O braku skuteczności preparatu produkowanego z osocza ozdrowieńców poinformowała Agencja Badań Medycznych oraz lubelska spółka Biomed – jego producent.
– Wyniki analizy danych pierwszych stu pacjentów wskazują, że dodanie wytworzonej z osocza swoistej Immunoglobuliny anty-SARS-CoV2 do standardowej terapii nie ma statystycznie istotnego wpływu na określone w protokole badania punkty końcowe – komunikat tej treści pojawił się w niedzielę na stronie SPSK nr 1. Podpisał się pod nim dyrektor szpitala, gdzie od wielu miesięcy trwały badania kliniczne „polskiego leku na Covid”.
W poniedziałek rano o braku skuteczności preparatu produkowanego z osocza ozdrowieńców poinformowała Agencja Badań Medycznych, która finansowała badania. I sam Biomed, który obietnicą opracowania skutecznego leku mówił od wiosny 2020. W ciągu ostatniego 1,5 roku spółka dostała ponad 33 mln zł pomocy publicznej.
Rozbudzone nadzieje
Jest 23 września 2020, szeroko zapowiadana konferencja prasowa na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie jest transmitowana w języku polskim i angielskim. Za stołem siedzą lekarze i naukowcy, ale pierwsze skrzypce gra senator PiS Grzegorz Czelej.
– Jako pierwsi na świecie mamy lek na COVID. Ten lek będzie naszym dobrem narodowym, ponieważ jest produkowany z krwi naszych obywateli – ogłasza parlamentarzysta z Lublina, z zawodu stomatolog. Fotoreporterom Czelej pozuje z ampułką immunoglobuliny.
Kurs akcji lubelskiej spółki strzela w górę. Po raz kolejny, bo Biomed podgrzewa atmosferę od początku wakacji.
5 lipca 2020 roku Biomed zakłada konto na Twitterze i pokazuje, że potrafi z niego korzystać. Regularnie wypuszcza nowe elektryzujące informacje na temat #PolskiLeknaCovid, w telewizji możemy oglądać jak zakażeni koronowirusem górnicy oddają potrzebne do produkcji leku osocze, a prezes spółki regularnie bierze udział w czatach inwestorskich.
O pracach nad lekiem jest głośno i w mediach, i na giełdzie. Akcje lubelskiej spółki w marcu 2020 wyceniane na 56 groszy, na początku sierpnia kosztują już 30 zł. Są tacy, którzy zarobili wówczas naprawdę duże pieniądze.
– Zapowiedź produkcji leku wywindowała kapitalizację biotechnologicznej spółki do rekordowych niemal 2 mld zł, co mocno kontrastowało z wynikami finansowymi i skalą biznesu firmy – zauważa branżowy dziennik „Parkiet”. – Zwyżkę notowań wykorzystali m.in. insiderzy ze spółki (przedstawiciele rady nadzorczej), którzy latem 2020 sprzedali znaczące pakiety walorów. Część pozyskanych pieniędzy została przeznaczona na pożyczki dla spółki.
To nie może działać
Z końcem roku emocje nieco studzi publikacja w „The New England Journal od Medicine”, która podważa skuteczność preparatów z osocza ozdrowieńców. – Całkowita śmiertelność wynosiła 10,96 proc. w grupie, która otrzymała preparat z osocza, i 11,43 proc. w grupie placebo – piszą autorzy badania.
Ale lekarze pracujący nad lekiem w lubelskim szpitalu nie zamierzają składać broni.
– Analiza statystyczna, oparta na tak małej grupie uczestników może prowadzić do niedoskonałych wniosków – cytuje prof. Krzysztofa Tomasiewicza Agencja Badań Medycznych.
A prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19, uspokaja: – Na ostateczne wyniki badań, które będą w stanie z całą pewnością potwierdzić skuteczność wykorzystania osocza ozdrowieńców w leczeniu COVID-19 lub jej brak będziemy musieli jeszcze poczekać.
Kraj czeka na skuteczny lek, Biomed na pacjentów chętnych na badania kliniczne, a inwestorzy na kolejny pik w kursie akcji, dzięki którym znów będą mogli sporo zarobić. Ten moment przychodzi wiosną 2021 r.
W marcu spółka chwali się świetnymi wynikami za biegły rok: 4,4 mln zł zysku netto. „To o 79 proc. więcej niż w rok wcześniej i najlepszy wynik od 2008 r.” – cieszy się Biomed na Twitterze. W świat idzie też informacja o poszerzeniu listy szpitali o „nowe, duże ośrodki”, gdzie w ramach badań klinicznych chorym podawany będzie nowy lek. – Dotychczasowe obserwacje są pozytywne! – zapewnia przy tym Biomed.
Próbowaliśmy się skontaktować z przedstawicielami Biomedu i senatorem Czelejem. Bezskutecznie.
Karuzela z prezesami
Przez półtora roku trwania giełdowej hossy prace nad lekiem napotykają wiele przeszkód. A to brakuje osocza, a to pacjentów w odpowiedniej fazie choroby. Można odnieść wrażenie, że szybciej niż badania nad lekiem następują zmiany na fotelu prezesa. W listopadzie 2020 z tej funkcji rezygnuje Marcin Piróg. Kolejny na tym stanowisku był Piotr Fic, a od września 2021 spółką kieruje Maksymilian Świniarski.