Piłkarze Motoru w sobotę mogą przedłużyć serię zwycięstw do sześciu. Trzeba jednak pokonać przed własną publicznością nieobliczalne rezerwy Lecha Poznań. Spotkanie na Arenie Lublin rozpocznie się o godz. 16.
Atut własnego boiska, forma w tym roku, czy pewne zwycięstwo w pierwszym starciu obu drużyn (3:0). Sporo rzeczy przemawia za zespołem Marka Saganowskiego. Dlatego żółto-biało-niebiescy muszą mieć się na baczności. „Kolejorz” nie raz pokazał już, że potrafi wygrywać, zwłaszcza na wyjazdach. Co ciekawe, na wiosnę Lech II przegrał oba domowe spotkania i to wyraźnie, bo 0:4 ze Śląskiem II Wrocław i 1:3 z Pogonią Siedlce. W gościach zremisował za to z Ruchem Chorzów 2:2 i wygrał z Hutnikiem Kraków 2:1.
Zazwyczaj trener Artur Węska nie korzysta jakoś specjalnie z zawodników pierwszego zespołu. Tak się jednak składa, że obecnie mamy przerwę na reprezentację, a to oznacza, że dla podtrzymania rytmu meczowego ktoś mógłby zagrać w drugiej drużynie. Dlatego skład ekipy z Poznania na sobotnie zawody jest sporą niewiadomą.
– Różnie to może być. Czasami Lech wypuszcza zawodników z pierwszego składu i nie wiemy, czego się spodziewać. Zastanawiamy się, w jakim składzie przyjadą. Głównie skupiamy się jednak na tym, co my mamy zrobić. Z kim tak naprawdę zagramy, dowiemy się tuż przed meczem, myślę jednak, że trener Lecha II chce grać w piłkę. Mają może nawet najlepszą akademię w Polsce i na pewno piłka im nie przeszkadza – mówi Marek Saganowski.
Jego podopieczni przed tygodniem punkty za spotkanie z GKS Bełchatów dostali walkowerem. Zamiast ligi zagrali sparing z trzecioligową Pilicą Białobrzegi. I pokonali rywali 4:0. – Zaprezentowaliśmy się dobrze. Było kilka fajnych sytuacji i akcji, gdzie przygotowywaliśmy się pod Lecha. Jesteśmy zadowoleni, że udało się załatwić mecz z podobnym przeciwnikiem do drużyny z Poznania – dodaje „Sagan”.
I wyjaśnia, jak zespół z Lublina wykorzystał krótką przerwę od meczów o punkty. – Chcieliśmy popracować nad grą w ofensywie i naszym ustawieniem. O ile obrona została ustabilizowana, to z atakiem bywa różnie. Przede wszystkim skuteczność mogłaby być lepsza. Tak samo było z Pilicą. W kilku sytuacjach mogliśmy się zachować lepiej, mogliśmy więcej dogrywać piłek, a trochę nam to szwankowało. Dlatego ofensywa była tym, na czym skupialiśmy się w tym mikrocyklu. Czekamy także na bramkę Michała Fidziukiewicza. Nie możemy się spodziewać, że strzelanie goli będzie spoczywać tylko na jego barkach. Cieszy, że na razie strzelają inni. Jak tylko worek Michała rozwiąże się ponownie to siła Motoru będzie jeszcze większa – zapewnia opiekun żółto-biało-niebieskich.
Szkoleniowiec ma też kilka zmartwień, jeżeli chodzi o kadrę. Pod znakiem zapytania stoją występy: Arkadiusza Najemskiego, Damiana Sędzikowskiego i Pawła Moskwika. – Po piątkowym rozruchu będziemy mogli powiedzieć więcej. Jeżeli chodzi o „Najema”, to ma problem z plecami i potrzebuje trochę czasu – wyjaśnia trener Saganowski.