Chociaż kierowcy na pl. Kaczyńskiego nagminnie parkują na alejce dla pieszych, to Straż Miejska twierdzi, że jest bezradna, bo nie może tu wlepiać mandatów. Strażnicy przekonują, że problem jest w stanie rozwiązać Urząd Miasta. Ten zaś zapewnia, że postara się uwolnić alejkę od parkujących samochodów
Na skraju pl. Kaczyńskiego niemal codziennie i o każdej porze dnia można zobaczyć rząd samochodów zaparkowanych na alejce z kostki brukowej. Kierowcy stają tutaj od dawna, a piesi są na przegranej pozycji, bo niby mają chodnik, a jednak mogą z niego swobodnie korzystać. Jeśli ktoś zacznie szukać przepisowych 150 cm zostawionych przez kierowcę na chodniku dla pieszych, to raczej się rozczaruje.
Niedawno wymontowano stąd część kostki brukowej w taki sposób, że przez środek alejki ciągnie się wąski trawnik. – Odsunięto chodnik, stworzono pas zieleni, zapewne po to, żeby samochody tu nie parkowały – pisze pan Tomasz, jeden z naszych Czytelników, który zwraca uwagę, że kierowcy nadal zostawiają tu swoje pojazdy, więc zabiegi z budową chodnika poszły na marne. – To wszystko kosztowało, a na wiosnę znów będzie trzeba siać trawę. I kto posprząta błoto z chodnika?
– To, co wygląda tutaj jak chodnik, w świetle przepisów wcale nim nie jest – mówi Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej i przekonuje, że mundurowi nie mają podstaw do karania kierowców za parkowanie w tym miejscu. – Nie jest to chodnik, tylko utwardzona część pl. Lecha Kaczyńskiego – wyjaśnia Gogola. Zapewnia jednak, że strażnicy dostrzegli problem i poprosili o jego rozwiązanie. – 13 listopada wystosowaliśmy pismo do Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta z prośbą o zamontowanie słupków lub innych elementów małej architektury, które uniemożliwią tam wjazd.
Słupków raczej nie należy się tu spodziewać, ale Ratusz zapewnia, że szuka innego sposobu. – Wydział Gospodarki Komunalnej jest w tej sprawie w kontakcie ze Strażą Miejską – przekazuje nam Monika Głazik z Urzędu Miasta. – Wśród rozwiązań bierzemy pod uwagę posadzenie żywopłotu o niskiej lub średniej wysokości.
Podobny problem dotyczy nie tylko alejki na skraju pl. Kaczyńskiego, ale też wielu lubelskich ulic, gdzie notorycznie rozjeżdżane są zieleńce. Jest tak chociażby na ul. Skłodowskiej, Wallenroda, Szeligowskiego, Fijałkowskiego czy też Gębali. Strażnicy nie mogą jednak karać kierowców za parkowanie na zieleńcu, jeżeli z trawy zostało już tylko klepisko.
Gdzie jeszcze spotykacie się z podobnym problemem? Powiadomcie nas mailem: smaga@dziennikwschodni.pl