasnej kuchni, wyjmuje pieczeń z duchówki, zanosi talerze do jadalni, rozmawia.
- Lubię, jak mąż siedzi tu przy mnie, w kuchni. Niewiele pomoże, ale jego obecność jest mi potrzebna. No cóż, mąż artysta to trzecie dziecko - śmieje się. - Ma swoje kaprysy i trzeba o niego dbać wyjątkowo. Owszem, bywam krytyczna wobec jego obrazów, ale on tego nie lubi, choć widzę, że nieraz poddaje się moim sugestiom. Podoba mi się jego malarstwo, a rzeźba jeszcze bardziej. Tak, w rzeźbie wypowiada się najpełniej. To popiersie Tęczyńskiego jest znakomite, prawda? - wyraża nie pierwszą pochwałę prac męża.
- Nigdy nie żałowałam naszych wyborów. Tego, że ja nie chciałam iść do miasta i tego, że on nie chciał pracować jako lekarz. Wiem, że przez wiele osób postrzegany jest jako dziwak. Ja nie staram się ludziom wyjaśniać motywów jego decyzji. Jest też oceniany jako trudny w kontaktach, choć wprost mu nikt tego nie mówi. No cóż, on jest artystą. Ma prawo do indywidualnych poszukiwań, nawet jeśli komuś to się wydaje niepowszednie. I bardzo trudno mu się rozstawać ze swoimi obrazami.

Po co medycyna?

W nowym domu Winiarskich na ścianach wisi niewiele prac pana domu. Są tylko wybrane, akceptowane i ulubione przez żonę. Na najniższej kondygnacji, gdzie mieści się pracownia artysty, na rozstawionych sztalugach niedokończony portret i wiele obrazów ustawionych pod ścianami.
Gospodarz na moment zatrzymuje się, sięga po pędzel, robi drobną korektę.
- Utrzymanie domu, wychowanie dzieci jest dla mnie bardzo ważne - mówi. - Oczywiście mam tę świadomość, że nie pracuję zarobkowo, że robi to żona. Ale cóż, kobiety same tego chciały. To jest cena emancypacji - stwierdza zaczepnie. - Ja zajmuję się czymś innym - uśmiecha się pod wąsem. - Naturalnie, mógłbym malować i sprzedawać anioły lub popularne kicze, ale albo komercja, albo nazwisko. Na razie dokładam do tego. Jednak kto powiedział, że od razu moje obrazy będą rozchwytywane i że będę zarabiał?
- Jak zaczynałem tę swoją karierę, to ostrzegali mnie: chodzisz po grzęzawisku, od czasu do czasu skoczysz na jakąś kępę. Może będzie więcej tych miejsc, gdzie staniesz suchą nogą, może mniej. Ale ja mocno wierzę w swoją osobowość i nie pójdę na łatwiznę.
Zamyśla się na moment i odpowiada na pytanie, które ciśnie się od początku naszego spotkania.
- Po co kończyłem medycynę? No cóż, medycyna to też sztuka, jej przedmiotem jest człowiek. Tak jak w moim malarstwie. Tam także niezbędna jest umiejętność obserwacji, doświadczenie. Wiele chorób można wyczytać z twarzy. Można z niej wywnioskować jaki kto ma zawód, w jakim jest stanie psychicznym. W taki sposób odgaduje się ludzi. Ja w swoim malarstwie nie widzę maski, a problem. Malując portret chcę utrwalić radość, cierpienie, strach. Podobieństwo fizyczne to sprawa drugorzędna. Jak w medycynie usiłuję uchwycić to, co mówi czyjaś twarz. Takie jest moje przesłanie, moja idea. Cóż - nie wszyscy muszą to akceptować.

Inspiracje

Pod jedną ze ścian portret dziewczyny; czarno-brunatne barwy, mocne kontrasty, niemal na pierwszym planie oczy pełne trwogi.
- Inspiracją jest dla mnie wiele rzeczy - może to być stara fotografia, jak w przypadku tej "przedwojennej” Żydówki, może to być jakiś przedmiot, niekoniecznie o wartości antykwarycznej ale z ciekawą historią. Nie lubię wyjazdów, plenerów. Mam swój własny świat - kuchnię gdzie siedzę obok żony, swoją wyobraźnię, własne przemyślenia. Niektórzy robią mi z tego zarzut. Ale w każdym portrecie chodzi o malarstwo nie podobieństwo i zainteresowani powinni być tylko ci, którzy pozują, są malowani. Oni ostatecznie mają prawo do krytyki.
Spogląda przez duże, balkonowe okno, przed którym rozpościera się rozległy widok na ośnieżone pola, kępy drzew, pagórki.
- Tak, pejzaż jest na końcu moich zainteresowań - powtarza. - Niektóre obrazy zostawiam w trakcie tworzenia - problem, który przy nich powstał musi rozwiązać się sam. Później do nich wracam.
W ogrodzie wybielonym zimą stoją gdzie niegdzie rzeźby, teraz bardziej widoczne niż w środku lata. To one najczęściej wzbudzają ciekawość i komentarze sąsiadów.
- Moim zdaniem polska wieś jest bardzo tolerancyjna. Sąsiedzi interesują się tym, co robię. Daję im katalogi, pokazuję swoje prace, ale też nie odmawiają mi pomocy przy transporcie rzeźb. Cóż, trzeba mieć grono ludzi, z którymi coś nas łączy.
Nieoczekiwanie, wbrew temu co mówiła żona, stwierdza:
- Lubię krytykę, zmusza mnie do analizowania tego, co tworzę. Choć nieraz robię to ze złością.

