Dużo naprawdę dobrej rywalizacji zaprezentowali nam w sobotę najlepsi zawodnicy globu w drugiej rundzie cyklu Speedway Grand Prix na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie. W stawce było dwóch żużlowców Motoru Lublin – Mikkel Michelsen miał pecha w finale, a Maksym Drabik zakończył zmagania na części zasadniczej
Z co najmniej dwóch powodów sobotnie zawody były bardziej niż zaskakujące. Po pierwsze, triumfował Max Fricke, który w tym sezonie występuje w pierwszoligowym Stelmet Falubazie Zielona Góra. Nie zapomniał jednak, jak to jest ścigać się na co dzień z czołowymi jeźdźcami na świecie. Australijczyk zaczął od „zera”, ale potem było już tylko lepiej. Uzbierał w sumie 16 punktów, dojeżdżając pięć razy do mety na pierwszych miejscach – w tym w półfinale i finale. Był wyraźnie szybszy od reszty stawki.
Kolejne lokaty w decydującym wyścigu przypadły w udziale Duńczykowi Leonowi Madsenowi (14 punktów) i Szwedowi Fredrikowi Lindgrenowi (11 punktów). W tej mieszance brakuje jednak czwartego składnika, czyli Mikkela Michelsena. Reprezentant Motoru Lublin wdał się w przepychankę ze swoim rodakiem i na drugim łuku upadł. Sędzia wykluczył go z powtórki, co oznaczało, że lider wicemistrzów Polski zajmie czwartą pozycję z 11 punktami na koncie.
Do tej pory żaden Polak nie wygrał jeszcze na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie. W tym roku oczy zwrócone były szczególnie na dwóch zawodników – Bartosza Zmarzlika i Macieja Janowskiego. Obaj nie byli niepokonani, ale do ostatniego momentu zachowywali szanse na awans do finału. Obaj popełnili kosztowne błędy w półfinałach. Pierwszy z nich przeszarżował, atakując jadącego na pierwszej pozycji Maxa Fricke’a i spadł przez to na trzecią lokatę. Nie awansował tym samym do ostatniej gonitwy – to jest właśnie to drugie zaskoczenie. Natomiast Maciej Janowski dobrze ruszył ze startu, ale na dojeździe do pierwszego łuku lepsi byli rywale.
Z „dziką kartą” w drugiej rundzie Speedway Grand Prix w stolicy startował drugi z lubelskich zawodników Maksym Drabik. W pięciu biegach udało mu się uzbierać w sumie 5 punktów, co dało mu 13. lokatę.
Liderem cyklu pozostaje Bartosz Zmarzlik (32 punkty), drugi jest Leon Madsen, a trzeci Mikkel Michelsen (po 30 punktów). Na kolejną odsłonę zmagań o tytuł indywidualnego mistrza świata przyjdzie nam poczekać do 28 maja. Wtedy też żużlowcy spotkają się w czeskiej Pradze.
===
AKTUALIZACJA (niedziela, godz. 17.30)
Co z Michelsenem?
Upadek Mikkela Michelsena wyglądał groźnie i sam zawodnik mocno go odczuł. Nie był w stanie opuścić toru o własnych siłach, słaniał się na nogach, a na jego twarzy widać było grymas bólu. W parku maszyn trzymał rękę na temblaku – podczas upadku uderzył nią w silnik motocykla. W nocy z soboty na niedzielę Duńczyk napisał w mediach społecznościowych, że nie czuje się dobrze i wycofał się ze startu w niedzielnych zawodach European Team Speedway Championship w Poznaniu. Chcieliśmy zapytać trenera Motoru Lublin Macieja Kuciapę o stan zdrowia zawodnika, ale szkoleniowiec nie odbierał od nas telefonu.