Michała Kołodziejczaka policja wyniosła trzymając go za nogi i ręce. AGROunia chciała okupować urząd wojewódzki.
Niektórzy wychodzili sami z podniesionymi rękami i okrzykami „hańba”. Innych policja musiała wynieść. Tak zrobiono z liderem AGROunii, Michałem Kołodziejczakiem. W ręku trzymał jeszcze flagę swojej partii.
- Co robicie? Za jakie pieniądze? – mówił jeden z protestujących, kiedy leżał przed policyjną „paką”.
W czwartek po godzinie 15 gmach urzędu wojewódzkiego w Lublinie był już otoczony policyjnym kordonem. Na miejscu stawiały się kolejne oddziały i podjeżdżały radiowozy. Niedługo potem policja weszła do urzędu i zaczęła usuwać rolników.
AGROunia zagroziła, że nie opuści gmachu, jeżeli nie zostaną spełnione jej oczekiwania. Kilka godzin wcześniej rolnicy zebrali się przed gmachem przy ul. Spokojnej. To miał być niemy protest, a jego uczestnicy zakleili sobie usta taśmą. Ale przemawiał Michał Kołodziejczak, lider AGROunii.
Narzekał, że Polskę zalewa pszenica, kukurydza, rzepak, które przyjeżdżają z zagranicy, bez ograniczeń i badań, a nawet jako zboże techniczne, które nie powinno być nigdy dopuszczone do spożycia. Kołodziejczak wyliczał, że cena kukurydzy, w ciągu dwóch tygodni spadła ponad 40 procent.
– Tydzień temu na Lubelszczyźnie kosztowała 1000 zł, dziś cena spadła do 600 zł za tonę, dlatego że rynek Polski zalewa produkt z zagranicy produkowany przez koncerny, które prowadzą działalność na Ukrainie – argumentował rolnik.
Protestujący spotkali się z wojewodą lubelskim, Lechem Sprawką i nie chcą opuścić urzędu do momentu, aż otrzymają zapewnienie rozwiązania problemu w trybie natychmiastowym.
Ceny zbóż 2022
Na ceny rolnicy narzekali już latem. I już wtedy minister rolnictwa przekonywał, że nie jest to efekt importu z Ukrainy. Jak wtedy mówił wicepremier Henryk Kowalczyk, to miał być problem przejściowy. Ale nie jest. Teraz Izba Zbożowo-Paszowa przyznaje, że ceny np. kukurydzy są niskie i spadają z tygodnia na tydzień. Firma Infograin analizuje, że to wynik przecen na rynkach światowych. I nie jest winne tylko zboże z Ukrainy, ale także z Brazylii.
Wojewoda przyjął protestujących i obiecał ich postulaty przekazać premierowi. Dodał, że wstrzymanie importu nie jest sprawą łatwą. To nawet nie decyzje rządowe, ale wręcz unijne.
Podejrzane zboże
Okazuje się, że problem jest poważny. W poniedziałek wojewoda Lech Sprawka otrzymał informację, od Lubelskiej Izby Rolniczej, że nie ma komu sprzedać zebranego z pola ziarna. Silosy są pełne. Zgodnie z tą informacją jest tam zboże z Ukrainy, ale niekoniecznie dobrej jakości. – Zaczęły docierać informacje, że zboże – jako techniczne – które nie podlega ostrej kontroli granicznej kierowane jest np. do młyna i przerabiane na mąkę. Co jest przestępstwem – mówił Lech Sprawka.
Nie ma pewności, że tak się dzieje na pewno, a jeżeli tak, to jaka jest tego skala. Sprawka już zaangażował w sprawę służby skarbowe, a w poniedziałek zaczną się realne kontrole w firmach.
Agnieszka Strzępka, rzecznik wojewody tłumaczy, że o akcji policji zdecydował dyrektor generalny urzędu w porozumieniu z wojewodą.
Nadkom. Andrzej Fijołek w czwartek ok. godz. 16.30 poinformował, że zatrzymano kilkanaście osób. – Zostali przewiezieni na komendę, gdzie są z nimi prowadzone czynności. Dotyczą naruszenia miru i niewykonywania poleceń policjantów. To jest wykroczenie – powiedział i dodał: - Po zakończeniu czynności zapewne zostaną zwolnieni.