O piątej rano na placu Zamkowym w Lublinie jest tak cicho, że aż trudno uwierzyć, że na biegnącej w tym miejscu ulicy Szerokiej handlowano w żydowskich kramach, pod numerem 28 modlił się Widzący z Lublina, a z pobliskiej synagogi dochodził śpiew kantora. Rozmowa z Joanną Zętar z Laboratorium Teatru NN - Nowe Media przy Ośrodku Brama Grodzka - Teatr NN
– Już na korytarzu mijamy pierwsze fotoplastykony. Wystarczy przekręcić gałkę, by w zobaczyć Lublin, którego nie ma. Zajrzeć do drewnianej skrzyneczki i stanąć przed konkretnym domem. Z głośników sączy się gwar przedwojennego Lublina. Słychać turkot dorożki, nawoływanie Żydówki roznoszącej bajgle, szum wody z saturatora. Dalej wchodzimy do sali z archiwum Historii Mówionej, by natknąć się na relację Zofii Klawisz, która kiedyś przyszła do naszego ośrodka i powiedziała do Tomka Pietrasiewicza: To ja jestem NN. Ukrywała się w tym właśnie pomieszczeniu. Na podłodze mamy rozrysowane łóżko, na którym spała, kuchnię, kredens.
• A te skrzyneczki?
– To Ściana Głosów. Czarne skrzynki z przyciskiem. Po naciśnięciu można usłyszeć wspomnienia mieszkańców Lublina.
• O czym?
– Podzieliliśmy te wspomnienia na tematy: podwórka, piekarnie, sklepy, sodówki. W każdym temacie można posłuchać kilku wspomnień, można je także przeczytać. Jeśli kogoś zainteresuje konkretna relacja, może udać się do ściany wypełnionej segregatorami z historiami mówionymi, odnaleźć autora wysłuchanej relacji i może przeczytać jej biogram i całą relację.
• Wciskamy "play” i co słyszymy?
– "Przyszedł do sklepu co na ile. Trzydzieści złotych? Nie wart pięć. Dwadzieścia pięć jak obszył. I od nowa zaczyna…”.
• A jak chcemy usłyszeć historię o sodówkach?
– Szukamy sodówki, wciskamy guzik, włączamy sodówki: "Przy kontuarze były dwa zbiorniki szklane. W jednym był sok malinowy, w drugim jakiś inny. Płukał szklaneczkę, lał sok, jak bąbelki poszły w nos. Ale człowiek był zadowolony, bo rzeczywiście pragnienie ugasił. Chyba to kosztowało 5 groszy”. Wciskamy guzik po raz drugi: "Sodówki. To była bardzo pachnąca rzecz”. I tak dalej, i tak dalej.
• Dużo tych historii...
– Bo dużo ulic. Jest Krakowskie Przedmieście, Aleje Racławickie, jest Ogród Saski, kina, teatry, Wielka Synagoga i tak dalej. Sączą się odgłosy, snują się zapachy z różnych miejsc.
• Możemy zajrzeć do kina?
– Wciskamy play: "Kino nazywało się "Gwiazda”. Tam wejście kosztowało 25 groszy. Jak ktoś miał 15 groszy, też mógł siedzieć na widowni. Ale do kina "Corso” bilet kosztował 54 grosze…”. Potem mamy fotografię lotniczą Lublina z lat trzydziestych. Jako element uzupełniający jest plan Lublina z 1928 roku, składający się ze stu plansz, na których rozrysowane są właściwie wszystkie miejsca w Lublinie.
• Cała wystawa jest rodzajem spaceru?
– Mamy kolejne fotoplastykony ułożone tematycznie. W każdym jest od dwunastu do dwudziestu fotografii. Tutaj na przykład można zobaczyć zdjęcia Ludwika Hartwiga. Na kolejnej mapie mamy rozrysowaną trasę "Spaceru z Józefem Czechowiczem”. Linia, po której idzie Wędrowiec z poematu Czechowicza, została nałożona na mapę Lublina z 1931 roku.
• Kolejne zaułki, schody, korytarze?
– Ulica Szeroka, Zamkowa, Podzamcze, zaułek prof. Władysława Panasa i następny element wystawy: Archiwum miasta. Znajdują się tu 843 księgi, 843 adresy z dzielnicy żydowskiej i Starego Miasta. Każdy adres ma księgę segregator z informacjami. To dane adresowe, informacje o lokatorach, lokalach handlowych, usługach, wzmianki z inspekcji budowlanej, informacje dodatkowe, lista mieszkańców, stare i współczesne fotografie.
• Możemy wyciągnąć segregator: "Szeroka 28”?
– Już szukamy. Jest. Mamy niewiele. Panoramę z zaznaczonym obiektem, rozmyte zdjęcie domu, gdzie żył Widzący z Lublina. Właściciele: imiona i nazwiska. Lokale rzemieślnicze. W 1940 roku w tym domu mieszkało 75 Żydów: 16 mężczyzn, 22 kobiety, 14 dzieci do lat 6 oraz 23 dzieci starszych. Wzmianek niewiele, adnotacja, że mieszkał tu Widzący z Lublina i była tu słynna piekarnia. Oraz na planie zaznaczone miejsce, gdzie był dom modlitwy przeznaczony dla modlących się w biegu. Plus tekst historii mówionej opisującej dom Widzącego.
• Tylko jedno zdjęcie z domu Widzącego. Macie nadzieję, że znajdzie się więcej?
– Tak. Wędrujemy dalej. Mijamy Salę Czarną. Widzimy zdjęcia w specjalnych lightboxach. Mijamy ulicę Nową, następnie Kowalską, Lubartowską, Ruską i Nowy Plac Targowy. Cały czas słychać odgłosy miasta. Dochodzimy do makiety Lublina po renowacji. Oczyszczona, przykryta pleksą, dołożone adresy. Mamy tu także trzy dodatkowe makiety: przedłużenie ulicy Lubartowskiej do Jesziwy, stary kirkut i Wieniawa, tam mocno związana z Widzącym. Na znajdującym się tu telewizorze będzie można zobaczyć makietę wirtualną.
• A te ławki nawiązujące do spektakli Tadeusza Kantora?
– Tu będą siedzieć nasi pracownicy przy komputerach. Tu także będzie można usiąść przy komputerze i pewne materiały przeszukać. To kończy się historia przedwojennego Lublina.
• A za tą potrzaskaną framugą?
– Idziemy schodami w górę. Tam zaczyna się wojna. Na samej górze znajduje się pulpit z nazwiskami 4980 mieszkańców getta na Majdanie Tatarskim i 70 kolorowych zdjęć z getta, które dokumentują ostanie chwile Żydowskiego Miasta w Lublinie... Ciąg dalszy to wirtualna makieta, czyli wirtualny spacer w Internecie po Lublinie, którego nie ma w technologii 3 D. Nie wszyscy mogą do nas przyjechać, nie wszyscy zobaczą makietę internetową. Można ją oglądać z różnych perspektyw, z perspektywy człowieka żaby czy ptaka. Można wybrać sobie wzgórze Czwartek, dach konkretnego domu. A może to też być inna perspektywa, nieosiągalna dla człowieka.