W środę odbędą się jeszcze dwa inne, okręgowe finały Pucharu Polski. W Radzyniu Podlaskim tamtejsze Orlęta Spomlek podejmą Podlasie (godz. 17). Z kolei pół godziny później Start Krasnystaw zmierzy się u siebie z Chełmianką.
Bialczanie swój półfinał rozegrali zaledwie w niedzielę. Jak zapowiadają piłkarze Władimira Geworkjana zmęczenie nie będzie jednak wielkim problemem.
– Pokazaliśmy w meczu z Bizonem, że jesteśmy drużyną, która walczy do końca i że jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Przez dwa tygodnie mieliśmy po trzy treningi dziennie, więc dwa mecze w przeciągu kilku dni nie robią na nas wrażenia. W zimie zdarzyło się, że graliśmy sparingi dzień po dniu, więc jesteśmy przyzwyczajeni do dużej intensywności. Chcemy wygrać z Orlętami i w niedzielę zagrać z Unią Hrubieszów już na etapie wojewódzkim Pucharu Polski – mówi Przemysław Skrodziuk, drugi trener Podlasia.
Jak wygląda sytuacja kadrowa drużyny z Białej Podlaskiej? Na pewno nie zagra Kamil Kocoł, który w niedzielę za dyskusje z kibicami obejrzał już po końcowym gwizdku czerwoną kartkę. Do gry mogą za to wrócić: Tomasz Nieścieruk, Mariusz Chmielewski, czy Dominik Marczuk. Drużyna trenera Geworkjana na dniach powinna dokonać jeszcze dwóch transferów. W treningach uczestniczą Michał Gromysz oraz Oskar Kasperek. – Czekamy na dopięcie wszystkich formalności – dodaje Skrodziuk.
Więcej czasu na odpoczynek miały za to Orlęta. Piłkarze Artura Bożyka swój ostatni mecz zagrali w środę. W Lublinie przegrali z Motorem 1:3 jednak spisali się całkiem nieźle. Rywale błysnęli skutecznością, a biało-zieloni zmarnowali kilka dogodnych sytuacji. Dlatego po końcowym gwizdku szkoleniowiec był zadowolony z postawy drużyny.
– Na pewno było sporo dobrych momentów – mówi trener Bożyk. – Cieszy też, że mimo niekorzystnej decyzji sędziego na samym początku zawodów potrafiliśmy sobie poradzić z tymi emocjami. Płynnie przechodziliśmy z obrony do ataku i potrafiliśmy odbierać piłkę wymagającemu przeciwnikowi. Nie planowaliśmy już kolejnych sparingów przed meczem w Pucharze Polski, żeby w spokoju popracować nad naszymi słabościami. Wiemy, że obecnie to gra w obronie. Popełniamy za dużo błędów, które nie powinny się zdarzyć – wyjaśnia opiekun zespołu z Radzynia Podlaskiego.
W Krasnymstawie faworytem będzie Chełmianka
Chełmianka po letniej rewolucji gra co trzy dni, ale to akurat dobrze. – Budujemy tożsamość drużyny, a chłopaki potrzebują, jak największej liczby meczów, żeby się zgrać. Podchodzimy do meczu ze Startem, jak najbardziej poważnie i chcemy go wygrać, żeby awansować dalej – mówi Jan Konojacki, trener Chełmianki.
Jego podopieczni w minionym tygodniu najpierw wygrali w ramach półfinału Pucharu Polski z Kłosem Chełm 2:0. A w sobotę rozgromili w meczu kontrolnym Unię Białopole aż 10:1. Udało się też trochę oszczędzić podstawowych zawodników. Większość z nich na boisku przebywała tylko przez godzinę. W tym gronie byli chociażby: Grzegorz Bonin, Paweł Myśliwiecki, czy Michał Wołos.
Dla beniaminka IV ligi sam awans do finału jest już dużym wydarzeniem. A w ramach półfinału drużyna, która poprzednie rozgrywki spędziła w okręgówce łatwo poradziła sobie z wyżej notowaną Spartą Rejowiec Fabryczny. Wygrała 3:0, a mogła znacznie wyżej.
Wywalczyliśmy ten finał miejscowymi chłopakami. W naszej 18-osobowej kadrze było aż 16 takich graczy. I na pewno wygraliśmy zasłużenie, Sparta praktycznie nie miała sytuacji. Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu. Finał z Chełmianką? To na pewno będzie dla nas ciekawy sprawdzian, a do tego duże wydarzenie. W końcu będzie okazja, żeby zobaczyć w Krasnymstawie Tomasza Brzyskiego, czy Grzegorza Bonina. Damy jednak z siebie wszystko i powalczymy na tyle, na ile będzie nas stać – mówi Marek Kwiecień, opiekun Startu.