Do subaru levorg trzeba podchodzić szybkim krokiem. Broń Boże nie patrzeć, jak wygląda. Jego moc tkwi w środku, w perfekcji dopracowanej techniki. Nawet krótka przejażdżka tym samochodem może zawrócić w głowie. I na to nie ma lekarstwa.
Levorg, cóż za dziwaczna nazwa – może ktoś pomyśleć. Trąci nieco Francją, bohaterami powieści Dumas. Niestety trop jest fałszywy, bo jest to skrót od LEgacy reVolution touRing, czyli programu konstruowania 4. generacji legacy. Pokoleniową schedę sportowej limuzyny czuć w każdym calu następcy.
Na pierwszy rzut oka levorg wygląda, jak każde duże kombi. Jedynie „kominek”, czyli wlot powietrza na masce, jest czytelnym znakiem o sportowych genach tego auta. Tenże „kominek” to także scheda po legacy.
Aby nie rozpisywać się na temat designu levorga, to dodajmy jedynie że auto ma ładne, 18-calowe felgi oraz jest niskie. Mierzy niespełna 1,5 metra wysokośći, prawie 4,7 metra długości i niespełna 1,8 metra szerokości. Bagażnik ma 522 litrów pojemności, z możliwością powiększenia do 1522 litrów po rozłożeniu tylnych siedzeń. Jak to mawiał klasyk „z twarzy podobny zupełnie do nikogo”.
Osobista przestrzeń
Jeśli już przeżyliśmy moment przejścia z zewnątrz do środka levorga, to czas na konfitury. Częściowo skórzana, perforowana tapicerka, niezwykle delikatna w dotyku, roztacza miłą atmosferę. Mamy wrażenie, że siedzimy w prywatnym wnętrzu, zaprojektowanym tylko dla nas. Nie ma tandetnych srebrnych plastików, jak w legacy. Dyskretny błękit zegarów nawiązuje do sportowych tradycji Subaru.
Przed oczami są trzy czytelne źródła informacji – deska, wyświetlacz na podszybiu i 7-calowy ekran ciekłokrystaliczny, który służy do obsługi systemy Subaru Starlink. Wszystkie są obok siebie, co ułatwia odczyt. To plus. Sama grafika nawiązuje do stylu Subaru. Jest nieco surowa, ale ma urok.
Zanim jednak o silniku, to kilka słów o obsłudze systemów pokładowych. Duży plus za podłączenie telefonu. Obsługa prosta i wzorowa. Po 10 sekundach telefon jest sparowany z autem.
Kolejna pochwała za fabryczną nawigację. O dziwo posiada dość aktualne mapy i jest prosta w obsłudze. I trzeci pozytyw - to system EyeSight połączony z aktywnym tempomatem. W zasadzie jest to kompilacja funkcji wczesnego ostrzegania, bezpieczeństwa i jazdy autonomicznej.
Dzięki zastosowaniu dwóch kamer, auto widzi stereoskopowo, czyli obuocznie, jak człowiek. Potrafi dostrzec przeszkodę w odległości do 110 metrów od auta. Najpierw ostrzeże kierowcę o zagrożeniu, a w razie potrzeby zahamuje. Ten system współdziała z aktywnym tempomatem, funkcjonującym w zakresie od 0 do 180 km/h. Levorg jest także wyposażony w funkcje utrzymywania odległości od poprzedzającego pojazdu, asystenta pasa ruchu i awaryjnego hamowania. Po włączeniu wszystkich systemów, w pewnym sensie, możemy cieszyć się namiastką jazdy autonomicznej. Zalety tego odczuwamy na autostradzie czy drodze ekspresowej. I trzeba dodać, że system jest łatwy w obsłudze i działa sprawnie.
Obsługa elektroniki, materiały, jak i poziom wykończenia, a także wygodne fotele, to mocne strony tego auta. Subaru nie naraża nas na skomplikowane czynności związane z obsługą, co pozwala cieszyć się jazdą.
„Bokserek” nisko leży
Benzynowe „boksery” Subaru cieszą się zasłużoną chwałą. Także i jednostka zastosowana w levorg nawiązuje do tej tradycji. Wprawdzie jest to tylko 1,6 litra, z którego udało się wykrzesać aż 170 koni i 250 Nm. Jednak duch pozostał.
Ten niewielki motor żywo, liniowo reaguje na zwiększoną dawkę paliwa. Jest to zasługa sporej turbiny. Ma to swoje plusy „ujemne”. Jeśli jedziemy spokojnie, wówczas spalanie utrzymuje się na poziomie 8 litrów na 100 km. Jednak, gdy nieco popuścimy wodzy fantazji, wówczas wynik 12 litrów na 100 km nie będzie niczym szczególnym. Producent podaje, że levorg możemy maksymalnie rozpędzić do 210 km/h, a pierwszą setkę osiągnąć po 8,9 sekundy. Są to przyzwoite wartości. W praktyce auto dysponuje dobrą dynamiką w zakresie dozwolonych prędkości autostradowych.
Subaru daje kierowcy wybór. Na kierownicy odnajdziemy przyciski systemu SI-Drive. Możemy wybierać między trybem „inteligentnym”, nastawionym na ekonomiczną jazdę, a „sportowym”, który zmienia charakterystykę pracy silnika oraz skrzyni biegów na bardziej agresywną.
W testowym aucie pracowała bezstopniowa skrzynia CVT Lineartronic. O dziwo, jak na CVT działa bardzo szybko i sprawnie. Po przejściu na sterowanie ręczne łopatkami, dawała jeszcze więcej frajdy z jazdy. "Bokser" ma niżej położony punkt ciężkości w stosunku do silników widlastych czy rzędowych. A to przekłada się na lepsze właściwości jezdne.
Szukamy zakrętów
Subaru doskonale czuje się na krętych drogach. To zasługa precyzyjnego układu kierowniczego, stałego napędu na cztery koła oraz systemu Active Torque Vectoring. Ten ostatni działa, jak kat podsterowności. Komputer analizuje prędkość obrotową każdego koła i w razie potrzeby, podczas pokonywania zakrętu przyhamowuje wewnętrzne. W ten sposób kasuje podsterowność, a jednocześnie pozwala na zacieśnienie toru pokonywania zakrętu.
Levorg jest bardzo neutralny, nawet w szybkich, ciasnych zakrętach. Pozwala na bardzo wiele, ale gdy przeszarżujemy włączy się ESP i zdecydowanie skoryguje tor jazdy.
Levorg sprawia wrażenie zwinnego, lekkiego, dobrze wyważonego i bardzo stabilnego auta. Jego walory jezdne to także zasługa symetrycznego napędu na cztery koła. W normalnych warunkach napęd rozdzielany jest w proporcji 60:40. Kiedy pojawią się problemy z przyczepnością elektronika rozdziela moment obrotowy w proporcji 50:50. Zawieszenie nastawione jest na codzienną eksploatację i wszystkie bolączki z nią związane. Progi zwalniające, ubytki w nawierzchni, krawężniki - nie robią na Levorgu większego wrażenia. Trzeba jednak pamiętać, że auto jest bardzo sztywne.
Podsumowanie
Subaru levorg to ciekawe, rodzinne kombi, o sportowych genach. Może nie powala estetyką, ale rekompensuje to dobrymi walorami jezdnymi, skutecznymi systemami wspomagania kierowcy, użytecznością i tym, co w Subaru jest najważniejsze – osobowością. To jest auto z duszą.