Nadzór budowlany podjął już decyzję o wyłączeniu z użytkowania kamienicy przy ulicy Farbiarskiej w centrum Lublina. Na budynku pojawiły się pęknięcia.
godz. 11
Obecnie na miejscu przebywa już niewielu mieszkańców. Ostatni z nich pakują jeszcze swoje rzeczy. Większość z nich ma zwierzęta i szukją dla siebie miejsca, gdzie zostaną przyjęci i będą mogli funkcjonować w godnych warunkach. Zwracają uwagę szczególnie na warunki higieniczne i to, że od wczoraj nie mają nawet jak zmienić ubrań.
Na miejscu działała również grupa pomocy humanitarnej Polskiego Czerwonego Krzyża. Pomagali oni mieszkańcom w wynoszeniu dobytku.
godz. 10.20
Administrator budynku Agnieszka Sowa przekazuje, że właściciele mieszkań czekają na decyzje na piśmie w sprawie wyłączenia budynku z użytkowania. Jednocześnie, administrator zapewnia, że poszukuje lokali zastępczych dla lokatorów.
Mieszkańcy: Lokale zaproponowane przez miasto przy ulicy Północnej nie są dostosowane do naszych potrzeb. Większość z nas ma zwierzęta. A miasto proponuje lokale na 14 osób ze wspólną łazienką.
Administrator zapewnia magazyn, gdzie mieszkańcy mogą tymczasowo przewieźć swój dobytek.
godz. 10
Kamienica przy ul. Farbiarskiej 2 należy do osoby prywatnej i to na właścicielu budynku spoczywa obowiązek zapewnienia lokali zastępczych dla mieszkańców.
- Pracownicy zarządzania kryzysowego, którzy w czwartek byli na miejscu i spotkali się z mieszkańcami kamienicy, przedstawili im możliwości wsparcia i pomocy ze strony miasta. Zaproponowano możliwość skorzystania z miejsc pobyty tymczasowego w miejskiej placówce przy ul. Północnej. Mieszkańcy mogą również skorzystać ze wsparcia socjalnego MOPR oraz z pomocy psychologicznej w Centrum Interwencji Kryzysowej. Na ten moment jedna osoba zgłosiła potrzebę zakwaterowania w pokojach przy ul. Północnej- mówi Justyna Góźdź, rzeczniczka prezydenta Lublina. Obecnie nie ma konieczności zamykania dla ruchu ul. Farbiarskiej.
godz. 8.35
Na miejsce przyjechali przedstawiciele Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Lublinie. Lokatorzy dostali od służb miejskich ofertę tymczasowych miejsc pobytu.
godz. 8.22
- Po analizie materiału dowodowego zapadła decyzja o wyłączeniu budynku z użytkowania. Dzisiaj stosowne decyzje zostaną doręczone administratorom i lokatorom kamienicy z rygorem natychmiastowej wykonalności. To oznacza, że nie będzie można przebywać w tym budynku- tłumaczy Paweł Kwiecień, rzecznik powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego. Jednocześnie, nadzór zdecydował o wstrzymaniu budowy na działce obok kamienicy.
Wszystko dlatego, że istnieje ryzyko zawalenia kamienicy. Niektóre szczeliny mają od 0,5 centymetra do 1 centymetra.
W budynku mieszka 37 osób w 15 lokalach.
Sytuacja w kamienicy w piątek rano
Przypomnijmy: Na ścianie kamienicy przy ulicy Farbiarskiej 2 w Lublinie pojawiły się pęknięcia. W czwartek pojechaliśmy na miejsce. Przed wejściem do kamienicy stał już tłum mieszkańców. Opowiadali, że budynek od dawna jest w nie najlepszym stanie, ale ostatnio zrobiło się jeszcze gorzej.
Ludzie twierdzą, że ma to związek z rozpoczętą mniej więcej miesiąc temu inwestycją realizowaną po sąsiedzku, na placu po dawnej łaźni Łabęckich. - Ale kto to robi, nikt nie wie. Nawet tablicy informacyjnej nie postawili - opowiadają lokatorzy. - Ściany zaczęły pękać kilka dni temu, jak budowlańcy rozpoczęli wbijanie w ziemię 12-metrowych elementów z falistej blachy - dodaje pan Krzysztof, mieszkający w kamienicy od 30 lat.
- Nikt nam nie zapewnił żadnych lokali zastępczych, nie wiemy dokąd pójdziemy. Na ulicę? - mówią zdesperowani ludzie. - Gdzie mamy się podziać? Przecież to kilkanaście rodzin, w sumie około 80 osób - żalą się. - Nigdzie się stąd nie ruszę. Mieszkamy tu 20, 30, a niektórzy nawet 50 lat. Teraz co, na śmietnik... - powiedział nam zdenerwowany pan Krzysztof.
Mieszkańcy zapowiadali, że w piątek pójdą do Ratusza. - Kazali się nam pakować się, a gdzie mamy pójść. Jutro idziemy do prezydenta - mówi jedna z lokatorek. - Nigdzie się nie ruszam, będą okupować swoje mieszkanie. Tutaj mamy zgraną kamienicę, kilkudziesięciu lokatorów - dodaje pewny siebie pan Krzysztof. Jednocześnie lokatorzy skarżą się na właściciela, który nawet się na miejscu nie pojawił.