Samochody wyprodukowane w poprzedniej epoce nie są tanie, komfortowe, ani łatwe w utrzymaniu. Mimo to wiele osób pokochało te auta i chce przywrócić im dawną młodość. – Bo mają duszę i każdy z nich opowiada historię związaną z naszym życiem. Skradły nasze serca – mówią zgodnie uczestnicy zlotów "Lubelskie klasyki nocą”, które odbywają się w każdy czwartek w Lublinie
W końcu to Borewicz
Jak opowiada, Borewicza znalazł zaniedbanego, stojącego pod drzewem. Był brudny, zardzewiały i niechciany. Postanowił się nim zaopiekować. – To był czysty przypadek. Mój znajomy miał pięknie odrestaurowanego fiata 125p, który bardzo mi się podobał. Zapragnąłem również i ja sięgnąć historii i sprawić sobie takiego klasyka – wspomina Tomasz Kusy, który na co dzień podróżuje znacznie nowszą i szybszą subaru imprezą. – Moje auto pochodzi z 1979 roku i na początku było w fatalnym stanie. Do tej pory m.in. wymieniłem wszystkie zardzewiałe elementy, samodzielnie odmalowałem go na biało, wymieniłem tapicerkę, kierownicę oraz obniżyłem przód i tył auta. Do tego założyłem szerokie felgi i... stacjonarny telefon z epoki w środku samochodu. W końcu to Borewicz! – podkreśla. Samochód przeszedł dużą metamorfozę i z niechcianego gruchota stał się klasykiem, za którym oglądają się przechodnie.
10 lat namawiania
Na kolejny zlot z cyklu "Lubelskie klasyki nocą” przyjechało ponad 70 kierowców. Na parkingu przy ulicy Orkana można było zobaczyć m.in. golfy mk1, autobianchi, zastawy 750, fiata 132 z 1977 roku, kilka warszaw 224, oliwkowego wartburga na dużych nowoczesnych felgach i wiele fiatów 125 i 126p.
Pan Piotr przyjechał na spotkanie jednym z najbardziej rozpoznawalnych samochodów na świecie: dodge'em challengerem z 1974 roku. Bulgot potężnego silnika V8 produkującego 350 koni zwrócił uwagę wszystkich obecnych. Swoje auto zaparkował wśród innych przedstawicieli legendarnej amerykańskiej motoryzacji: pontiaca GTO i mustanga shelby GT 350. – Challengera znalazłem u znajomego za granicą. Samochód stał przez prawie 30 lat pod plandeką w garażu. Aż dziesięć lat zajęło mi namówienie kolegi, aby sprzedał mi dodge'a. W końcu się udało i bardzo się cieszę – opowiada pan Piotr. – Takie samochody się "uprawia” i ciągle o nie dba. Zawsze jest coś w nich do zrobienia, ale sprawia to wielką frajdę – dodaje właściciel challengera. Pytany o średnie spalanie swojego cacka, tylko się uśmiechnął i stwierdził, że samochód używany jest okazjonalnie.
Tylko ja za kierownicą
Jednym z najstarszych uczestników ostatniego czwartkowego spotkania był pan Marek Męcik, który przyjechał FSO 125p z 1990 roku. – Jestem pierwszym właścicielem tego samochodu. Mam wszystkie oryginalne dokumenty, nawet dowód zakupu.
Wielu kierowców obecnych na spotkaniu kupiło samochody, które stały zaniedbane i dzięki ciężkiej pracy doprowadzili je do stanu przykuwającego uwagę. Marek Męcik od 22 lat jeździ tym samym samochodem. – Auto musi przyzwyczaić się do kierowcy i wspólnie z nim się "dotrzeć”. Ja nie pozwalam nikomu siąść za kierownicą mojego 125p, ani najlepszemu koledze, ani żonie! Dodatkowo, auto jeździ tylko, gdy jest słońce. W zimie i w deszczu czeka grzecznie w garażu – zdradza tajemnicę rewelacyjnego stanu 125p Marek Męcik.
– Kocham charakterystyczny dźwięk malucha, który kojarzy mi się z młodością i z moimi rodzicami, którzy mieli dwa takie. Zawsze chciałem mieć takie auto – wtrąca Jacek Werner, właściciel fiata 126p, wyprodukowanego jeszcze na licencji w 1979 roku. Jego mały fiat przeszedł gruntowny remont. Lakier został ponownie położony, a cała rdza usunięta. – Maluch przez wiele lat stał nieużywany w stodole. Kupiłem go aż w Suwałkach i od tamtej pory dbam o ciągłą konserwację i kompletuję części, który jest coraz mniej.
Ratować stare klasyki
Po raz pierwszy miłośnicy starych samochodów spotkali się w Lublinie na początku kwietnia. Pomysł wywołał duże zainteresowanie i na kolejne przyjeżdża coraz więcej unikatowych aut.
– Na widok tych samochodów zaczepiają nas ludzie i opowiadają historie ze swojego życia, jak to ich rodzice mieli podobny pojazd – komentuje Krzysztof Żurawski, organizator. – Chcemy ratować stare klasyki, bo wiele z nich stoi zapomnianych w fatalnym stanie. Te samochody zasługują na drugą młodość, są tego warte.