Młoda samica sokoła z lubelskiego gniazda została zatruta tą samą substancją, która zabiła pisklęta w 2019 roku.
Potwierdziły się przypuszczenia, że młody sokół który padł w gnieździe na kominie elektrociepłowni tydzień temu został otruty.
– 14 maja przekazano młodego sokoła, który nie przeżył, do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach w celu przeprowadzenia badań toksykologicznych. Nasz pracownik złożył na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa – mówił Paweł Okapa, dyrektor PGE Energia Ciepła Oddział Elektrociepłownia w Lublinie Wrotków na kominie którego znajduje się gniazdo.
W 2019 roku stwierdzono, że u sokołów doszło do zatrucia karbofuranem – pestycydem, środkiem owadobójczym, stosowanym w ubiegłych latach głównie w uprawie tytoniu i kukurydzy, zakazanym decyzją Komisji Europejskiej w 2008 r.
Teraz jest identycznie, z tym, że toksycznej substancji znaleziono znacznie mniej. Ale tyle, by pisklę nie przeżyło. Analiza wykazała też obecność związków stosowanych w trutce na szczury.
Nadal nie wiadomo jakie są losy dorosłego samca Łupka. Obserwatorzy ptaków, które od kilku lat żyją na kominie elektrociepłowni na Wrotkowie są przekonani, że także został otruty.
Choć wielu komentujących wskazuje na osoby, które trzymają gołębie, jako na sprawców kolejnej fatalnej sytuacji w sokolim gnieździe, to sytuacja nie jest jednoznaczna.
Jak nieoficjalnie komentują specjaliści, upolowane przez sokoły gołębie nie musiały przynieść trucizny na piórach. Mogły zjeść coś zatrutego. Okazuje się, że substancja śmiertelna dla sokołów nie szkodzi gołębiom. Dlatego pojawia się pytanie, czy gołębie miały dostęp do toksycznych substancji przypadkiem czy ktoś karmił je specjalnie.