Przemysław Czarnek, który jest jednocześnie ministrem edukacji i nauki w rządzie Prawa i Sprawiedliwości oraz wykładowcą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, może zaniedbywać swoją pracę na uczelni - podaje Radio ZET. Sam polityk odpowiada, że wszystkie zajęcia, które prowadzi, się odbyły, ale niekoniecznie w pierwotnym terminie
Dziennikarze prześledzili aktywność Przemysława Czarnka na polu akademickim i politycznym. Ze wszystkich tych źródeł otrzymuje wynagrodzenie, a jego działalność na KUL ogranicza się do zajęć w poniedziałki i to w stosunkowo niewielkim zakresie. Jeden z wykładowców KUL, który chce zachować anonimowość, stwierdził w rozmowie z Radiem ZET, że minister ma stanowczo zbyt mało godzin dydaktycznych.
Semestr zimowy: wykład z prawa konstytucyjnego od godz. 10.50 do 12.30 dla studentów administracji drugiego roku (I stopień) na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji * konsultacje od 12.30 do 14.10 (nie wliczają się do pensum) * seminarium z konstytucyjnego ustroju administracji publicznej ze studentami pierwszego roku administracji (II stopień) od 14.10 do 15.50.
Semestr letni: seminarium z pierwszym rokiem administracji (II stopień). Wyznaczono je od 13.20 do 15 * konwersatorium: najważniejsze procesy przed polskim Trybunałem Konstytucyjnym z trzecim i czwartym rokiem prawa od 15 do 15.50.
Biorąc to wszystko pod uwagę, wychodzi, że jego pensum (liczba godzin pracy dydaktycznej) wynosi 105. – Nie wiem, jak to rektor KUL uzasadnia, ale pensum profesora tytularnego to 180, reszta zwykle ma więcej, nawet 200, 300 godzin – mówi anonimowy wykładowca KUL.
Jak wyśledzili dziennikarze, Przemysław Czarnek wpisał w swoim oświadczeniu majątkowym, że jest "adiunktem na uczelni". A to znaczy, że powinien mieć jeszcze więcej godzin pracy na KUL.
Minister jest doktorem habilitowanym na stanowisku profesora KUL. Dzięki temu, zgodnie z regulaminem uczelni, rektor może mu obniżyć pensum do maksymalnie 105 godzin (ze względu na "wykonywanie ważnych dla Uniwersytetu i wymagających znacznego nakładu pracy zadań" albo "ze względu na powierzenie nauczycielowi akademickiemu innych obowiązków"). To tyle, ile dla niego w sumie przewidziano. Jednak jeden z rozmówców Radia ZET mówi, że do takiej "obniżki" nie zaliczają się obowiązki ministerialne.
Dziennikarze przyjrzeli się także politycznej aktywności Przemysława Czarnka w poniedziałki, czyli w dniu, kiedy powinien prowadzić zajęcia na KUL. Przykładowo, 6 grudnia odwiedził Zespół Szkolno-Przedszkolny w Pliszczynie, a potem także Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach. Konferencja ministra na uczelni miała się zacząć o 15.30. Wszystko to w godzinach zajęć.
Jednak ani KUL, ani MEiN nie ustosunkowały się do całej sprawy. Zrobił to jednak sam minister, który stwierdził w rozmowie z reporterką TVN24, że to "dezinformacja" i wszystkie zajęcia się odbyły. Potem dodał, że faktycznie "raz czy dwa" je odwoływał, ale potem były odrabiane w innym terminie.