Uniwersytet Medyczny odwiedził wyjątkowy gość zza oceanu. Była to okazja, aby podpisać list intencyjny zakładający międzykontynentalną współpracę akademicką.
Dr Jerzy Kuźma jest misjonarzem, duchownym i absolwentem ówczesnej Akademii Medycznej w Lublinie, gdzie ukończył kierunek lekarski. Na co dzień pracuje w szpitalu Madang na oddziale ortopedycznym oraz kształci studentów na Divine Word University (Papua-Nowa Gwinea). W poniedziałek spotkał się z władzami UM w Lublinie i podzielił się swoimi doświadczeniami ze studentami. Doktor Kuźma już trakcie studiów myślał o niesieniu pomocy chorym w biedniejszych krajach. Wstąpił do zgromadzenia misjonarzy werbistów, którzy wysłali go z zagraniczną misją.
- Tam pracuje już 25 lat na różnych stanowiskach, zmieniając rodzaj pracy w zależności od potrzeb. To jest kraj, gdzie służba zdrowia ma mniej zasobów, jest dużo mniej sprawnie zorganizowana i ma dużo braków. Szczególnie dotkliwy jest brak personelu, a przez ostatnie kilkadziesiąt lat rząd nie skupiał się na rozwoju kadry i mamy duży deficyt pielęgniarek, bo brakuje ich około 300 proc. w szpitalach. Mamy deficyt doktorów, jeden z najgorszych wskaźników na świecie. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że mamy 1 doktora na 20 tys. mieszkańców, co też jest mylące, ponieważ 90 proc. lekarzy wykształconych pracuje w miastach, głównie w prowincjonalnych miastach i w oficjalnych szpitalach, a 90 proc. ludności żyje na wsiach. Tak więc większość ludności jest pozbawiona opieki zdrowotnej – mówi dr Jerzy Kuźma.
Doktor dodał również, że średnia wieku ludzi mieszkających na wsi wynosi 55 lat, ponieważ mają zdrowszy tryb życia. Za to ludzie z miast, mimo gorszego trybu życia przeżywają 10 lat dłużej prawdopodobnie właśnie z powodu łatwiejszego dostępu do opieki lekarskiej. Jak wspomniał, dużo mówi się o malarii czy gruźlicy, a prawdziwym zagrożeniem jest epidemia urazów. Urazy mają być głównym czynnikiem śmiertelności u mężczyzn między 20, a 40 rokiem życia. Dzięki zagranicznym funduszom udało mu się stworzyć oddział ortopedyczny, na którym ze względu na brak kadry prowadzona była selekcja. Oprócz samego leczenia, misją doktora jest kształcenie studentów.
- Dostałem zaproszenie, żeby zorganizować szkołę medyczną i kształcić lekarzy. Decyzja była trudna, bo jako chirurg lubiłem rekonstrukcje, krojenie chorych i przywracanie zdrowia, więc wiedziałem, że jeśli się zgodzę to pochłonie to większość mojego czasu i będę mógł tylko w ograniczonym wymiarze mieć kontakt z pacjentami. Trzeba było znowu odpowiedzieć na potrzeby kraju i ludzi, więc podjąłem się tego. W tej chwili mamy trzy generacje absolwentów, którzy już pracują szpitalach. To jest 62 ludzi, czyli ponad 120 rąk, które idą do pracy i służą chorym – wspomina dr Kuźma.
Divine Word University boryka się z wieloma problemami, w tym finansowymi oraz kadrowymi, dlatego lubelski Uniwersytet Medyczny ma w planach udzielić im wsparcia.
- Z jednej strony chcemy zebrać trochę sprzętu dla szpitala związanego z uczelnią. Myślę, o sprzęcie ultrasonograficznym, który będzie przydatny w monitorowaniu podstawowych funkcji życiowych. Myślę o zakupie również sprzętu chirurgicznego – zaznacza prof. dr hab. n. med. Wojciech Załuska, rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i dodaje, że w planach jest również np. edukacja i wyjazdy lubelskich studentów do Papui- Nowej Gwinei.
Przedstawiciele uczelni podpisali list intencyjny zakładający współpracę i wymienili się pamiątkami jako symbol porozumienia.