Jedni widzą tam wizerunek Jezusa, drudzy Matki Bożej, a inni zwykłą ściemę. O „cudzie” w Parczewie zrobiło się głośno, gdy we wtorek przy Spółdzielczej 8 zaczęli gromadzić się ludzie i modlić pod drzewem. Kuria siedlecka stanowczo stwierdza, że to „tania sensacja”.
– To korona przecież i twarz Maryi– wskazują ludzie wpatrzeni w drzewo. Jest wtorek po południu, a za blokiem przy ulicy Spółdzielczej 8 przybywa coraz więcej osób. Odmawiają litanię loretańską do Najświętszej Maryi Panny. Niektórzy klękają, inni siedzą na ławeczce albo stoją i wyjmują smartfony, by uwiecznić ten „cud”.
>>>Twarz na drzewie w Parczewie<<<
– Moja teściowa uważa, że to objawienie – przyznaje pan Tomasz z Parczewa. W mieście o niczym innym się teraz nie mówi. – Pod drzewo podjeżdżają też samochody z rejestracjami z całej Lubelszczyzny. W aptece słyszałem już historię, że kobiecie przeszła migrena po tym, jak się tam pomodliła – opowiada nasz rozmówca.
Niektórzy pojawiają się z ciekawości, inni by „prosić o łaski”. W środę pomimo deszczu, ludzie nadal przychodzili, by zobaczyć to, o czym pisze każda strona internetowa. Na miejscu był też Grzegorz Aleksandrowicz, katecheta pochodzący z Parczewa, który jak sam przyznaje jest blisko Kościoła.
– Tego typu „objawienia publiczne” to bardzo delikatny temat, przede wszystkim od strony duchowej – podkreśla. – Najważniejsze jest to zawarte w Piśmie Świętym i wyjaśnione w tradycji Kościoła. Takie wydarzenia, z jakim mamy do czynienia są nacechowane dużym ładunkiem emocji, które z jednej strony są nieodłącznym elementem życia człowieka, ale też bardzo niekorzystnie mogą oddziaływać na życie duchowe – uczula. – Dla osób wierzących, katolików ważne jest, by podejść do tej sytuacji spokojnie, z szacunkiem do wszystkich i poczekać na ewentualną reakcję Kościoła – zwraca uwagę Aleksandrowicz.
Kuria siedlecka stawia jednak sprawę jasno. – W Kościele nigdy nie było i nie będzie modlitwy do objawień. Modlitwa zawsze skierowana jest do Boga poprzez ewentualne wstawiennictwo świętych – tłumaczy rzecznik, ksiądz Jacek Świątek. – Zdarzenie w Parczewie nie ma znamion nadprzyrodzoności. Jeśli prześledzimy historię objawień po Chrystusie, to nie notujemy żadnego zjawienia na korze drzewa, szybie czy sęku. Dlatego żądnej reakcji z naszej strony nie będzie, gdyż Kościół zajmuje się poważnymi problemami, a nie tanimi sensacjami – stwierdza stanowczo rzecznik.
Jednocześnie apeluje do wiernych o ostrożność. – W kwestii przyjmowania tych quasi nadprzyrodzonych, a w gruncie rzeczy nielogicznych i nierozumnych wieści – zaznacza ksiądz Świątek.
Przypomina też, że prawdziwość „cudu” może potwierdzić tylko Kościół, a nie mieszkańcy. Tak było choćby w przypadku Fatimy, gdzie w 1917 roku Maryja objawiała się trójce dzieci pasących owce. Przekazała im trzy tajemnice, która spisała Łucja dos Santos. Papież zatwierdził prawdziwość tych objawień w 1930 roku.