Wydawało się, że Motor wywalczy punkt w Suwałkach, ale w końcówce bardzo pechowego „swojaka” strzelił Paweł Moskwik i drużyna Marka Saganowskiego przegrała z Wigrami 2:3. Jak środowe spotkanie oceniają trenerzy obu zespołów?
Marek Saganowski (Motor Lublin)
– Zagraliśmy słabo przede wszystkim w defensywie. W poprzednich meczach cechowała nas stalowa, dobrze zorganizowana obrona. Tym razem w pierwszej połowie było sporo błędów. Nie wiem, czy troszeczkę odlecieliśmy po dobrych wynikach. Na pewno trzeba będzie wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Myślę, że zasługiwaliśmy na punkt. Dwie ostatnie bramki były jednak kuriozalne, rzadko się coś takiego zdarza. O ile mówiliśmy, że ofensywa zaczęła szwankować, to tym razem zagrała nieźle. Wyrównaliśmy dwa razy, goniliśmy wynik. Ta trzecia bramka, to dużo przypadku i samobój. Zdarza się. Ten mecz trzeba dobrze przeanalizować i wrócić na swoje tory, wiemy, jakie mecze przed nami i na pewno nie możemy się tak zachowywać w defensywie. Brakuje nam jeszcze dwóch punktów, żeby zapewnić sobie baraże. A w nich Wigry na pewno mogą być naszym rywalem. Nic nie mamy jednak zagwarantowane, chcemy przypieczętować szóstkę w najbliższym meczu z Sokołem Ostróda.
Donatas Vencevicius (Wigry Suwałki)
– Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki mecz, bo Motor był liderem wiosny, a do tego traci mało bramek. Mieliśmy trochę szczęścia w końcówce. Dobrze, że po trzecim golu spotkanie się już skończyło, bo dwa razy wcześniej nie potrafiliśmy długo utrzymać prowadzenia. To co straciliśmy w Siedlcach teraz los oddał przy okazji spotkania z Motorem. W sobotę odpoczywamy i teraz czekamy na kolejne mecze. Baraże? Chętnych do szóstki jest jeszcze kilka zespołów, więc wszystko jest otwarte. W środę na pewno zrobiliśmy krok w tym kierunku, ale czy zostaniemy w tej czołówce przekonamy się w kolejnych spotkaniach.