Hałas, zalegające śmieci i problemy z wyjazdem z posesji. Na te problemy skarżą się mieszkańcy gminy Zalesie w powiecie bialskim. A wszystko przez kilkunastokilometrowe kolejki ciężarówek oczekujących po kilku dni na odprawę graniczną w Koroszczynie.
– Od kilku miesięcy mamy pod oknami sznur TIR-ów. Agregatory robią taki hałas, że w nocy jest głośno, nie da się spać. Poza tym, kierowcy zostawiają po sobie śmieci – denerwuje się Antoni Karwan z miejscowości Zalesie.
Kilkaset ciężarówek stoi w kilkunastokilometrowej kolejce do terminalu w Koroszczynie, czekając na odprawę. Pech w tym, że kierowcy wyczekują nawet po kilka dni na drodze krajowej numer 2, przy której zlokalizowane są też posesje wielu mieszkańców.
– Zajmujemy się rolnictwem. Niedługo będą żniwa i jak my wyjedziemy kombajnem czy z przyczepami na pola? Przecież z tego się utrzymujemy – rozkłada ręce Krystyna Fedoruk. – Już teraz są problemy ze swobodnym wyjazdem z posesji, bo bywa, że są zastawione – mówi poirytowana. Zdaniem mieszkańców, niedostateczna jest też liczba toalet toi-toi dla kierowców. – Naliczyłem dwie kabiny na trasie. I ci kierowcy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne po rowach i krzakach. Kto to posprząta? – oburza się pan Antoni. – Przecież chcemy żyć w cywilizowanym świecie – tłumaczy.
Ale kolejka jest też uciążliwa, jak się okazuje dla samych kierowców. – Zdarza się, że pukają do drzwi i pytają się czy mogą się umyć, bo po kilka dni czekają do odprawy – twierdzi mieszkaniec Zalesia.
Władze gminy dobrze o tym wszystkim wiedzą. – Żyjemy z tą kolejką 35 lat. Ale od kilku miesięcy to jest bardziej uciążliwe – przyznaje radny gminy Waldemar Mincewicz. Sam mieszka w Wólce Dobryńskiej. – Tak naprawdę te kolejki paraliżują nasze miejscowości. A to przecież teren zabudowany, tu nie ma miejsca dla TIR-ów – uważa. W ocenie radnego, rozwiązaniem byłaby strefa buforowa. – Taka wytyczona w rejonach Zalesia i Wólki Dobryńskiej. Policja powinna to kontrolować – podkreśla. Jeśli sytuacja się nie poprawi, niezadowolenie mieszkańców będzie rosło. – Dajemy miesiąc na jakieś rozwiązania. Jeśli nic się nie zmieni, będziemy blokować drogę krajową – zapowiada w imieniu mieszkańców radny Mincewicz.
Wójt Jan Sikora (PSL) przekonuje, że stoi po stronie mieszkańców. – My nie mamy kompetencji, by tu decydować, to władze wyższego szczebla są bezradne – zaznacza. Jego zdaniem, pomóc mógłby elektroniczny system rezerwacji odpraw. – Bo po pierwsze trzeba udrożnić granice – tłumaczy wójt. Ma zamiar interweniować u wojewody. – Jaki to wizerunek dla Polski? – dziwi się. Ale gmina ma jeszcze jeden powód do narzekań. – Ciężarówki chcą ominąć kolejkę i szukają skrótów po naszych gminnych drogach, przy okazji je niszcząc – ubolewa Sikora.
Kolejki zaczęły narastać po wprowadzeniu sankcji unijnych na Rosję. Wszystko pogorszyło jeszcze zamknięcie przejścia granicznego w Kuźnicy.
– Wojna na Ukrainie nałożyła na nas konieczność szczegółowych kontroli w związku z sankcjami nałożonymi przez Unię Europejską na Federację Rosyjską i Białoruś – tłumaczy Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. – Transporty przekraczające polsko-białoruską granicę są zatem dokładnie sprawdzane, między innymi z wykorzystaniem skanerów do prześwietlania ładunków, ale to także fizyczna rewizja przewożonych towarów – zaznacza Deruś. To wydłuża czas oczekiwania na odprawę nawet do 4 dni, bo w ciągu 12 godzin odprawianych jest teraz ok. 150 ciężarówek, a w normalnych warunkach ta liczba sięgała 500.
Okazuje się też, że celnicy już testowali elektroniczny system rezerwacji. – O ile jednak przewoźnicy pozytywnie oceniali samą usługę, to jednak nie korzystali z jej możliwości – przyznaje rzecznik. Obecnie, trwają prace nad jeszcze innym rozwiązaniem o nazwie Satos, które stosuje się już na kolei. – To system awizacyjny współpracujący z „Cyfrową granicą”, który również ma umożliwić rezerwowanie czasu odprawy na granicy, w tym na terminalu w Koroszczynie – podkreśla Deruś.
Porządku pilnują też policjanci. – Czuwamy nad bezpieczeństwem podróżnych, kierowców ciężarówek oczekujących w kolejce, jak też mieszkańców miejscowości przygranicznych. Reagujemy na każde zgłoszenie dotyczące ewentualnych utrudnień – zapewnia komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzeczniczka bialskiej policji.
Oprócz posterunków stałych, sytuację monitorują również patrole mobilne. – Sprawdzamy także drogi lokalne, po których kierowcy tirów próbują omijać kolejkę, nie stosując się tym samym do ograniczeń tonażowych oraz zakazu wjazdu – uzupełnia rzeczniczka.
Przez dwa pierwsze tygodnie czerwca policja złapała 200 takich kierowców omijających przymusowe oczekiwanie. Dostali mandaty w wysokości 500 zł. Jednak zdaniem policji, strefa buforowa w tych miejscowościach nie rozwiąże problemu. – Tworzenie takich stref we wszystkich obszarach zabudowanych miejscowości przygranicznych dodatkowo wydłużyłoby kolejkę oraz jednocześnie ułatwiłoby kierowcom jej omijanie – stwierdza Salczyńska-Pyrchla.
Również wojewoda lubelski monitoruje sytuację. – Aby maksymalnie usprawnić prowadzone działania, do obsługi ruchu towarowego na przejściu granicznym Kukuryki-Kozłowicze zabezpieczona jest pełna obsada kadrowa – podkreśla Agnieszka Strzępka, rzeczniczka wojewody. Z jej wiedzy wynika, że toalety dla kierowców też są zabezpieczone. – Poza toaletami dostępnymi na stacjach paliw, w hotelach czy obiektach handlowo-usługowych, kierowcy mogą skorzystać z 15 dodatkowych przenośnych toalet, ustawionych na drodze krajowej od Zalesia do Wólki Dobryńskiej – precyzuje Strzępka.
Tymczasem, mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją do wojewody i nie wykluczają blokady krajowej „dwójki”.