Codzienność

Pani doktor żegna się, jedzie na dyżur do Łęcznej. W całym domu zapada cisza. - Rano wstaję z żoną, jemy wspólnie śniadanie. Żegnamy się, otwieram jej bramę, ona jedzie do pracy. Ja wracam do domu. Tak jest codziennie. Nie mógłbym spać dłużej wiedząc, że ona już wstała. Schodzę do pracowni. Myślę, rozważam. Każdy ma chwile zwątpienia, rozterki. Ja też. Czasem sobie myślę, że najchętniej bym pisał. Tak. Próbowałem prowadzić dzienniki, ale później stwierdziłem, że nie są dobre. Jeśli coś dobrze robię, to maluję i rzeźbię. Może kiedyś uda mi się zrealizować moje marzenie i otworzyć w Łęcznej galerię autorską. W gruncie rzeczy jestem regionalistą, wrosłem w to miejsce i to jest moje środowisko. Nie mam zamiaru go zmieniać.
Mówi o sobie, że jest wyjątkowo spokojny. Czeka, aż żona wróci z pracy, przez ten czas czyta, siedzi przy sztalugach. Takie życie artysty.
- Nigdy nie żałowałem, że 10 lat temu postanowiłem zostać artystą. Medycyna? Cóż - nie można być lekarzem bez przekonania. Uważam, że to bardziej uczciwe.

Pozostałe informacje

Wjechał motocyklem w betonowe płyty. Interweniował śmigłowiec LPR

Wjechał motocyklem w betonowe płyty. Interweniował śmigłowiec LPR

Do wypadku z udziałem motocykla doszło w poniedziałek w miejscowości Oleśniki. Na miejscu potrzebny był śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Pimcore – Poznaj kompleksowe narzędzie dla Twojego biznesu

Pimcore – Poznaj kompleksowe narzędzie dla Twojego biznesu

W świecie pełnym danych i złożonych procesów biznesowych zarządzanie informacjami produktowymi (PIM), zasobami cyfrowymi (DAM) i treścią (CMS) staje się wyzwaniem. Pimcore to innowacyjna platforma open-source, która umożliwia firmom centralizację i optymalizację tych procesów. Jednak skuteczne wdrożenie Pimcore wymaga zaawansowanej wiedzy technicznej i doświadczenia. Dlatego współpraca z software housem specjalizującym się w Pimcore może przynieść Twojej firmie nieocenione korzyści.

Co na prezent świąteczny dla koleżanki z pracy?

Co na prezent świąteczny dla koleżanki z pracy?

Nadchodzące dużymi krokami Święta Bożego Narodzenia to doskonała okazja, aby okazać koleżance z pracy swoją sympatię. Wybór idealnego prezentu może być jednak wyzwaniem. Jak znaleźć coś, co zarówno wyrazi wdzięczność za współpracę, jak i sprawi przyjemność obdarowanej osobie? Podpowiadamy jak znaleźć najlepszy upominek dla kogoś, z kim nie łączy Cię nic więcej niż tylko wspólna praca.

Studenci zaprojektują nam miasto? To możliwe dzięki współpracy na szeroką skalę
film

Studenci zaprojektują nam miasto? To możliwe dzięki współpracy na szeroką skalę

Dzisiaj w naszym programie Dzień Wschodzi rozmawiamy o wyjątkowej współpracy między lubelskimi uczelniami a miastem! Studenci kierunków architektonicznych mają szansę zmieniać przestrzeń miejską, projektując nowatorskie rozwiązania dla Lublina. Jak wygląda ten proces? Co mogą zdziałać studenci w miejskich przestrzeniach. O tym opowie nasz gość, prof. Małgorzata Michalska-Nakonieczna z Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Administracji.

Adela Piskorska z AZS UMCS Lublin najlepsza podczas PGE Grand Prix Pucharu Polski

Adela Piskorska z AZS UMCS Lublin najlepsza podczas PGE Grand Prix Pucharu Polski

Świetny występ Adeli Piskorskiej w Łodzi, przy okazji PGE Grand Prix Pucharu Polski. Pływaczka AZS UMCS Lublin wygrała klasyfikację na najlepszą zawodniczkę imprezy. Trudno się dziwić skoro wygrywała wszystkie pięć konkurencji, w których startowała.

