(fot. Wojtek Szubartowski)
MKS FunFloor rozpoczyna decydujący bój o udział w fazie grupowej Ligi Europejskiej. W niedzielę rywalem lublinianek będzie hiszpańska Super Amara Bera Bera (godz. 18)
Do trzeciej rundy kwalifikacji Ligi Europy lubelski klub przystępuje w słodko-kwaśnym nastroju. Z jednej strony wyniki w rodzimej Orlen Superlidze są bardzo dobre, a drużyna obecnie zajmuje pozycję wicelidera.
Z drugiej strony humory zostały zmącone przez wtorkową porażkę w Kobierzycach. Miejscowy KPR był drużyną zdecydowanie lepszą i wygrał 31:24. Powodów do usprawiedliwienia tej porażki jest aż nadto.
Tym najważniejszym jest napięty terminarz – w ciągu tygodnia lubelskie szczypiornistki zagrały aż trzy mecze. Dwa z nich, z Energą Start Elbląg oraz Młynami Stoisław Koszalin, wygrały w dobrym stylu. Potknęły się jedynie w Kobierzycach, ale tam grały po zaledwie dwudniowej przerwie od meczu z koszaliniankami. Dodać trzeba też, że swoje zrobiła długa podróż na Dolny Śląsk. Innym usprawiedliwieniem jest brak w składzie Antoniji Mamić. Austriacka bramkarka w tym sezonie prezentuje wysoką dyspozycję, ale w Kobierzycach nie pojawiła się z powodu drobnego urazu. Zastępująca ją między słupkami Paulina Wdowiak, a także wracająca po kontuzji Weronika Gawlik zagrały jednak przyzwoicie.
– Bardzo mało elementów było dobrych. Oprócz pierwszych 15 minut bardzo słabe spotkanie w obronie, wolno i nieskutecznie w ataku. Trudno znaleźć pozytywy. Mało czasu na przygotowanie? Na pewno możemy wyciągnąć jeden wniosek, bo przegrywaliśmy szybkościowo, może to była przyczyna. Mamy jednak tak doświadczone zawodniczki, że nawet mimo zmęczenia powinniśmy zagrać lepiej – mówi Edyta Majdzińska.
Awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej jest dla MKS FunFloor niemal obowiązkiem. W klubie udziału w tym etapie międzynarodowych rozgrywek posmakowano już rok temu. Wówczas przez kwalifikacje lubelski zespół przeszedł jak burza gromiąc serski ZORK Jagodina. W fazie grupowej poszło już gorzej, a nasz zespół zakończył ją tylko z jednym zwycięstwem odniesionym w konfrontacji z niemieckim HSG Benseheim/Auerbach.
Teraz o kwalifikację do fazy grupowej może być trochę trudniej, bo Super Amara Bera Bera wydaje się mocniejszym przeciwnikiem niż Jagodina. Hiszpanki ostatni raz w fazie grupowej europejskich pucharów grały w sezonie 2018/2019. Później swoją międzynarodową przygodę zawsze kończyły na kwalifikacjach. Tak było też rok temu, kiedy w dramatycznych okolicznościach odpadł z Sola HK. Pierwszy mecz zakończył się wyraźnym (39:32) triumfem Norweżek. Rewanż w San Sebastian był bardzo emocjonujący i zakończył sie zwycięstwem 34:28 Super Amary.
Tegoroczne kwalifikacje Ligi Europejskiej klub z Kraju Basków rozpoczął od drugiej rundy. W niej również nie obyło się bez emocji, bo rywalizacja z portugalskim Sport Lisboa e Benfica zakończyła się wynikiem 62:60. Bohaterkami tej rywalizacji były Elba Alvarez Torrado i Carmen Arroyo Pimienta. Szczególnie ta druga jest ciekawą postacią. 20-latka jest uznawana za jeden z większych talentów w hiszpańskim szczypiorniaku.
– Mamy dwa treningi przed niedzielnym meczem, a przed Kobierzycami nie było żadnego. Zmierzymy się z mistrzem Hiszpanii, który udowodnił swój potencjał w Superpucharze Hiszpanii. To zespół, który ma wiele reprezentantek Hiszpanii, do tego bardzo dobrą rozgrywającą z Argentyny, młodą Węgierkę, dwie aktualne reprezentantki Hiszpanii, kołową z Argentyny. Jest to zespół, który ma dużo dobrych zawodniczek, wiemy, że to drużyna, która gra mocno i siłowo, dobrze w centralnym sektorze obrony. Stoją tam dziewczyny o dobrych warunkach fizycznych i bardzo mobilne, wysunięte dwójki i jedynki w obronie – ocenia najbliższego rywala trener Majdzińska.
Warto też wspomnieć o ligowej formie Super Amary. W lidze hiszpańskiej drużyna z San Sebastian jest na trzecim miejscu. W pierwszych ośmiu kolejkach odniosła 5 zwycięstw i poniosła 2 porażki. Jeden mecz, z liderującą Malagą, zakończył się remisem.
Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 18 w hali Globus.