Niska jakość internetu to największy problem podczas zdalnej nauki w szkołach leżących dalej od większych miast. Samo zdalne nauczanie oceniane jest jednak bardzo dobrze.
- W tej chwili zdalne nauczanie przebiega już bez problemów. Te pojawiły się tylko na początku, gdy konieczne było wprowadzenie do takiej metody pracy najmłodszych uczniów. Przyzwyczajenie ich do zdalnego nauczania pracy zajęło 2-3 dni – mówi Bożena Rusak, dyrektor Zespołu Szkół w Sawinie. – Oczywiście w przypadku zdalnego nauczania o sukcesie decyduje pomoc rodziców. Widzimy, że bardzo się oni angażują i pomagają dzieciom w korzystaniu z platform.
Informacje do rodziców przekazywane są na bieżąco w dziennikach elektronicznych. Niektóre szkoły, jak np. ZS w Sawinie uruchomiły je dopiero we wrześniu przeczuwając możliwość prowadzenia zdalnego nauczania. W zdecydowanej większości szkół zdalne nauczanie prowadzone jest w oparciu o plany lekcji obowiązujące w trakcie tradycyjnej nauki. W większości prowadzone jest też na jednej platformie edukacyjnej. Ale są wyjątki.
- W ubiegłym roku korzystaliśmy z kilku platform i rodzice, z którymi konsultowaliśmy się przed przejściem na prowadzenie zdalnego nauczania, prosili o ich pozostawienie, bo się sprawdziły. Dlatego mamy platformę dominującą, ale korzystamy też z kilku innych - opowiada Anna Ducin, dyrektor Szkoły Podstawowej im. J.I. Kraszewskiego w Snopkowie.
Wszystkie szkoły, z którymi rozmawialiśmy przekazały też swoim uczniom komputery. W pierwszej kolejności były to laptopy otrzymane z programów ministerialnych i przekazane przez organy prowadzące. Gdy potrzeby były większe uczniowie wypożyczali także komputery z pracowni informatycznych.
- Przede wszystkim o taką pomoc prosiły rodziny wielodzietne, gdzie liczba posiadanych w domu urządzeń była mniejsza niż liczba uczących się zdalnie dzieci – mówi dyrektor Rusak. – W tej chwili rodzice nie mają już problemów ze sprzętem, ale wciąż są problemy z internetem. Kto może stara się je rozwiązywać kupując większe pakiety. Chce podkreślić, że rodzice stają na wysokości zadania za co serdecznie im dziękujemy.
- Problemy z internetem mają nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele – przyznaje dyrektor Ducin. – Dlatego tylko część z nich prowadzi zajęcia z domu, a wielu prowadzi zajęcia ze szkoły, gdzie mamy szybkie łącze. Ja sama uczę w ten sposób, bo w domu mam dosyć słabą sieć, a korzysta z niej także mój studiujący syn. Problemy z internetem to nasza największa bolączka podczas zdalnego nauczania. Zdarzają się przypadki, że uczniowie zostają "wyrzuceni" z lekcji. Dlatego też podjęliśmy decyzję, by w trakcie zdalnego nauczania nie było obowiązkowych kamerek. Ich włączenie bardzo często powoduje zbytnie przeciążenie sieci domowej. To czy uczniowie są obecni i aktywni na zajęciach sprawdzamy zadając im pytania i sprawdzając obecność niekoniecznie na początku zajęć.
- W naszym przypadku nauczyciele pracują zdalnie przede wszystkim z domu, bo mieścimy się w zabytkowym budynku, w którym sieć internetowa nie jest najlepsza – przyznaje Elżbieta Fim, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Nasutowie. – Dlatego ze szkoły prowadzone tylko zajęcia specjalistyczne i wf. Rozumiemy oczywiście, że uczniowie mogą mieć także problemy z internetem. To, że kogoś "wyrzuci" z zajęć lub ma problemy z zalogowaniem nie oznacza nieobecności na lekcjach. W trudnych przypadkach prosimy tylko o informacje sms-owo lub za pomocą maila. Oczywiście zdalne nauczanie nie jest naszym wymarzonym sposobem pracy, ale wszyscy – uczniowie, rodzice, nauczyciele – radzimy sobie z nim bardzo dobrze kontynuując rozwiązania, które sprawdziły się wiosną.