Zderzenie busa i samochodu osobowego. Zablokowany jeden pas ruchu

Zderzenie busa i samochodu osobowego. Zablokowany jeden pas ruchu

Do kolizji doszło na trasie Zamość-Krasnystaw. Występują utrudnienia w ruchu.

Tragiczny pożar domu. Strażacy znaleźli ciała dwóch osób
galeria

Tragiczny pożar domu. Strażacy znaleźli ciała dwóch osób

Nocny pożar domu jednorodzinnego w powiecie lubelskim. Łącznie z żywiołem walczyło 11 zastępów straży pożarnej.

Zbigniew Jakubas ma ambitne plany odnośnie Motoru Lublin

Zbigniew Jakubas (Motor Lublin): Miejsca sześć-osiem na koniec sezonu, a za trzy lata europejskie puchary

Wracamy do wywiadu Zbigniewa Jakubasa w Lidze+ Extra. Większościowy udziałowiec i prezes Motoru Lublin w niedzielę wystąpił na antenie Canal Plus Sport. Podczas rozmowy przyznał, jakiego miejsca na koniec sezonu oczekuje od drużyny. Zapewnił także, że Mateusz Stolarski w kolejnych rozgrywkach również będzie prowadził zespół.

Peja & Slums Attack: 30 lat na scenie. Koncert w Zgrzycie
JUBILEUSZ
29 listopada 2024, 18:00

Peja & Slums Attack: 30 lat na scenie. Koncert w Zgrzycie

To już 30 lat, odkąd Ryszard „Peja” działa na polskiej scenie pod szyldem Slums Attack. Jubileuszowy koncert odbędzie się już w najbliższy piątek (29 listopada) w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt. Gościnnie z Rychem na scenie m.in: Dj. Decks, Gandi Ganda, Iceman, Glaca, Dvj. Rink.

Choć do dziś uczciwie przyznaję, że muzykiem jazzowym tylko bywam. Klasyka ukształtowała mnie i jest dla mnie wciąż ważną częścią artystycznego życia – mówi Krzysztof Herdzin
KLASYKA I JAZZ

Krzysztof Herdzin: Muzyka sprawiła, że mam piękne życie

Zrobiłem kurs weterynaryjny i poznawałem prawdziwe życie od podszewki zajmując się we dwójkę z kolegą jamajczykiem blisko setką psów w schronisku – mówi Krzysztof Herdzin, profesor sztuk muzycznych, pianista, kompozytor, aranżer, dyrygent, producent płytowy, multiinstrumentalista

Sławomir Wołoszyn
SMACZNEGO

Zalewajka, żurek i wilkołaski barszcz. Ciepłe zupy na zimne dni

Idzie na zimę, więc rozgrzewające zupy są w kuchni na topie. Wśród nich króluje żurek, Z dobrym wsadem może zastąpić cały obiad. – Najlepszy wsad to wędzone żeberko – mówi Sławomir Wołoszyn z Grill Baru w Lublinie.

Zaczepiał, bił, kazał klękać i przepraszać. Już go zatrzymali
INTERWENCJA

Zaczepiał, bił, kazał klękać i przepraszać. Już go zatrzymali

Do policyjnego aresztu trafił 31-latek, który w sobotę w Puławach najpierw zaczepiał przypadkowe osoby, a następnie dwukrotnie uderzył w głowę mijanego 15-latka, któremu kazał klękać i go przepraszać.

House Flipper: Dine Out
GRAMY
film

House Flipper: Dine Out. Najpierw wyremontuj, a potem ugotuj (wideo)

Na początek inwestycja, a po wielkim remoncie decyzja: sprzedajemy czy sami gotujemy? Jutro premiera dodatku Dine Out do gry House Flipper.

Cały czas pomagają innym. Dziś świętowali
Dzień pracownika socjalnego
galeria

Cały czas pomagają innym. Dziś świętowali

Ta praca jest jedną z cięższych, często prowadzącą do wypalenia zawodowego – mówi Grzegorz Sołtys, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Lublinie. Dziś w Lublinie zorganizowano uroczystości z okazji Dnia Pracownika Socjalnego.

Zostań gwiazdą rocka. Scena Ad Hoc
27 listopada 2024, 19:00

Zostań gwiazdą rocka. Scena Ad Hoc

Masz zespół i chcesz koncertować? Temu służy scena Ad Hoc, na której występują początkujący artyści. W środę (27 listopada) w Chatce Żaka nastąpi kolejny – drugi – krok do sławy. Oprócz zespołów będzie można zobaczyć utalentowane solowe artystki.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium