Podczas czwartkowej sesji radni miejscy przyjęli uchwałę budżetową na rok 2024. Zgodnie z jej zapisami Puławy zaplanowały 349 mln zł po stronie wydatków oraz 341 mln zł dochodów. Wątpliwości samorządowców wzbudza wysoki dług oraz emisja obligacji.
Nowy budżet ma być trochę większy od tegorocznego. Zgodnie z założeniami urzędników, dochody miasta mają wzrosnąć o ponad 8 proc., a wydatki o 6 proc. Na inwestycje trafi niecałe 52 mln zł, przy czym blisko 80 proc. tej sumy to pozyskane dotacje.
Drogi, boiska, tężnia
Rok 2024 przyniesie kontynuację przebudowy ulicznego oświetlenia na energooszczędne, remont piętrowego parkingu w porcie oraz kilka nowych i odnowionych boisk sportowych (w tym dla SP nr 3). W planach jest również: remont fragmentu ulicy Powiśle, przebudowa odcinka ul. Powstańców Listopadowych, kanalizacja na Piasecznicy, nowe przejście dla pieszych na Skowieszyńskiej, winda zewnętrzna dla Ratusza, lifting Skweru Niepodległości, renowacja pomników na cmentarzu włostowickim i zabytków parafii św. Józefa, czy też wymiana zadaszenia (powłoki) kortów tenisowych. Środki znajdą się także na automat do wydawania nasion kwiatów, tężnię solankową na os. Niwa, nową zieleń przy wjeździe do miasta od strony starego mostu oraz bezpłatną dla puławian sterylizację i kastrację psów i kotów.
"Ostatni trudny budżet"
- Mam nadzieję, że to już ostatni, trudny budżet, z którym się musimy mierzyć - powiedział Paweł Maj, nazywając go jednocześnie skrojonym na miarę aktualnych możliwości oraz lepszym od poprzedniego. Prezydent mówił m.in. o inflacji, wysokich cenach energii oraz zredukowanych rządową reformą dochodach z PIT-u. Jak podkreślił, liczy na wsparcie ze strony nowego Sejmu, przypominając o zapisach umowy koalicyjnej dotyczących potrzeby wzmocnienia dochodów własnych samorządów.
Krytyczną opinię na temat budżetu wygłosiło tak wielu radnych, że w trakcie dyskusji można było ulec złudzeniu, że uchwała w grudniowym terminie nie zostanie podjęta. Radny Janusz Grobel wskazał na "beztroską" emisję obligacji oraz rosnących kosztach obsługi zadłużenia, które w przyszłym roku znów przekroczy 160 mln zł. Jak ocenił, błędem była rezygnacja z dochodów majątkowych, czyli sprzedaży miejskich działek, jak te za ul. Sosnową. Z kolei radna Ewa Wójcik z tego samego klubu uznała, że Puławy tracą "zdolności proinwestycyjne".
Nie chcą kolejnej pożyczki
Dla radnego Michała Zakrzewskiego (niezrzeszony, eks-Niezależni) i Sławomira Seredyna (Polska 2050) podstawowym błędem nowego budżetu jest plan emisji nowej transzy obligacji, które powiększą zadłużenie. - Bez tego budżet byłby akceptowalny - przyznał pierwszy z wymienionych. Drugi wielkość długu oraz koszty jego obsługi nazwał przerażającymi. W podobnym tonie wypowiedział się radny Mariusz Cytryński (KS). - Nie zgadzam się na to, żebyśmy nadal zadłużali nasze miasto - zadeklarował, proponując przełożenie przyjęcie budżetu na styczeń, kiedy to nowe światło na finansowanie samorządów rzucić miałby rząd.
Do krytyki finansów miasta przyłączyli się również radni PiS, wskazując jak radna Halina Jarząbek m.in. na zbyt niskie dotacje dla jednostek kultury, niewystarczającą rekompensatę dla miejskiego przewoźnika - spółki MZK, brak pomysłu na Domek Grecki, czy okrojone inwestycje w bieżące remonty placówek oświatowych.
Bez paniki
W odpowiedzi na tę długą litanię narzekań, radny Ignacy Czeżyk (eks-PiS) zauważył, że miasto może zrezygnować z obligacji, ale po wcześniejszym podniesieniu podatków dla mieszkańców oraz cięciach oszczędnościowych np. w oświacie poprzez łączenie wybranych szkół. - Nie panikujmy. Samorządy nie padną, a środki z UE, jeśli będziemy rezygnować z suwerenności, na pewno do nas popłyną - ocenił.
Nieco rozczarowana brakiem entuzjazmu samorządowców wydawała się także przewodnicząca rady miasta, Bożena Krygier (PiS). - Postanowiłam zaufać nowemu rządowi, który mówi o inwestycjach w samorządy i ja ten budżet poprę - zapowiedziała. Ta lekka ironia wywołała niespodziewaną ripostę ze strony radnego Sławomira Seredyna, który uznał, że "utrata autorytarnej władzy boli" sugerując przy tym, że radna Krygier "nie pogodziła się z porażką".
Podwyżki gwarantowane
W obronie budżetu stanęła jego główna architekt, skarbnik Elżbieta Grzęda. Jak zauważyła, decyzje o emisji obligacji były każdorazowo akceptowane przez radę miasta. Przypomniała jednocześnie o nowej sytuacji, w której znalazły się samorządy po gwałtownej podwyżce kosztów obsługi długu, braku propozycji oszczędności ze strony rady oraz o gwarantowanych podwyżkach dla pracowników samorządowych, w tym dla puławskich nauczycieli. Z kolei Paweł Maj stwierdził, że głęboko nie zgadza się z opinią, jakoby zbyt lekko podchodził do zadłużania miasta. Jak wyliczył, finansowany długiem deficyt to 3 proc. nowego budżetu, a sytuacja miasta Puławy "nie odbiega od innych".
Popierają, ale się nie cieszą
Ostatecznie za budżetem opowiedziało się 10 radnych, przy 7 przeciw i 3 wstrzymujących się. Uchwałę poparł niemal cały klub PiS do spółki z niezrzeszonymi Ignacym Czeżykiem, Marzanną Pakułą i Andrzejem Kuszykiem. Przeciw byli radni klubu Samorządowcy byłego prezydenta razem z Michałem Zakrzewskim, Kamilem Zięciną i Waldemarem Kowalczykiem (KS). Mariusz Cytryński (KS), Grzegorz Bińczak (PiS) i Sławomir Seredyn (Polska 2050) nie zajęli stanowiska.