Rozmowa z Moniką Marzec, trenerką MKS FunFloor Perła Lublin
W środę meczem z Suzuki Korona Handball Kielce rozpoczynacie sezon ligowy. Jakie nastroje panują w zespole przed tą rywalizacją?
- Wszyscy czekamy na początek sezonu. Dziewczyny bardzo solidnie przepracowały okres przygotowawczy. Każdy sportowiec chce grać, bo trenowanie bez możliwości rywalizacji staje się nudne i monotonne.
W okresie przygotowawczym zaliczyliście tylko jedną porażkę. Te dobre wyniki dodatkowo zwiększają presję ciążącą na zespole?
- Oczekiwania w Lublinie nigdy nie były niskie. Tu zawsze oczekuje się wygranej w każdym meczu i walki o mistrzostwo Polski. W tym roku nic się nie zmieniło i cele są takie same. Wyniki z okresu przygotowawczego trzeba traktować z przymrużeniem oka. Zwycięstwa budują atmosferę w zespole, ale dopiero liga pokaże jego prawdziwe oblicze.
Jaki jest największy plus okresu przygotowawczego?
- Podejście dziewczyn. Naprawdę jestem zadowolona z pracy, jak wykonały w tym okresie. Cieszę się również, że nowe dziewczyny tak dobrze wkomponowały się w zespół. To chyba największa przebudowa w historii klubu.
Problemem dla zespołu jest chyba brak drugiej kołowej? U progu sezonu jesteście tylko z Andrijaną Tatar, bo Joanna Szarawaga jeszcze trochę będzie pauzować...
- Może jeszcze ktoś pojawić się na rynku. Nie zamierzamy się jednak wzmacniać na siłę. Tak ułożyliśmy taktykę, że brak drugiej kołowej nie jest aż tak dużym problemem. Na tej pozycji dobrze odnajduje się chociażby Romana Roszak. Myślę, że Andrijanie pomoże fakt, że gra tak dużo. Wiem z doświadczenia, że wejście obrotowej w nowy zespół jest bardzo trudne i okres aklimatyzacji musi być długi. Andrijana jest u nas drugi sezon, ale teraz zniknęła u niej bariera językowa. Ona całkiem nieźle mówi po polsku i widać, że dobrze czuje się w tym zespole.
Suzuki Korona Handball Kielce to dobry rywal na początek sezonu?
- Grałyśmy z nimi dwa razy w okresie przygotowawczym i oba mecze wygrałyśmy. Jesteśmy faworytem, ale my musimy patrzeć na siebie, a nie na przeciwnika.
Na koniec tradycyjne pytanie w okresie pandemicznym. Czy uda się według pani dograć ten sezon do końca razem z kibicami na trybunach?
- Mam nadzieję, ze dogramy go do końca i, że będzie działo się to w obecności kibiców. Poprzedni sezon był bardzo smutny, bo gra w pustej hali jest trudno. Na wielu meczach słychać było przelatującą muchę. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajone, zwłaszcza w Lublinie, gdzie zawsze było głośno na trybunach, a fani byli dużym wsparciem dla zespołu.