Polski Związek Łowiecki odwołał wieloletniego łowczego okręgowego w Białej Podlaskiej, Romana Laszuka. Tymczasem, myśliwi mają teraz trudny czas, bo na terenach objętych stanem wyjątkowym, nie mogą prowadzić gospodarki łowieckiej, czyli na przykład szacować strat u rolników.
Pod koniec sierpnia, PZŁ podał tylko suchy komunikat. – Pan Roman Laszuk został odwołany z pełnienia funkcji łowczego okręgowego zgodnie z przepisami ustawy Prawo łowieckie. Odwołanie było przyczyną do rozwiązania stosunku pracy i wypowiedzenia umowy o pracę, z zachowaniem 3–miesięcznego okresu wypowiedzenia, zgodnie z przepisami Kodeksu pracy – podkreśla Dominik Szary, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego. – Prawo łowieckie nie nakłada na Łowczego Krajowego obowiązku uzasadniania decyzji odnośnie powoływania i odwoływania łowczych okręgowych – dodaje Szary.
O powodach nie dowiedzieliśmy się też od samego Romana Laszuka, bo nie odbiera telefonów od dziennikarzy.
PZŁ powierzył jednak pełnienie obowiązków łowczego okręgowego Bartłomiejowi Kurkusowi, który jest jednocześnie przewodniczącym Zarządu Okręgowego PZŁ w oddalonych o 60 kilometrów od Białej Podlaskiej, Siedlcach. – Jestem powołany tymczasowo do czasu wyłonienia, a raczej powołana nowego łowczego – przyznaje Kurkus, który jest jednocześnie radnym powiatu siedleckiego z ramienia PiS. – Gospodarka łowiecka na tym terenie odbywa się normalnie, na bieżąco pracujemy. Będziemy organizować Hubertusa w listopadzie – zapowiada.
Podobnie wypowiada się PZŁ. – Zmiana na stanowisku łowczego okręgowego nie powoduje zagrożeń w zakresie szacowania szkód łowieckich i walki z ASF – podkreśla rzecznik prasowy.
Jednak, koła łowieckie mają teraz trudny czas z uwagi na stan wyjątkowy. – Nie możemy wchodzić na te tereny przygraniczne, tym bardziej z bronią, więc nie możemy polować – tłumaczy Artur Soszyński, łowczy koła Ponowa i pracownik Nadleśnictwa Chotyłów. – Teraz dziki i jelenie panoszą się w kukurydzy, rolnicy mają straty, a my nie możemy szacować szkód – przyznaje. Jednym z elementów szacowania szkód jest m.in. sporządzenie dokumentacji fotograficznej. A na to rozporządzenie w sprawie stanu wyjątkowego też nie zezwala. Za złamanie zakazów można zapłacić karę nawet do 5 tys. zł. – Pozostaje też kwestia odpowiedzialności za szkody, bo w momencie gdy my nie możemy polować, to w zapisach ustawowych można się doszukać, że wtedy wypłata odszkodowań spada na Skarb Państwa – zauważa myśliwy. Na tym nie koniec. – Nasze dochody w kołach to nasze składki, ale też pieniądze ze sprzedaży tusz zwierzyny. A skoro teraz jej nie pozyskujemy, to nie mamy dochodów – rozkłada ręce Soszyński. W jego ocenie, zapisy należy zmienić jak najszybciej. – Bo stratni jesteśmy zarówno my myśliwi, jak i rolnicy – podkreśla.
Wiadomo, że na ten temat odbyło się spotkanie w Starostwie Powiatowym w Białej Podlaskiej. – Przygotowaliśmy wspólne stanowisko w sprawie zmian ustawowych. Należałoby przenalizować rozporządzenie o rekompensatach i poszerzyć je o kategorię podmiotów, które mogą się o nie starać, tak by nasza branża łowiecka również mogła z tego korzystać – zaznacza p.o. łowczego okręgowego w Białej Podlaskiej.
Kilka dni temu zarząd główny PZŁ wydał jednak zalecenia kołom łowieckim jak należy działać na terenach objętych stanem wyjątkowym. Czytamy m.in. że "szacowanie szkód łowieckich należy realizować na tyle, na ile zezwolą na to władze publiczne realizujące zadania na terenie objętym stanem wyjątkowym". PZŁ potwierdza też, że polowania są wykluczone. Zdaniem zarządu, koła powinny nawiązać kontakt z właściwym komendantem placówki Straży Granicznej i ustalić warunki wjazdu na dany teren. PZŁ zauważa, że skoro stan wyjątkowy jest "siłę wyższą, to podmiotem zobowiązanym do wypłacenia odszkodowania może być Skarb Państwa", zwłaszcza wtedy, gdy przyczyną zwiększenia szkód była niemożność ochrony upraw przez koła łowieckie woboce obostrzeń związanych z wprowadzonym stanem wyjątkowym.