Jarosław Kaczyński został ponownie prezesem Prawa i Sprawiedliwości. Tego samego dnia nowym liderem PO ogłoszono Donalda Tuska.
Kiedy zapowiadano sobotni kongres PiS w Warszawie, wiadomo było, że w mediach będzie to temat numer jeden. Tymczasem dużą część uwagi skierowała na siebie Platforma Obywatelska.
Ale od początku. Zgodnie z przewidywaniami, nowym – starym prezesem PiS został Jarosław Kaczyński. Zagłosowało na niego 1245 delegatów, 18 było przeciw, pięciu wstrzymało się od głosu. – Dziękuję za wybór, naprawdę nie spodziewałem się, że w tak trudnych czasach będę miał tak mało przeciwników. Naprawdę sądziłem, że będzie ich więcej, chociaż liczyłem na sukces – mówił prezes i jasno zadeklarował, że na czele partii stanął po raz ostatni. –Dziękuję państwu, dziękuję Bogu, że staję na czele wtedy, kiedy Prawo i Sprawiedliwość stoi przed ogromnymi zadaniami i ogromną szansą - szansą dla Polski, szansą nadrobienia wielowiekowych, tysiącletnich przeszło zaległości – dodał prezes.
Zmiany w PiS
Kongres dotyczył nie tylko wyboru prezesa. To była, za zamkniętymi drzwiami, dyskusja o zmianach w PiS. A te mają być poważne. Kaczyński mówił o zmianach personalnych, bo są „w naszej administracji” ludzie, którzy boją się podejmowania decyzji. PiS ma też być na nowo podzielony w terenie. Nie będzie 46 okręgów partyjnych (w Lubelskiem są dwa), ale powstaną struktury wojewódzkie, a okręgi zostaną nakreślone zgodnie z okręgami w wyborach do Senatu (w Lubelskiem jest ich sześć).
Tusk wrócił
Co ciekawe, Kaczyński powiedział, że jeżeli ze względu na wiek nie będzie mógł dobrze sprawować funkcji, to odejdzie. O odchodzeniu nie mówił Donald Tusk, który w sobotę zakończył polityczny serial pt. „powrót króla”. Jeszcze dzień wcześniej wydawało się, że po ustąpieniu z funkcji przewodniczącego partii Borysa Budki, odbędą się wybory w PO. Zmierzy się w nich Tusk i prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski. Niespodziewanie jednak byłemu premierowi powierzono pełnienie obowiązków przewodniczącego.
Donald Tusk zapowiedział, że wraca do polskiej polityki „na sto procent” i tłumaczył, że podejmując decyzję, kierował się swoimi ambicjami i determinacją oraz możliwością pracy "z zespołem niesamowitych ludzi". – Gdybym nie wierzył, a uwierzyłem w to od razu, od pierwszych naszych spotkań, to bym nie wracał. Dzięki wam i waszej otwartości oraz gotowości podjęcia walki - jestem tutaj dzisiaj na 100 procent – przemawiał.